Po tegorocznych ośmiu rundach ERC i przejechaniu blisko 1,7 tys. kilometrów europejskich tras Kajetan Kajetanowicz i Jarosław Baran znów mogą o sobie mówić: najlepsza rajdowa załoga Starego Kontynentu. Tak jest nieustannie od sezonu 2015.
Polski kierowca spotkał się w środę w Warszawie z dziennikarzami, aby podsumować historyczny sezon. Tym razem jednak atmosfera różniła się od tej z poprzednich lat. Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy dla uczczenia pamięci Pawła Jagniątkowskieo, bliskiego przyjaciela Kajetanowicza, który zginął w wypadku helikoptera podczas Rajdu Lipawy, ostatniej rundy ERC. Wacław Kostecki, drugi z przyjaciół kierowcy, który był na pokładzie helikoptera cały czas walczy o życie. Kajetanowicz po informacji o tragedii wycofał się z rajdu, a w poniedziałek, nawiązując do wypadku, łamał mu się głos.
Opowiadając o walce w ERC, trzykrotny mistrz Europy podkreślał, że sukces ostatnich trzech lat nie byłby możliwy, gdyby nie olbrzymi wysiłek ponad 20-osobowego zespołu Lotos Rally Team.
- Sukces w rajdach zależy od pracy całego teamu. Nie mógłbym szybko jechać, gdybym nie miał zaufania do pracy mojej ekipy. Każdy członek zespołu ma ściśle określoną funkcję. W tym roku ponownie pokazaliśmy, że tworzymy najlepszą rajdową grupę w Europie - mówi Kajetanowicz. - Gdy 17 lat temu rozpoczynałem starty w rajdach nie spodziewałem się, jak wiele można osiągnąć w tym sporcie. To wielka radość i satysfakcja zdobywać najważniejsze tytuły rajdowe w biało-czerwonych barwach. Trudno krótko podsumować ten sezon. Był z pewnością pełen emocji, trudnych momentów. Teraz wiem, że przyjęta na początku strategia, której celem było zdobycie mistrzostwa, okazała się najlepszą decyzją tego sezonu - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Nawałka o słabej grze obrony: Nie może tak być, że tracimy za dużo bramek
Miniony sezon Kajetanowicz zakończył z przewagą 24 punktów nad drugim Bruno Magalhaesem. Dominację Polaka potwierdza fakt, że ponad połowę ze 105 odcinków specjalnych ukończył w pierwszej trójce. Na metę czterech z ośmiu rajdów dojeżdżał na podium. To właśnie powtarzalność i równe tempo było kluczem do trzeciego z rzędu mistrzostwa.
Ten rok dla Kajetanowicza był wyjątkowy jeszcze z jednego powodu. Rajdowe mistrzostwo Europy zdobył po raz trzeci, ale po raz pierwszy został ojcem. - Myślę, że statystycznie tempo większości kierowców po narodzinach dziecka spada, ale właśnie to mnie motywuje, aby w moim przypadku było odwrotnie. Wierzę, że mogę pogodzić moje życie prywatne z tym, aby nadal rozwijać się w życiu zawodowym. Mamy taką zasadę, że podczas zawodów nie dostaję zdjęć córeczki, abym nie tęsknił, mógł się skoncentrować na rajdzie. Pojawienie się córeczki w moim życiu to wielkie szczęście i sądzę, że Oriana będzie też moim atutem na odcinkach specjalnych - uważa "Kajto".
Czy w przyszłym sezonie Kajetanowicz spróbuje wyśrubować rekord i sięgnąć po czwarty z rzędu tytuł ERC, a może przeniesie się do cyklu mistrzostw świata w kategorii WRC-2? - Póki co, jeszcze za wcześnie, aby mówić o konkretach. Chciałbym, aby plan był znany do końca roku, ale nie wszystko zależy ode mnie. Mogę zapewnić, że nadal chcę rywalizować na najwyższym możliwym poziomie i jestem głodny ścigania. Już w grudniu chciałbym wrócić za kierownicę podczas Rajdu Barbórka - kończy Kajetanowicz.