Niespodzianka na Pomorzu Zachodnim. Arcyważny sukces tarnowian

Sandra Spa Pogoń nadal nie potrafi wygrać meczu we własnej hali w PGNiG Superlidze. Tym razem szczecinianie ulegli Grupie Azoty Unii Tarnów. Do przerwy wszystko wyglądało przyzwoicie, ale po zmianie stron los się odwrócił (21:27).

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Taras Minotskyi WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Taras Minotskyi
Początek sezonu nie był udany dla Sandra Spa Pogoni. Przełamanie nastąpiło dopiero w Mielcu. Z większymi nadziejami wystartowała również Grupa Azoty Unia, ale i tu jest pewne rozczarowanie. Trzeba jednak oddać tarnowianom, że przynajmniej w dwóch potyczkach mieli nikłe szanse na sukces. W Szczecinie nie było faworyta. 3 punkty mogły dać i jednym, i drugim spory awans w tabeli.

Goście od samego początku wyszli z założenia, że będą bronić bardzo wysoko. W takim ustawieniu więcej miejsca mają zazwyczaj obrotowy i skrzydłowi. I rzeczywiście. Koledzy często podawali do Arkadiusza Bosego. Tego jednak prześladował pech. Trafił dopiero przy trzeciej próbie w pierwszym kwadransie (6:4). Statystyka celnych rzutów była lepsza po stronie Dawida Krysiaka (3/3).

Choć do przerwy tarnowianie ani razu nie wyszli na prowadzenie, to ich gra wcale nie wyglądała gorzej na tle przeciwnika. Może za wyjątkiem Kiryła Kniaziewa. Białorusinowi przytrafiały się proste straty. Fatalnie wyglądało przyjęcie przez niego piłki w 22. minucie rywalizacji w kontrze bezpośredniej. Gdyby ją złapał, byłby sam na sam z Tomaszem Wiśniewskim. Akcję kontynuowano, ale już bez efektu bramkowego.

ZOBACZ WIDEO: PZPN zareagował na informacje o chorobie Jana Furtoka. "Możemy pomóc na każdej płaszczyźnie"

Przyjezdni mieli liderów w kołowym Shuichi Yoshidzie i Tarasie Minockim. Pierwszy wykorzystywał każdą okazję z bliskiej odległości. Potrafił się przepchnąć. Drugi zaprezentował ciekawy rzut z dalszej odległości. I właśnie ten ostatni "zamknął" ładnym zwodem pierwszą część meczu (13:11).

Przed przerwą nie było to spotkanie, w którym bramki wpadały jak na zawołanie. Po wznowieniu sytuacja nie uległa zmianie. Nie oznacza to, że brakowało emocji. Niestety, również z udziałem dwójki sędziów z Głogowa. Panowie z gwizdkami mylili się ze swoimi decyzjami w obie strony, co jasno dawali do zrozumienia zarówno Patrik Liljestrand, jak i Rafał Biały.

Po zmianie stron spotkanie zaczęło się Pogoni wymykać. Przez 10 minut tylko raz zdołali pokonać Patryka Małeckiego. W 41. minucie przegrywali już 14:16. Szczęśliwie dla siebie gospodarze mieli wsparcie w Luce Arseniciu.

Przyjezdni mogli mieć problem z dwuminutowymi upomnieniami. Tylko w drugiej połowie zawodnicy gości przesiedzieli na ławce kar łącznie 8 minut. Przetrwali trudny okres nawet w podwójnym osłabieniu. Mogła się podobać ich postawa w obronie. Bardzo aktywna. Sprawiała miejscowym dużo problemów. Różnicę zrobił Minocki (7 trafień). Kiedy zaś skuteczność stracił Krysiak, było po meczu.

Hala przy Twardowskiego znów przyjazna dla gości, którzy zaliczą spory awans w ligowej tabeli.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 5. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Grupa Azoty Unia Tarnów 21:27 (13:11)

Sandra Spa Pogoń: Andrysiak, Wiśniewski, Arsenić - Krok 5, Kapela, Wąsowski 1, Gierak 3, Krupa 2, Bosy 1, Starcević, Krysiak 4, Rybski 1, Zaremba 2, Polok 2 (0/1).
Karne: 0/1.
Kary: 12 min. (Bosy - 4 min., Wąsowski, Gierak, Krupa, Krysiak - 2 min.).

Grupa Azoty Unia: Liljestrand, Małecki 1 - Sikora, Wojdan 3, Sanek 1, Yoshida 6, Matsuura 1, Buszkow 1, Tokuda 1 (0/1), Kużdeba 3, Pinda 1, Kaźmierczak, Minotskyi 7, Kniaziew 2 (2/2), Mrozowicz.
Karne: 2/3.
Kary: 12 min. (Tokuda - 4 min., Sanek, Yoshida, Kaźmierczak, Mrozowicz - 2 min.).

Sędziowie: Fahner, Kubis (obaj z Głogowa).
Widzów: 200.

Czytaj także:
--> Kielczanie potęgą na polskim podwórku. Znowu to potwierdzili
--> W norweskim klubie zaczynają ściągać wielkie gwiazdy

Czy jesteś zaskoczony zwycięstwem Grupy Azoty Unii Tarnów w Szczecinie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×