Kapitalny debiut Ukraińca. Górnik nie powiedział jeszcze ostatniego słowa

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Górnika Zabrze
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Górnika Zabrze

Skończyła się niemoc Górnika Zabrze w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Ekipa ze Śląska w dobrym stylu ograła w Tarnowie Grupę Azoty Unię. Niesamowity wręcz debiut zaliczył Dmytro Artemienko. Pojawił się w klubie raptem 2 dni temu.

Po ostatnim przełamaniu Górnika w starciu z obecnym outsiderem PGNiG Superligi Mężczyzn i korzystnej sytuacji drużyn będących wyżej w tabeli, nadarzała się okazja, by jeszcze powalczyć nawet o 4. lokatę. Pierwszym krokiem miał być komplet punktów w Tarnowie.

Zabrzanie zaczęli to spotkanie w niespotykany dla siebie sposób. Oczywiście, jeśli mówimy o obecnym sezonie. Nie minęło bowiem nawet 3 minuty od pierwszego gwizdka arbitrów, a już na ich koncie były już 4 trafienia. Tarnowian nie należało przedwcześnie skreślać. Wystarczyło spojrzeć, jakimi dysponowali umiejętnościami indywidualnymi. Uwagę zwrócił na siebie Wojciech Dadej. Jeszcze przed upływem kwadransa Unia złapała kontakt bramkowy (7:8).

Gospodarze mieli pewien problem ze skutecznością. Przynajmniej 3-krotnie stawali przed szansą całkowitego zminimalizowania strat. Idealnym tego przykładem była kontra w wykonaniu Łukasza Kużdeby. Kapitan Grupy Azoty stracił impet przy kozłowaniu, zapędził się aż na lewe skrzydło, a tam czekał już na niego Jakub Skrzyniarz. Nie bez znaczenia była też dyspozycja bramkarzy. Ale faktyczną różnicę zrobił Krzysztof Łyżwa. Prawe rozegranie, środek, nie było dla niego złej pozycji.

Po zmianie stron kibice w Arenie Jaskółka przeżyli prawdziwe deja vu. Po 4 minutach Górnik dopisał do swojego konta kolejne 4 bramki, tracąc przy tym tylko 1 (14:20). Nie mogła zatem dziwić natychmiastowa reakcja Patrika Liljestranda. Widmo porażki zajrzało jego drużynie mocno w oczy. Zwłaszcza z taką dyspozycją gości. Trener Marcin Lijewski w pewnym momencie bił swoim podopiecznym brawo. Było za co. Wystarczyło spojrzeć na statystyki niecelnych rzutów lub strat zabrzan (odpowiednio 3 i 5).

Ostatni kwadrans to już spora liczba błędów, nieskuteczności. Niemniej, wygrana przyjezdnych nie była zagrożona. A sytuację chyba ostatecznie wyjaśnił z lewego skrzydła Dmytro Artemienko. Przytrzymał dłoń i trafił po długim rogu na 28:23. To był jego 7. celny rzut na 8 prób. Ukrainiec zaliczył kapitalny debiut w rozgrywkach PGNiG Superligi Mężczyzn. Działacze zaledwie 2 dni temu ogłosili jego transfer.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 20. kolejka:

Grupa Azoty Unia Tarnów - Górnik Zabrze 26:31 (13:16)

Grupa Azoty Unia: Chłopek, Liljestrand, Hołda - Sikora 1, Wojdan 3, Sanek, Yoshida 1, Kowalik 1, Matsuura, Buszkow 3, Dadej 9 (5/5), Kużdeba 2, Pinda, Kaźmierczak, Minocki 6, Kniaziew.
Karne: 5/5.
Kary: 6 min. (Sikora, Kaźmierczak, Kniaziew - 2 min.).

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz - Molski 3, Szabat, Łyżwa 6, Artemienko 8, Krawczyk, Gogola 3, Ivanytsia, Dudkowski 2, Kaczor, Gregułowski 1, Adamuszek, Ilczenko 1, Rutkowski, Przytuła 7 (3/3).
Karne: 3/3.
Kary: 6 min. (Łyżwa, Adamuszek, Ilczenko - 2 min.).

Sędziowie: Pelc, Pretzlaf.

Czytaj więcej:
--> Szykuje się naprawdę hitowy transfer
--> Rozczarowanie w starciu potęg

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie polskiej modelki zrobiło wielkie wrażenie na internautach