Suzuki Korona Handball może pluć sobie w brodę. Wygrana na wyciągnięcie ręki

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Marta Rosińska
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Marta Rosińska

Suzuki Korona Handball Kielce przegrała z MKS Piotrcovią 30:33, chociaż w kilku fazach meczu to outsider tabeli dominował. Zabrakło jednak chłodnych głów, szczególnie w samej końcówce meczu.

W ostatniej kolejce Suzuki Korona Handball Kielce była bliska zdobycia kompletu punktów. - Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, bo zaczęliśmy super, Piotrcovia nie wiedziała w jakiej hali gra, ale znów wkradły się nasze błędy, zaczęliśmy wymyślać różne historie i daliśmy się odbudować Piotrcovii. W drugiej połowie przegrywaliśmy pięcioma bramkami, ale znów wróciliśmy do meczu i prowadziliśmy dwoma bramkami - powiedział Paweł Tetelewski, trener kieleckiego zespołu.

- Potem niepotrzebne kary, parę błędów i szybkich decyzji w ataku, zamiast pograć z chłodną głową. Chcieliśmy wygrać zbyt szybko i to się zemściło. Przegraliśmy, ale pokazaliśmy, że nawet Piotrcovia nie jest taka straszna. Mieliśmy w końcu trochę dziewczyn do dyspozycji i po raz pierwszy można było rotować składem w tym sezonie. Widać, że niewiele zabrakło - dodał.

Samą końcówkę kielczanki przegrały 1:6. To zadecydowało o ostatecznej porażce. - Wygrywać trzeba umieć. Jak ma się dwie bramki przewagi, to nie ma co ciągnąć szybkiej kontry jak obrona rywala się ustawia czy szukać nieprzygotowanego rzutu - ocenił Tetelewski.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

Same zawodniczki również żałowały tego, według jakiego scenariusza potoczyło się to spotkanie. - Zgubiłyśmy kontakt w końcówce i przeciwniczki to wykorzystały większym doświadczeniem. Ciężko coś powiedzieć po takiej końcówce i znaleźć słowa, które wyjaśniałyby nasze postępowanie. Gra się cały mecz. Powinnyśmy prowadzić znacznie wcześniej - ma świadomość Marta Rosińska.

- Nie w pierwszym meczu wychodzimy na fajne prowadzenie i zamiast uspokoić akcje, porywamy się z motyką na słońce. Kilka nieprzygotowanych akcji, piłka wywalona w nogi i przeciwnik nas dochodzi. Czasami wystarczy grać z chłodną głową. Wciąż uczymy się, nabieramy doświadczenia. Ciężko trenujemy, przychodzi mecz i nerwowość się wkrada. Jak mamy mieć coś nad kontrolą, to znów nawalamy. Sama popełniłam kilka błędów, jak każda i powstał wynik, który przeciwnik wykorzystał - dodała rozgrywająca Korony.

W starciu z MKS Piotrcovią zadebiutowała Juliene Pereira Costa. - Trenuje z nami półtorej tygodnia i wchodzi w taktykę. Na treningach pokazuje, że umie grać w piłkę ręczną, ale trzeba dać jej trochę czasu i tego, by zgrała się z zespołem. Umiejętności ma - podkreślił trener kieleckiej drużyny.

Przed kielczankami starcie o życie ze Startem Elbląg. - Chcieliśmy jechać do Elbląga z większą liczbą punktów, ale i tak będzie to dla nas mecz o życie. Chcemy przygotować się jak najlepiej, wygrać i szukać punktów z innymi rywalami. To przyszłość, przed tym meczem mamy jeszcze mecz pucharowy - zauważył Paweł Tetelewski.

Czytaj także: 
Nowe plany Polek 
Gliński nie gryzł się w język

Źródło artykułu: