Niesamowity mecz w Kwidzynie. Faworyt prawie na rozkładzie

PAP / Adam Warżawa  / Na zdjęciu: Wiktor Jankowski (tył) i Piotr Jarosiewicz (przód)
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Wiktor Jankowski (tył) i Piotr Jarosiewicz (przód)

MMTS Kwidzyn niemal przez cały mecz bez wsparcia bramkarzy, kapitalny Mateusz Zembrzycki między słupkami Azotów Puławy, a pomimo to w Kwidzynie doszło do serii karnych.

MMTS dokonał czegoś na swój sposób niezwykłego. Przez 45 minut jego bramkarze odbili jedną (!) piłkę, a kwidzynianie utrzymywali kontakt z Azotami. Tracili zaledwie dwie bramki i mieli widoki na lepszy wynik, bo w krótkim czasie rywale złapali dwa wykluczenia. W międzyczasie na trybunach z czerwoną kartką usiadł Dawid Dawydzik. Było mnóstwo okazji po drodze, m.in. Jakub Szyszko odbił się od świetnie dysponowanego Mateusza Zembrzyckiego, ale po dziewięciu minutach prób MMTS w końcu złamał Azoty.

- Możemy to zrobić - padło na jednym z czasów i kwidzynianie uwierzyli, że nie takie Azoty straszne jak je malują. Bartosz Nastaj i Kacper Majewski wyszli z kontrami, ten pierwszy wykończył kolejną trochę szarpaną akcję, ale nie było to istotne, skoro na tablicy pojawił się wynik 24:23. Obudził się nawet bramkarz, dwie interwencje Krzysztofa Szczeciny dały sygnał, że nie będzie łatwo wywieść punkty z Kwidzyna.

Brązowi medaliści Superligi znaleźli się pod ścianą. Przez dobre 10 minut nie wychodziło im właściwie nic. To była ogromna zapaść, biorąc pod uwagę, że wcześniej mieli nawet 5-6 bramek przewagi, a dobre zawody rozgrywał Rafał Przybylski. Poza tym Zembrzycki właściwie sam próbował zatrzymać MMTS, odbił 17 rzutów przez całe spotkanie!

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach

Pomimo tak miażdżącej różnicy w statystykach, na minutę przed końcem było 26:25.
Bohaterem znowu Nastaj, który jakimś cudem znalazł się na lewej stronie i zaskoczył swoim rajdem. Odpowiedział Michał Jurecki i cały MMTS znowu zawierzył swój los Nastajowi. Tym razem spudłował i doszło do karnych.

W serii "siódemek" jak w całym meczu, emocje do samego końca. Pierwsze pudło dopiero w dwunastym rzucie. Pomylił się Nikodem Kutyła, którego zatrzymał Zembrzycki. Interwencja golkipera zapewniła Azotom dwa punkty.

MMTS Kwidzyn - KS Azoty Puławy 26:26 k. 5:6 (13:16)

MMTS: Szczecina (2/14 - 14 proc.), Dudek (1/15 - 7 proc.) - Nastaj 3, Szyszko 3, Majewski 3, Kutyła 3/3, Guziewicz 2, Ossowski 2, Zieniewicz 2, Krieger 2, Zieniewicz 2, Grzenkowicz 2, Kornecki 1, Peret 1, Landzwojczak 1, Jankowski 1, Orzechowski
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Krieger, Jankowski)

Azoty: Zembrzycki (17/42 - 40 proc.), Bogdanow (0/1) - Akimenko 6, Baczko 3, Łangowski 3, Jurecki 3, Przybylski 3, Rogulski 3, Dawydzik 2, Jarosiewicz 2, Zivković 1, Kowalczyk, Fedeńczak, Burzak, Podsiadło
Karne: -
Kary: 14 min. (Dawydzik - 6 min., Rogulski - 4 min., Przybylski, Jarosiewicz - po 2 min.)

Komentarze (0)