Koniec luzu w Lidze Europejskiej. Dla Wisły zaczynają się schody

Orlen Wisła Płock wkracza na wyboistą drogę do Final4 Ligi Europejskiej, by potem... wjechać na szerokopasmówkę. Na razie jednak cała uwaga na TBV Lemgo.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Tin Lucin Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Tin Lucin
Nafciarze wykonali plan w fazie grupowej, i to chyba nawet z nawiązką, bo liczono się z porażkami z silnym niemieckim Fuechse Berlin. Wygrana w stolicy Niemiec dała pierwsze miejsce w grupie i pozwoliła pomarzyć o drugim z rzędu udziale w Final4 Ligi Europejskiej. Grubą przesadą byłoby jednak pisanie o komforcie. Wisła miała szczęście w losowaniu i nie namęczyła się przesadnie z Pfadi Winterthur czy Tatranem Preszow (z tymi drugimi w rewanżu trochę bardziej). Awans był raczej formalnością, drugie miejsce w grupie właściwie obowiązkiem, chociaż Bidasoa Irun i Fenix Toulouse to już rywale o uznanej marce i dość przybliżonej klasie do Nafciarzy. Wszyscy wiedzieli, że w fazie TOP16 będzie tylko trudniej, bo grupa z udziałem Wisły krzyżowała się z tą z udziałem Nantes, Sportingu Lizbona, GOG i TBV Lemgo.

Płocczanie wpadli na przedstawiciela Bundesligi, pomimo czwartego miejsca w grupie nie będącego rywalem o najmniejszym potencjale spośród wszystkich możliwych. O Szweda Jonathana Carlsbogarda zabiega pół Europy (aż najpewniej wyląduje w Barcelonie), jego rodak Peter Johannesson jest ważnym członkiem kadry, która zdobyła niedawno mistrzostwo Europy. Islandczyk rewolwerowiec Bjarki Mar Elisson zbiera skalpy w Bundeslidze, a zaraz spróbuje podbić Ligę Mistrzów w barwach Veszprem. Bracia Guardiola mają wyrobioną markę w Bundeslidze, Austriaka Lukasa Hutecka uznaje się za wielki talent, Holender Bobby Schagen od lat biega po boiskach Bundesligi.

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
Trener Florian Kehrmann - niegdyś słynny reprezentacyjny skrzydłowy - dostał we władanie solidny skład nawet jak na warunki Bundesligi. Na razie daleka droga do dawnej epoki z przełomu wieków (mistrzostwa Niemiec, Puchar EHF), ale w Lemgo coś się ruszyło. Niedawny ligowy średniak, czasem nawet drżący o byt w Bundeslidze, sensacyjnie zdobył Puchar Niemiec i po 10 latach dostał bilet do Europy. Przeciwnik może ciut słabszy niż Fuechse, przeciętnie prezentujący się w tym sezonie (9. miejsce), ale to wciąż przedstawiciel najsilniejszej ligi świata.

Jeśli ktoś krzywi się na rywalizację z Lemgo, to dalsza część drabinki trochę osłodzi tę gorycz. W ćwierćfinale będzie czekał zwycięzca pary Kadetten Schaffhausen - Savehof. Nie najgorzej, biorąc pod uwagę, że w tej ćwiartce także obrońca tytułu i kandydat do mistrzostwa Niemiec Magdeburg.

W Płocku wiedzą, że przed Wisłą duża szansa na powtórkę sprzed roku. Wiara w sukces jest duża, potęgowana jeszcze przez ligowe wyniki i sytuację kadrową. Trenera Xaviera Sabate nie martwią specjalnie urazy (jak to nieraz bywało), skład jest szeroki i przede wszystkim wyrównany. Forma co najmniej zadowalająca. Taki wniosek płynie z niedawnego hitu PGNiG Superligi. Wisła dość swobodnie poradziła sobie z brązowymi medalistami Azotami Puławy (32:24), z którymi jesienią wygrała - nazwijmy to bez ogródek - jakimś cudem po naprawdę kiepskim występie. Teraz Nafciarze mogą w spokoju szykować formę na Ligę Europejską, a potem na maj na decydujący bój z Łomżą Vive Kielce.

TBV Lemgo - Orlen Wisła Płock / 29.03.2022, godz. 18.45

ZOBACZ:
Młody talent trafił do Gdańska
Kapitalny mecz bramkarzy w Lubinie

Czy Orlen Wisła pokona Lemgo?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×