Polak najbogatszym uczestnikiem ME? Jego spółki są warte miliony

Instagram / Marcin Cieślak
Instagram / Marcin Cieślak

Choć karierę po raz pierwszy zakończył w 2016 roku, to do dziś regularnie startuje w zawodach. Po czterech latach przerwy Polak wrócił do rywalizacji międzynarodowej i liczy na medal ME w pływaniu. Na co dzień jest przede wszystkim przedsiębiorcą.

Marcin Cieślak w swoim dorobku ma dwa medale mistrzostw Europy, a także szóste miejsce na mistrzostwach świata w Kazaniu w 2015 roku, a także tytuły akademickiego mistrza NCAA. W swoim pierwszym starcie na rozgrywanych właśnie w Lublinie mistrzostwach Europy w pływaniu na krótkim basenie 33-latek zajął 16. miejsce w eliminacjach 50 metrów stylem motylkowym, a z dalszej rywalizacji odpadł dopiero po dodatkowym wyścigu. Przed nim jeszcze szansa na medal w rywalizacji sztafet 4x50 metrów stylem zmiennym.

Już sam start zawodnika jest sporą niespodzianką, bo od dziewięciu lat nie jest w kadrze Polski i nie ma trenera. Do zawodów przygotowuje się sam według wskazań z wymyślonej przez siebie aplikacji dla pływaków.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Czy można powiedzieć, że jesteś najbogatszym uczestnikiem mistrzostw Europy na krótkim basenie?

Marcin Cieślak, reprezentant Polski w pływaniu: Nie widziałem żadnego rankingu, ale faktycznie nie słyszałem też o tym, by ktoś inny łączył pływanie na najwyższym poziomie z działalnością biznesową. Aktualna wycena start-upu, którego jestem prezesem i udziałowcem, to 7 mln dolarów. Zatrudniamy kilkanaście osób i działamy na wszystkich kontynentach.

Skąd pomysł, by wznowić karierę w wieku 33 lat?

Nie potrafię skończyć ze sportem, bo to moja największa życiowa pasja. Pracuję po 8-10 godzin dziennie, ale zawsze znajduję czas na trening. W ostatnich czterech latach nie ścigałem się na najwyższym poziomie, ale i tak dwa razy do roku startowałem w zawodach mastersów czy mistrzostwach Polski. Po prostu kocham pływanie, a trenowanie i bycie w dobrej formie fizycznej to jeden z filarów mojego życia. Dzięki temu nie brakuje mi dużo, by w razie chęci wrócić do bardzo wysokiej formy.

Podczas mistrzostw Europy w Lublinie jesteś trzecim najstarszym zawodnikiem. Jak się z tym czujesz?

Nie czuję się staro, ale faktycznie to trochę dziwne uczucie. Wielu pływaków mogłoby z powodzeniem kontynuować kariery. Z drugiej strony rozumiem, że mogą być zmęczeni mocnymi treningami i szukają innej drogi.

Wiele lat temu wpadłeś na pomysł własnego start-upu, który dziś stanowi twoje główne źródło utrzymania. Na czym polega ten projekt?

To start-up technologiczny, który tworzy algorytmy sztucznej inteligencji do aplikacji dla pływaków. Wystarczy założyć czujnik podczas treningu, a aplikacja zbiera wszystkie informacje i przekazuje wnioski. Dziś to mój jedyny trener, a że wyniki mam niezłe, to mogę potwierdzić, że aplikacja działa bez zarzutu. Współpracujemy ze światowym potentatem - firmą Polar, a dzięki temu z naszych urządzeń korzysta obecnie aktywnie kilkanaście tysięcy ludzi na całym świecie. Wdrażamy rozwiązania, które pozwolą na zastosowanie naszej technologii w sportowych zegarkach.

Kto korzysta z twojego wynalazku?

Jesteśmy światowym liderem na rynku danych dla drużyn pływackich i współpracujemy z niemal wszystkimi najlepszymi drużynami pływackimi i trenerami. Ostatnio do grona klientów dołączył legendarny trener Michaela Phelpsa Bob Bowman z Uniwersytetu Teksas. Teraz naszą ambicją jest jeszcze mocniejsze wejście na rynek amatorów. Ostatnio rozpocząłem także nowy projekt.

Jaki?

Od roku zajmuje się wdrażaniem na rynek nowej linii suplementów Purely Athletics. Okazało się, że na polskim rynku praktycznie nie ma atestowanych suplementów. Ten rynek to dziki zachód, a sportowcy są coraz bardziej wyczuleni. W teorii każdy może otworzyć własną serię odżywek i w garażu wrzucać do kapsułek, co tylko sobie wymarzy. Efekt jest taki, że mamy coraz więcej wpadek dopingowych. Odkryłem szokujące badanie jednej z dostępnych na rynku suplementów kreatyny, w której nie było choćby grama… kreatyny. W innych były pięciokrotne różnice co do rzeczywistego stężenia konkretnych witamin.

Jak to możliwe?

Główny Inspektorat Sanitarny ma tak mało pracowników, że jest w stanie przebadać zaledwie około 10 procent suplementów dostępnych na rynku. Kupując w sklepie suplement, nie możemy być więc pewni, co tam się znajduje. My chcemy przejść skomplikowany proces certyfikacji. Z każdej partii produkcyjnej będziemy musieli wysłać kilka próbek, a dodatkowo specjalny instytut będzie wyrywkowo badał jakość poprzez regularne i niezapowiedziane kontrole.

Konkurencja na tym rynku jest jednak ogromna.

Dlatego my chcemy wyróżniać się jakością i nastawiamy się głównie na współpracę ze sportowcami. Naszym głównym naukowcem jest Jakub Chycki, profesor z Katowic, który od lat pomaga Aleksandrowi Usykowi w przygotowaniach do walk. Teraz szykujemy się do badań klinicznych.

Co w takim razie robisz w swoim wolnym czasie po własnych treningach?

W wolnym czasie prowadzę… szkołę pływania. Wspólnie z innym pływakiem Pawłem Korzeniowskim stworzyliśmy społeczność wokół klubu Sharks, a dziś w Warszawie i Gdańsku trenuje z nami blisko tysiąc osób. W najbliższych latach planujemy rozszerzenie działalności na wszystkie największe miasta. Uwielbiam ten projekt, bo dużo pracuje się z ludźmi, a nasze relacje przypominają te panujące w amerykańskich uniwersytetach. Każdy wywodzi się z innego środowiska, a wszystkich łączy pasja do sportu. Mam ambicję, by rozpropagować pływanie w Polsce jako główny sport dla dorosłego człowieka.

Liczyłeś kiedyś, ile osób zatrudniasz?

Obecnie jest to około 50 osób. Najwięcej, bo aż 30 osób jest zaangażowanych wokół Sharks.

Nie brakuje ci czasu na odpoczynek?

Lubię nowe wyzwania i nowości. Jednego dnia startuję na mistrzostwach Europy, drugiego załatwiam bardzo poważne umowy, a kolejnego prowadzę jako instruktor obóz pływacki dla dzieci. Mieszkałem w USA od 18. do 30. roku życia, a przez ten czas przesiąknąłem tą mentalnością. Przez lata widziałem jak ludzie wokół mnie wymyślają kolejne start-upy, wpadają na kolejne pomysły i ciągle idą do przodu. Fascynuje mnie budowanie biznesu od zera.

Tegoroczne mistrzostwa Europy są ostatnimi w twojej karierze?

Za rok znów zamierzam startować na kluczowych imprezach i nie przestaję marzyć o medalu.
Nie czuję presji, ale mam duże ambicje. Sprawia mi radość, że mogę ścigać się z młodszymi rywalami i to mimo tego, że mam dużo obowiązków.

Gdyby nie wyjazd do USA mógłbyś osiągnąć w pływaniu znacznie więcej. Swego czasu uchodziłeś za największy talent polskiego pływania. Co poszło nie tak?

Faktycznie czuję, że nie wyciągnąłem wszystkiego ze swojego potencjału pływackiego. Bez wyjazdu do USA pewnie miałbym kilka medali więcej, ale za to nie stworzyłbym start-upu i nie miał takiego życia. Trudno mówić więc o tym, że czegoś żałuję. Startowałem w igrzyskach, lidze ISL, mam medale mistrzostw Europy. Medalu olimpijskiego pewnie i tak bym nie zdobył, więc naprawdę mogę być wdzięczny losowi za takie życie. Wybrałem takie życie i jestem w tym miejscu, w którym chciałem być.

Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (3)
avatar
Jerzy Łuczak
4 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A ....... jest ten dobrobyt z tych Spółek .. gdzie on jest i co ma z nich zwykły obywatel .. co .. gdzie .. 
avatar
Tubylec
15 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kolejny słup który nie ma pojęcia o biznesie (LWP WSI MO ORMO SLD PSL) ? 
avatar
art dom art dom
22 h temu
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
baju ,baju chodzi o reklamę swojej firmy 
Zgłoś nielegalne treści