Ostatni mecz fazy grupowej Ligi Europejskiej Orlen Wisła Płock rozegrała przeciwko Fuechse Berlin (30:29). Zwycięstwo zapewniło Nafciarzom triumf w stawce, a nagrodą… kolejne starcie z przedstawicielem Bundesligi. W fazie 1/8 finału los skrzyżował płocczan z dziewiątą drużyną niemieckiej ekstraklasy, czyli TBV Lemgo.
Skoro kilka miesięcy wcześniej podopieczni trenera Xaviera Sabate potrafili pokonać znacznie wyżej notowane Lisy z Berlina, do kolejnej polsko-niemieckiej rywalizacji wydawali się przystępować w roli nieznacznych faworytów. Pierwsze minuty potwierdzały tezę, bo gdy wynik meczu otworzył Zoltan Szita, płocczanie błyskawicznie przejęli inicjatywę.
Nafciarze pałeczkę liderów zdołali utrzymać przez kwadrans. Wstrzelił się Siergiej Kosorotow, dobrze funkcjonowała wysoka i agresywna defensywa płocczan, pierwszy raz z piłką zderzył się Adam Morawski. Goście potrafili wypracować nawet trzy bramki przewagi (5:2, 9. min).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach
Wówczas, z lekko opóźnionym zapłonem, na wyższe obroty weszli również gospodarze. Coraz trudniejszą zaporę w niemieckiej bramce stanowił Peter Johannesson, w ofensywie rozrzucali się Lukas Zerbe oraz Bjarki Mar Elisson. Pierwszy doprowadził do remisu, drugi wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 9:7 (17. min).
Tempo spotkania było wysokie, a błędy wkalkulowane w koszty, gdy obie drużyny próbowały narzucić rywalom swoje warunki. Chwilową przewagę uzyskiwał ten, kto potrafił je ograniczyć. Na przyśpieszenie gospodarzy przytomnie zareagowali wiślacy, którzy odpłacili przeciwnikom pięknym za nadobne. Cztery bramki z rzędu pozwoliły Nafciarzom odbudować zaliczkę (11:9, 22. min.).
Gdy już wydawało się, że Polacy zakończą pierwszą partię na czele, gospodarze świetnie wykorzystali grę w przewadze i dwa razy trafili do pustej bramki Wisły. Reagować starał się rosyjski duet płockich rozgrywających, ale skuteczność zatracił Kosorotow, a dobrego dnia nie miał Dmitrij Żytnikow. W efekcie gospodarze nie tylko dogonili Wisłę, ale do szatni schodzili z przewagą dwóch "oczek" (15:13).
Zaraz po powrocie do gry tablica wyników znów wskazała równowagę (15:15), ale to gospodarze dalej występowali w roli uciekających. Im dalej w mecz, tym mniej do powiedzenia mieli bramkarze, których skuteczność interwencji stopniowo malała. Trwał strzelecki pojedynek Siergieja Kosorotowa wspieranego przez Przemysława Krajewskiego oraz duetu Zerbe-Elisson.
Nafciarze utrzymującą się inicjatywę gospodarzy przełamali w 43. minucie, gdy na 21:20 trafił Krajewski. Jak się potem okazało, by to decydujący moment spotkania, bo wicemistrzowie Polski poczuli krew i sprawnie poszli za ciosem. Dobry fragment gości zaowocował powiększeniem różnicy do czterech bramek (27:23, 53 min.). Świetnie funkcjonowały płockie skrzydła.
Na tym etapie spotkania zwycięstwo Wisły wydawało się przesądzone, ale w kontekście całego dwumeczu walka toczyła się o każde trafienie, by do rewanżu przystąpić z jak największą przewagą (lub najmniejszą stratą). Ostateczna różnica stanęła na trzech bramkach, bo w ostatnim ataku przestrzelił Kosorotow.
TBV Lemgo - Orlen Wisła Płock 28:31 (15:13)
TBV Lemgo: Johennesson, Zecher - Zerbe 7, Elisson 7, Suton 6, Carlsbogard 4, Simak 2, G. Guardiola 1, I. Guardiola 1, Schagen, Schwarzer, Reitemann, Blaauw, Geis
Orlen Wisła Płock: Morawski, Witkowski - Kororotow 9, Krajewski 7, Żytnikow 4, Mihić 4, Daszek 3, Serdio 2, Fernandez 1, Szita 1, Jurecić, Susnja, Daćko, Lucin, Terzić, Mindegia
Czytaj także:
Znamy skład reprezentacji Polski
Kolejna gwiazda odejdzie z Barcelony?