Polacy toną, trzeba to zmienić! "Pływacki Patrol" podpowie, jak bezpiecznie korzystać z wody

Materiały prasowe / Tomasz Madej / Na zdjęciu: Leszek Naziemiec podczas Odysei Wiślanej, w tle Stadion Narodowy w Warszawie
Materiały prasowe / Tomasz Madej / Na zdjęciu: Leszek Naziemiec podczas Odysei Wiślanej, w tle Stadion Narodowy w Warszawie

Pół tysiąca naszych rodaków tonie każdego roku w Polsce. To nie alkohol i brawura są głównymi przyczynami. - I dlatego trzeba działać, bo można to zmienić - mówi pływak Leszek Naziemiec, który z grupą zapaleńców przygotowuje specjalną akcję.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie umiemy korzystać z mórz, jezior czy rzek. W Polsce nie ma kultury pływackiej, mamy słabe umiejętności w wodzie - przekonuje Leszek Naziemiec, pomysłodawca akcji "Pływacki Patrol", która rozpocznie się latem 2021 r.

Pół tysiąca osób tonących co roku w Polsce to fatalna statystyka. A w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej - wręcz dramatyczna. W 2015 r. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego przeprowadził analizę, z której wynika, że ryzyko utonięcia w Polsce jest dwukrotnie wyższe niż wynosi średnia unijna.

Najgłośniej robi się o tym problemie podczas wakacji, gdy praktycznie codziennie słyszymy o kolejnych utonięciach. Funkcjonuje pewien stereotyp: życie tracą głównie ludzie młodzi, będący pod wpływem alkoholu, którzy przesadzili z brawurą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się

- To mit. Ze statystyk wynika, że na 4-5 utonięć tylko jedna osoba jest pod wpływem alkoholu - dementuje Leszek Naziemiec, pływak z Siemianowic Śląskich, który ostatnio wspólnie z Łukaszem Tkaczem przepłynął (etapami) ponad 1000 km Wisłą.

Było płytko, robi się głęboko. I jest problem

- Toną głównie ludzie w średnim wieku. Mężczyźni pomiędzy 40. a 50. rokiem życia. To nie alkohol jest przyczyną całego zła, lecz brak umiejętności pływackich - podkreśla Naziemiec i na dowód opowiada historię, która wydarzyła się niedawno.

- Mamy taką grupę osób, w której zbieramy wszystkie akcje, dokumentujemy historię utonięć. Niedawno ludzie uratowali człowieka i nagrali film. Zobaczyli z brzegu pustą łódkę, zorientowali się, że coś jest nie tak. Gdy podpłynęli do łódki, okazało się, że trzyma się jej mężczyzna. Nie był w stanie dopłynąć 100 metrów do brzegu. I to latem. To jest typowe: wypadają z łodzi wędkarze albo ludzie, którzy rekreacyjnie korzystają ze sprzętu pływającego. Bez kamizelki i bez podstawowych umiejętności pływackich. Druga grupa to ludzie, którzy wchodzą do wody i nie umieją się na niej utrzymać. Było płytko, nagle robi się głęboko i jest problem - opisuje.

Leszek Naziemiec to postać doskonale znana w środowisku pływackim. Podejmował wiele wyzwań na otwartych wodach - m.in. jako pierwszy człowiek przepłynął jedną milę w Arktyce, brał udział w historycznych zawodach na jeden kilometr na Antarktydzie.

Leszek Naziemiec płynie w wodach Arktyki. Fot. Michał Marzec
Leszek Naziemiec płynie w wodach Arktyki. Fot. Michał Marzec

Na początku stycznia 2020 r. siemianowiczanin pokonał 10,5 km w warunkach hipoksji w Ameryce Południowej (więcej TUTAJ>>). A w sierpniu br. zakończył wspomnianą "Odyseję Wiślaną". Podróż trwała 2,5 roku - Naziemiec i Tkacz płynęli wpław Wisłą, od Jeziora Goczałkowickiego aż do Bałtyku.

Rekordzista rusza z akcją

Jego kolejny projekt skierowany jest do rodaków. Leszek Naziemiec chce sprawić, by Polacy nauczyli się korzystać z mórz, jezior i rzek w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Latem 2021 r. ruszy w Polsce akcja "Pływacki Patrol", której głównym celem jest przeciwdziałanie utonięciom poprzez budowanie kultury pływackiej.

- W Polsce tej kultury nie ma. Nie umiemy korzystać z wody, nie umiemy też oceniać swoich umiejętności pływackich. Wystarczy to porównać z Czechami, którzy masowo korzystają z wody, głównie z rzek, co u nas jest niewyobrażalne. Widzimy u nich ludzi w wieku 60-70 lat, którzy pływają w rzekach, jeziorach zaporowych czy stawach. Wchodzą do wody, by po prostu płynąć, a nie schłodzić się czy pograć w piłkę. Podobnie wygląda to w Wielkiej Brytanii czy Irlandii, gdzie istnieje kultura korzystania ze zbiorników wodnych. U nas nie - dodaje Naziemiec.

Pływak ze Śląska używa także innego pojęcia - tożsamość morska. O jej budowanie apelował nieżyjący już prof. Krzysztof Skóra, twórca fokarium na Helu.

- To jest coś związanego z kulturą pływacką. Nie mamy tej tożsamości morskiej. Nie wiemy, co mamy robić nad tym morzem. Rybę znamy tylko na talerzu. Nie umiemy zostawić kawałka plaży - powiedzmy 200 metrów - dla zwierząt, żeby zobaczyć, jak tam będzie się rozwijać dzikie życie. Myśląc szeroko, jesteśmy przesunięci ze wschodu na zachód i mamy w głowie: stepy, jazdę na koniu, zdobywanie przestrzeni na nogach, chodzenie po wysokich górach. A ta woda jakoś nam po prostu uciekła - uśmiecha się Leszek Naziemiec.

Instruktorzy na plażach

I właśnie dlatego pojawił się pomysł zorganizowania "Pływackiego Patrolu". Od czerwca 2021 r. na plażach nad morzem, jeziorem czy rzeką w całej Polsce pojawią się trenerzy, instruktorzy, sportowcy, a także każdy, kto czuje, że jego doświadczenie i technika pływacka wystarczy, by nauczyć czegoś innych. Ochotnicy deklarują, że wybiorą się nad wodę przynajmniej trzykrotnie.

Nie będą to klasyczne lekcje pływania, bo nie o to w tej akcji chodzi. - Jeżeli chce się pływać naprawdę dobrze technicznie, to nauka zabiera nawet i trzy lata. Dlatego nie możemy liczyć na to, że po trzech spotkaniach uczestnicy przeskoczą od razu "w kosmos". Chodzi nam o zmianę ich świadomości. O to, żeby mogli ocenić swoje umiejętności, zobaczyć, jaki mają obszar niewiedzy, dopytać instruktora o pewne kwestie, a przede wszystkim myśleć o wodzie nieco inaczej. To nie jest coś zerojedynkowego - umiem pływać albo nie. Pływanie to jest coś, co się ciągle doskonali - tłumaczy Leszek Naziemiec.

"Slow Swimming", czyli "Powolne pływanie" to inna akcja Leszka Naziemca. Grupa pływaków pokonuje wspólnie określony dystans, bez ścigania się. Jedno z takich wydarzeń odbyło się na Słowacji (Jezioro Orawskie). Fot. Tomasz Madej
"Slow Swimming", czyli "Powolne pływanie" to inna akcja Leszka Naziemca. Grupa pływaków pokonuje wspólnie określony dystans, bez ścigania się. Jedno z takich wydarzeń odbyło się na Słowacji (Jezioro Orawskie). Fot. Tomasz Madej

Pomysłodawca "Pływackiego Patrolu" nie spodziewał się takiego odzewu. Kilkanaście dni po ogłoszeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych zgłosiło się do niego ok. 50 osób, które chcą podzielić się z innymi swoimi umiejętnościami i wiedzą. Wśród wolontariuszy, którzy dołączyli do akcji, jest m.in. rekordzistka świata we freedivingu - Julia Kozerska.

- Mamy zgłoszenia z Gdyni, Sopotu, okolic Koszalina, Szczecina - praktycznie z całego wybrzeża, ale nie tylko. Jest także Konin, Dolny Śląsk, Zgorzelec. Jestem zaskoczony, że tak dobrze to idzie - podkreśla Leszek Naziemiec, któremu zależy na tym, by akcja miała charakter zdecentralizowany. Koordynatorzy "Pływackiego Patrolu" z poszczególnych miejscowości będą nagłaśniać ją w lokalnych mediach i starać się dotrzeć do jak największej liczby odbiorców.

Osoby, które chcą dołączyć do akcji i zasilić ekipę "Pływackiego Patrolu", proszone są o kontakt z Leszkiem Naziemcem drogą mailową (leszeknaziemiec@gmail.com) lub poprzez profil "Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie" na Facebooku.

Czytaj także: Pływał w Arktyce, popłynie na Antarktydzie. Zimna się nie boi. Co najwyżej lampartów morskich

Komentarze (2)
avatar
Kasia Kasia
11.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pływam od dziecka,ale nigdy nie pływałam w rzece,ojciec nie pozwalał(i tak zostało do dziś) ,dziwne bo w czasie powstania przepłynął wpław Wisłę, może dlatego...wiedział jakie niespodzianki nie Czytaj całość
avatar
Marco Lar
10.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Czesi korzystają głównie z rzek. Rozbawiło mnie to zdanie. Z morza nie?