Kwiecień okazał się tragiczny dla środowisko rajdowego. Przed nieco ponad tygodniem na testach poprzedzających Rajd Chorwacji zginął Craig Breen, a ledwie kilkadziesiąt godzin później fatalne wieści dotarły z Hiszpanii. Tam na trasie rajdu Villa de Tineo śmierć ponieśli kierowca Julio Cesar Castrillo oraz jego pilot Francisco Javier Alvarez.
Niestety, na Półwyspie Iberyjskim doszło do kolejnej tragedii. W sobotę w rajdzie San Bartolome de Pinares, będącym rundą mistrzostw Kastylii i Leonu, zginął David Lopez Tomico. Do zdarzenia doszło na drugim odcinku specjalnym.
Abarth Grande Punto, prowadzony przez hiszpańskiego kierowcę, wypadł z trasy i stoczył się w dół wąwozu. David Lopez Tomico i pilot Natalia Rios Diaz zostali uwięzieni we wraku rajdówki. Na pomoc poszkodowanym ruszyli strażacy z hiszpańskiej miejscowości Avila, ale nie udało im się uratować życia kierowcy. Tomico zmarł na miejscu wskutek odniesionych obrażeń.
Z relacji świadków, z którymi rozmawiał dziennik "Diario de Avila", wynika, że rajdówka prowadzona przez Tomico spadła z wysokości ok. 50 metrów. Na miejsce wezwano helikopter ratowniczy, a także karetkę. Ostatecznie drogą lądową do szpitala przewieziono pilotkę, która doznała obrażeń niezagrażających życiu.
Organizatorzy rajdu San Bartolome de Pinares postanowili odwołać dalszą część imprezy.
Tomico był nie tylko kierowcą, ale też zdarzało mu się w wybranych rajdach startować jako pilot. Występował przede wszystkim w mistrzostwach Hiszpanii, jak i zawodach historycznych, w których kierowcy rywalizują za kierownicą zabytkowych maszyn.
Czytaj także:
- Nowa rola Vettela w F1? Plotki nabierają na sile
- Ferrari i Hamilton potrzebują wstrząsu. Dojdzie do transferu?