[i]
- Niestety około półtora kilometra po starcie na dość szybkiej partii wyszedł błąd w opisie zakrętu. Było "lewy-sześć-plus-długi-szczytem" i wjechałem w niego na pełnym gazie przy dużej prędkości. Zabrakło informacji, że odciąża samochód. Auto się odkleiło od nawierzchni i wyszedłem zbyt szeroko. Pojechałem trochę po trawie i nic by się nie stało, gdyby był kawałek prostej, ale zaraz potem droga szła prawo, a my znaleźliśmy się głęboko po wewnętrznej -[/i] opisywał incydent Robert Kubica.
Na szczęście okazało się, że uszkodzenia nie są duże. Co prawda nie udało się kontynuować rajdu w piątek, ale załoga Robert Kubica - Maciej Szczepaniak wróci w sobotę na trasę. - W prawym zakręcie wyniosło nas na lewo i uderzyliśmy lewym przodem. Wykonaliśmy pełny obrót w powietrzu i wylądowaliśmy po drugiej stronie drogi. Na szczęście uszkodzenia nie były zbyt wielkie, ale nie dało się dalej jechać. W sobotę będziemy jechać zgodnie z wcześniejszymi założeniami - dodał Polak.
[ad=rectangle]
- Największym problemem było to, że ten szczyt odciążał auto. Tego nie zauważyłem podczas zapoznania, a dopiero po wjechaniu w zakręt. Bardzo trudno jest ocenić takie niuanse. Nie mam na tyle doświadczenia, żeby wiedzieć na pewno, który szczyt podbija. Z drugiej strony - jeśli chcesz podróżować w dobrym tempie, to trudno jest tu zwalniać i zostawiać sobie duży margines przed każdym szóstkowym zakrętem, ponieważ jest ich bardzo dużo - tłumaczył Kubica.
- Najbardziej szkoda tych wszystkich straconych kilometrów. Wczoraj nie podejmując żadnego ryzyka, jechaliśmy bardzo dobrze. Dziś robiąc to samo zakończyliśmy o wiele za wcześnie - zakończył.