Polacy znowu zapewnili emocje. Niebywały finał meczu
Wydawało się, że na trzy sekundy przed końcem nic nie odbierze Polakom cennego zwycięstwa. Rosjanie w niesamowity sposób doprowadzili jednak do remisu w przedostatnim meczu ME 2022 w piłce ręcznej.
Dzień odpoczynku podziałał jak plaster na rany, sztab postawił reprezentację na nogi.
Recital Zembrzyckiego
Dla Polaków stawką były głównie prestiż i większa wiara w sens wspólnej pracy na rok przed domowymi MŚ 2023. Przy okazji Biało-Czerwoni mogli wedrzeć się do czołowej dziesiątki w Europie, co byłoby dużym postępem w porównaniu do ostatnich turniejów. Patryk Rombel w końcu wybierał skład zamiast sklecać go z dostępnych graczy. Wszyscy kadrowicze opuścili izolację, pod uwagę nie byli tylko brani Adam Morawski i Maciej Zarzycki, którzy od razu po chorobie udali się do kraju.
Rosjanie jeszcze teoretycznie pozostawali w grze o półfinał i nikogo nie zdziwiło, że rozpoczęli z dużym animuszem. Twardzi obrońcy wymuszali błędy, szybko na wysokie obroty w ataku weszli ichniejsi kilerzy Siergiej Kosorotow i Dmitrij Żytnikow. Prowadzenie 7:4 (0:2 w grze w przewadze!) wzbudziło niepokój. Może i Rosjanie poszliby za ciosem, gdyby w polskiej bramce nie pojawił się Mateusz Zembrzycki.
Golkiperowi Azotów nie wiodło się w tym turnieju. Pojechał do Bratysławy jako zastępca Adama Morawskiego, zagrał jedynie kilka epizodów jako zmiennik Mateusza Korneckiego i nie dał się zapamiętać z niczego oprócz efektownej podwójnej interwencji w meczu z Niemcami. Z Rosją wszedł do bramki... i wydawało się, że wszystkie rzuty padną jego łupem. Rósł w oczach rywali, odbijał piłkę za piłką, nawet będąc w beznadziejnym położeniu. W Superlidze przyzwyczaił do takich popisów, w Europie dopiero zaczął pracować na swoje nazwisko. Zembrzycki był fenomenalny, zatrzymał 10 prób przy prawie 70 proc. skuteczności. Dawno polski golkiper nie zagrał takiej partii.
Znowu ogień w oczach
Bramkarz podłączył kolegom tlen i nagle wszystko stało się prostsze. Wprawdzie trzy razy pomylił się Przemysław Krajewski, ale można było liczyć na skuteczność Szymona Sićki, Michała Daszka i Arkadiusza Moryty, Kamil Syprzak i Dawid Dawydzik zgarniali piłki na kole. Nie była to idealna połowa, cieszył jednak wyraźny progres w stosunku do dwóch poprzednich występów.
Rosjanie znaleźli sposób na Zembrzyckiego, na swojej połowie wciąż pilnie strzegli Michała Olejniczaka, który trochę cierpiał w tym meczu. Środkowy zgubił kilka piłek, nie zagrażał rzutem i jeszcze przed przerwą zebrał dwie kary. Plac z konieczności opuścił Zembrzycki, na ławce siedział z lodem na kolanie. Na szczęście wciąż nieuchwytny był Sićko, po jego golach Polacy utrzymywali kontakt.
Jak przystało na dwa zespoły o dość podobnym potencjale, o zwycięstwie miały zadecydować pojedyncze akcje albo nieoczekiwany błąd. Na przykład taki jak ten ze strony Rosjan, kiedy w niewłaściwy sposób zasygnalizowali czas na żądanie, przerwali akcję Polaków i musieli sobie radzić w osłabieniu.
Zamieszanie nie wybiło ich z rytmu, do samego końca prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Polacy mocno pracowali w obronie, chociaż Kosorotow i Żytnikow czasem pozostawali poza zasięgiem. Na minutę przed końcem dobrze zachował się Piotr Chrapkowski, wymusił faul ofensywny i zostało 50 sekund na decydujący cios. Kto jak nie Michał Daszek mógł wziąć piłkę i wykończyć akcję na trzy sekundy przed końcem? Lider wytrzymał próbę nerwów, nie rozproszyła go czerwona kartka dla trenera Sbornej, pod presją pokonał Kirejewa.
To nie był koniec. Rosjanie mieli trzy sekundy i zaufali w talent Kosorotowa. Zawodnik płockiej Wisły rzucił z daleka, prawie z połowy, po koźle. Ku zdziwieniu wszystkich - trafił. Czy odbyło się to zgodnie z przepisami? Według francuskiego duetu sędziowskiego tak, chociaż Kosorotow chyba stracił rachubę z wykonanymi krokami.
Remis pozostawia niedosyt, ale biorąc pod uwagę dwa poprzednie występy, podział punktów można było brać w ciemno. Kadra wróciła z dalekiej podróży.
Polska: Kornecki, Zembrzycki - Sićko 8, Moryto 6/3, Daszek 6, Krajewski 2, Czuwara 1 Chrapkowski 1, Przytuła, Olejniczak 1, Jędraszczyk, Gębala, Syprzak 1, Dawydzik 2, Walczak 1
Karne: 3/3
Kary: 10 min. (Olejniczak - 4 min., Walczak, Przytuła, Krajewski - 2 min.)
Rosja: Kiriejew, Gruszko - Kosorotow 8, Żytnikow 7, Korniew 3, Andriejew 3, Soroka, Ostaszczenko 2, Santałow 2, Winogradow 1, Kotow 1, Sziszkariew 1, Jermakow 1, Kamieniew
Karne: 1/2
Kary: 12 min. (Jermakow 4 min., Kotow, Kosorotow - po 2 min. kara dla ławki, czerwona kartka dla trenera).
-
Petrochemia Zgłoś komentarz
organu. Co mają do powiedzenia kibice z Kielc? -
kck Zgłoś komentarz
Olsen. Oni mają akademię na topowym poziomie plus system wprowadzania młodych do zespołu oraz świetnego trenera Nikolai Krickau, który za cel stawia sobie stawianie na młodych, np. u nich na treningi dla skrzydłowych przychodzi Lars Christiansen. Odchodzi Gidsel a w jego miejsce jest już ogrywany Madsen. Jeden odchodzi do Bundesligi zwalnia miejsce w składzie dla nowego młodego gracza. W ten sposób to oni zawsze będą mieli niewyczerpane zasoby świetnych graczy do reprezentacji. W Islandii masz klub z 7 tys. miasta Selfoss skąd masz kilku reprezentantów kraju itd. Rozbudowany model oparty o wiele małych ośrodków plus szkoły sportowe mają np. Niemcy i co? Okazuje się, że mają problem bo młodzi jak Koster grają w 2. Bundeslidze a najlepsze kluby z 1. Bundesliga ogrywają graczy ze Skandynawii co widać na ME, ponieważ jakość szkolenia tam jest lepsza niż u naszych zachodnich sąsiadów. Dopóki w klubach z SL nic nie drgnie w kwestii szkolenia i wprowadzania młodych do zespołu to będzie słabo tzn. lepiej jest ogrywać młodego 16-17-latka w klubie SL niż grać w SMS w II lub I lidze. Wiadomo, że gdyby kluby SL miały akademię z prawdziwego zdarzenia jak choćby MAHB to by się pojawiały talenty. -
Ukassiu Zgłoś komentarz
tym mówić!! -
hbll Zgłoś komentarz
dla chłopaków ten mecz to fajna lekcja, a dla kibiców super huśtawka emocji. Nie wygraliśmy, bo nie byliśmy od Rosjan lepsi. Zagraliśmy na tyle, na ile pozwoliły nam nasze obecne możliwości. Ja przynajmniej mam wrażenie, że trener Rombel wyciska z naszej kadry blisko 100% i że chłopcy nie odpuszczają, nawet jeśli bywają znacznie słabsi od rywali.Za to brawo. Realia są takie, że na dziś mam bardzo mocne prawe skrzydło i lewe rozegranie, nierówne koło i solidne lewe skrzydło. Daszek, choćby grał bardzo dobrze jak wczoraj, to tylko skrzydłowy z konieczności grający na rozegraniu i to z bardzo słabym obecnie zmiennikiem. Olejniczak, nawet jeśli ma papiery na duże granie i pewnie będzie wkrótce bardzo dobrym graczem, to na dziś ciągle jest jest jednym z najsłabszych graczy na tej pozycji w tej fazie turnieju. No i do wczoraj nie pomagała nam specjalnie bramka. Z Rosją powalczyliśmy głownie dzięki niesamowitej postawie Zembrzyckiego. Ale że w sporcie suma szczęścia wynosi zero, to po urazie Zembrzyckiego, Kornecki nie odbił chyba nic. To sa na koniec- dość szczęśliwie wyszliśmy na prowadzenie, Daszek zdobył bramkę nadzwyczaj łatwo i wygrana była niemal pewna, a tu Kosorotov trafił z połowy boiska. Sprawiedliwy wynik bo bardzo dobrym widowisku.------------------------ A za rozwój naszej drużyny trzymajmy kciuki, bo moim zdaniem widać progres. I choć nie sądzę, byśmy w tym składzie personalnym byli w stanie kiedykolwiek powalczyć o medale dużej imprezy, to krok po kroku możemy być coraz lepsi, a jeśli wskoczą nam do tej kadry z 2-3 młode talenty to kto wie...?! -
Maxi- 102 Zgłoś komentarz
jakoś była cisza.....:) -
Grieg Zgłoś komentarz
wtedy przegraliśmy). -
gtrojniar Zgłoś komentarz
pierwszy), jeśli na ziemi to tylko 3 może zrobić. -
Wino1901 Zgłoś komentarz
Jak nasz bramkarz mógł to puścić? -
kck Zgłoś komentarz
mistrzostw i reprezentacji Islandii Omar Ingi Magnusson w 2015 roku był jednym z najskuteczniejszych zawodników na MŚ do lat 19 w Rosji, od lat mówi się o Hallgrimssonie. Niby 300 tys. ludzi a zawodników do ręcznej mają wybitnych (teraz i w przeszłości). Jakość szkolenia/Ilości zawodników jest fenomenalna. Niby Francja szczyci się, że u nich jest najwięcej ludzi uprawiających piłkę ręczną a wczoraj Islandczycy wbili ich w parkiet. Ogromne brawa dla G.Gudmunssona, wczoraj obrona grała agresywnie ale bardzo czysto a jak trzeba było setki bronić to swój koncert rozgrywał bramkach GOG. -
Złoty Bogdan Zgłoś komentarz
Niezły ma rzut ten nowy zawodnik Vardaru :) -
Gekon Zgłoś komentarz
kwantowi. Legenda tworzy się na naszych oczach:D -
kck Zgłoś komentarz
@Gekon: Kilka słów o przepisach - gdyby ktoś popełnił faul na Kosorotowie w ostatniej akcji to byłby karny. -
Gekon Zgłoś komentarz
Założenia taktyczne powinny być takie, żeby pilnować zawodnika który otrzyma piłkę i ściąć go rowno z parkietem:D Ewentualnie...no k@rwa jak do tego doszło nie wiem:D