Ryan Lochte wraca do pełni sił po wypadku samochodowym, który miał miejsce w listopadzie poprzedniego roku. Jego kość udowa złamała się wtedy w pół. Do feralnego zdarzenia doszło, gdy był w drodze, aby odebrać dwójkę swoich dzieci.
Według jego zeznań, śmieciarka blokowała ruchliwą czteropasmową drogę bez świateł awaryjnych czy pachołków ostrzegawczych. Mimo że pojazd jadący przed sześciokrotnym mistrzem olimpijskim zdołał ominąć ciężarówkę, sam pływak zderzył się z nią.
Przechodnie, w tym przyjaciele oraz rodzice, pospieszyli mu z pomocą, obawiając się o jego życie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy
- Wszyscy myśleli, że nie żyję. Mówili, że nie oddychałem. Obficie krwawiłem na głowie, wciąż mam kilka szwów. Moja kość udowa była całkowicie roztrzaskana, a samochód wyglądał jak totalny wrak - powiedział, cytowany przez "Daily Mail".
Ryan Lochte wraz z żoną Kaylą niedawno opowiedzieli o feralnym wydarzeniu. Zamieścili emocjonalny wpis w mediach społecznościowych.
"Życiowe niepowodzenia mogą cię zdołować, ale torują też drogę do silniejszego powrotu" - pisali w opisie. Nie zabrakło też nagrania, na którym widać utytułowanego pływaka ubranego w szpitalny fartuch. W międzyczasie pokazywał on siniaki na czole i próbował poruszać się z chodzikiem pod okiem fizjoterapeuty.
- Koszmary wciąż mnie prześladują. Denerwuję się, gdy jadę na sesje rehabilitacyjne. Nawiedzają mnie wizje wypadku i błyski białego światła - mówił Ryan Lochte.
Amerykanin jest prawdziwą legendą pływania. W swojej karierze m.in. dwanaście razy sięgał po medal olimpijski (sześć złotych "krążków" - przyp. red). Jest także osiemnastokrotnym mistrzem świata oraz wielokrotnym rekordzistą globu.
Zobacz też:
Ależ to zrobił. Zobacz kapitalny wyścig Polaka po złoto!
Mamy złoto na igrzyskach paraolimpijskich. Zobacz tabelę medalową