- Igrzyska olimpijskie jeszcze się nie skończyły. Nie ma co jednak szukać sensacji. Uważam, że wszystko jest w porządku - przyznała po biegu indywidualnym Krystyna Guzik.
Swój start w Pjongczangu 34-letnia reprezentantka Polski rozpoczęła od 28. miejsca w sprincie. Jak się później okazało był to jej najlepszy indywidualnie występ. W biegu pościgowym Guzik zajęła 36. lokatę, a w czwartek na 15 km została sklasyfikowana na 52. lokacie.
- Szkoda bardzo strzelania. Cztery rundy karne to zdecydowanie za dużo jak na bieg indywidualny. Starałam się strzelać ostrożnie. Moja korekta była na mocniejszy wiatr, a w czwartek wiało mniej - zwróciła uwagę doświadczona biathlonistka.
Zabraknie jej na starcie biegu masowego, w którym z Polek pewne miejsce ma tylko Monika Hojnisz. Najprawdopodobniej Krystyna Guzik wystąpi jednak w sztafecie, w której Biało-Czerwone chciałyby powalczyć o wysokie miejsce. O które dokładnie? Nasze reprezentantki nie chcą przewidywać.
- Biathlon jest dyscypliną loteryjną, bardzo trudną. Można być świetnie przygotowanym, a i tak często o sukcesie decyduje szczęście albo dyspozycja dnia - zwróciła uwagę Guzik.
Niespodziewanie złoty medal w biegu indywidualnym na 15 km wywalczyła Szwedka Hanna Oeberg. Srebro zdobyła Słowaczka Anastasia Kuzmina, a brąz Niemka Laura Dahlmeier. Z Polek bardzo dobrze wypadła 6. Monika Hojnisz. Weronika Nowakowska była 21., wspomniana Krystyna Guzik 52., a Magdalena Gwizdoń dopiero 83.
ZOBACZ WIDEO Michał Bugno z Pjongczangu: Dla hejterów kpiących z wyników Polaków mam pewną radę