Wielcy faworyci nie zdobędą złota. Rywale Polaków zagrają o tytuł

PAP/EPA / Tibor Illyes  / Na zdjęciu: Nikola Karabatić (przy piłce)
PAP/EPA / Tibor Illyes / Na zdjęciu: Nikola Karabatić (przy piłce)

Francuzów w ciemno typowano do finału, ale Trójkolorowi nie poradzili sobie z wicemistrzami świata, Szwedami. Końcówka meczu mogła przyprawić kibiców o stan przedzawałowy.

Zanosiło się na jeden z największych zwrotów akcji w tym turnieju. Szwedzi prowadzili dwoma bramkami, wydawali się pewniakami do finału. Francuzi musieli zaryzykować i zaczęli kryć na całym boisku. Chyba sami zdziwili się, że z taką łatwością zanotowali przechwyty. Najpierw Minne zwieńczył kontrę, niedługo potem piłkę na remis miał Ludovic Fabregas.

Cało z opresji wyszedł jednak kapitalnie dysponowany Andreas Palicka, który zapracował na tytuł bohatera półfinału. Szwedzi, niedawni rywale grupowi Polaków, w wielkim stylu dostali się do batalii o złoto.

Francuzi wyszli na boisko tak zmotywowani, jakby chcieli rozstrzygnąć mecz w pierwszym kwadransie. Nie pozwalali Szwedom na rozwinięcie skrzydeł w ataku, Nikola Karabatić i Dika Mem napędzali akcje, Ludovic Fabregas był skuteczny z koła. Skandynawowie nie dali się jednak stłamsić, mieli po swojej stronie Andreasa Palickę.

ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!

Bramkarz ledwo wrócił po izolacji i od razu zaczął pracować na tytuł bohatera. Nie dość, że bronił co najmniej dobrze, to.... był najskuteczniejszym szwedzkim strzelcem. Palicka trzy razy wykorzystał pustą bramkę Francuzów! Szwedzi rozkręcili się na pięć minut przed końcem, dokładniej rozszalał się Jim Gottfridsson. Lider rozegrania trzy razy z rzędu przedarł się przez obronę i Vincent Gerrard był bezradny.

Wicemistrzowie świata prowadzili do przerwy 17:14 i rozpędzali się. Na tytuł nieformalnego bohatera pracował Karl Wallinius. Jeden z najmniej doświadczonych kadrowiczów harował w obronie, ale szybko złapał dwa wykluczenia. Potem od razu wrócił do gry i jeszcze pomagał w ataku, zaskakiwał swoimi indywidualnymi wejściami.

Francuzi próbowali jeszcze nadrobić różnicę, dobrą zmianę dał Aymeric Minne. Po szwedzkiej stronie wyższe obrotowy wrzucił Jonathan Carlsbogard i wciąż nie zawodził mózg całej operacji Gottfridson. Trójkolorowi zaczęli straszyć rywali, gdy po interwencji Vincenta Gerrarda doprowadzili do wyniku 31:32. Wtedy zrobiło się gorąco, ale Francuzów zatrzymała.... akcje Valentina Porte'a. Doświadczony prawy rozgrywający zaatakował szyję Albina Lagargrena, po analizie wideo sędziowie pokazali czerwoną kartę. Zrobiło się więcej miejsca i Carlsborg znalazł na skrzydle świetnego Lucasa Pellasa. Swoje dołożył niezawodny Gottfridsson i wydawało się, że w Budapeszcie nic się nie zmieni.

Francuską szarżę powstrzymał Palicka i zapewnił Szwedom drugi finał ME w trzech ostatnich edycjach. Tak jak w 2018 roku spotkają się z Hiszpanami. Wcześniej w ciemno stawiano, że sprawę złota rozstrzygną między sobą Duńczycy i Francuzi, tymczasem do finału dotarli dwaj przeciwnicy Biało-Czerwonych.

Francja - Szwecja 33:34 (14:17)

Francja: Gerard (3/28 - 11 proc.), Pardin (1/9 - 11 proc.) - Lenne 1, Minne 8, Richardson 2, Tournat 1, N. Karabatić 1, Fabregas 5, Descat 8, Porte 1, Kounkoud 1, Nahi 3, Konan, Monar, Briet
Karne: 5/6
Kary: 8 min. (Karabatić, Descat, Konan, Porte - czerwona kartka)

Szwecja: Palicka 3 (13/37 - 33 proc.), Johannesson (2/10 - 20 proc.) - Carlsbogard 5, Mellegard, Darj 1, Pettersson, Pellas 7, Lagergren 3, Gottfridsson 9, Persson 1, Edvardsson, Bergendahl 1, Wallinius 4, Chrintz
Karne: 4/4
Kary: 8 min. (Wallinius - 4 min., Lagergren, Persson - po 2 min.)

Źródło artykułu: