Po fantastycznym rozpoczęciu rajdu i wygraniu odcinka kwalifikacyjnego podczas finałowej rundy Rajdowych Mistrzostw Europy Kajetan Kajetanowicz i Jarosław Baran byli zmuszeni wycofać się z walki z powodu awarii przeniesienia napędu już podczas pierwszego odcinka specjalnego Rajdu Korsyki. Za metą oesu podjęli próbę przywrócenia sprawności auta, by móc przystąpić do kolejnych oesów. Niestety uszkodzenia okazały się niemożliwe do naprawienia w polowych warunkach.
[ad=rectangle]
- Nie będę ukrywał, że to są chwile, w których trudno cokolwiek powiedzieć. Przygotowaliśmy się do tego rajdu bardzo skrupulatnie i sumiennie. Wiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi na twardą walkę i pokazanie dobrego tempa. Rajdy są fantastycznym, ale czasami także i bardzo okrutnym sportem, nie osłabia to jednak mojej miłości do nich. Tak jak my z Jarkiem w naszą jazdę, tak chłopcy w serwisie, w swoją pracę i w samochód wkładają dużo serca - powiedział "Kajto".
- Za metą odcinka staraliśmy się z Jarkiem naprawić auto, by za wszelką cenę kontynuować rywalizację. W przypadku tej awarii okazało się, że nawet nasz hart ducha czasami nie wystarcza. Choć nasze szanse na podium FIA ERC są już iluzoryczne, pociesza mnie fakt, że w rajdach, w których braliśmy udział pokazaliśmy wysokie tempo - zakończył Polak.
Rajd Korsyki: Wielki pech Polaków! Awaria przerywa marzenia Kajetanowicza i Barana
- Rajdy są fantastycznym, ale czasami także i bardzo okrutnym sportem, nie osłabia to jednak mojej miłości do nich - powiedział Kajetan Kajetanowicz, który został zmuszony do wycofania się z rajdu.
Źródło artykułu: