Podczas trzeciego etapu tegorocznego Rajdu Maroka zespoły opuściły Zakurę i udały się w okolice miasta Bouarfa w Regionie Wschodnim. Oznaczało to trasę o długości aż 685 kilometrów, z czego 325 kilometrów stanowił odcinek specjalny o mieszanej charakterystyce. Był to jednocześnie najdłuższy i według wielu decydujący etap Rajdu Maroka 2024.
Najlepszym czasem popisali się dzisiaj Eryk Goczał i Alex Haro. To dla nich pierwsze zwycięstwo w tegorocznym Rajdzie Maroka i jednocześnie pierwszy wygrany etap Eryka w parze z Alexem. Drugie miejsce zajął ojciec Eryka - Marek Goczał startujący z Maciejem Martonem. To kolejny etap wygrany przez Energylandia Taurus Factory Team w świetnym stylu. Niestety, nieco więcej czasu stracili w środę zwycięzcy dwóch pierwszych etapów, czyli Michał Goczał i Diego Ortega Gil.
Energylandia Taurus Factory Team zajmuje trzy pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej w klasie Challenger. Nowymi liderami są Eryk Goczał i Alex Haro. Drugie miejsce zajmują Marek Goczał i Maciej Marton, zaś trzeci są Michał Goczał i Diego Ortega Gil. Załogi dzielą w tym momencie zaledwie 4 minuty i 36 sekund. Przedstawiciele pozostałych zespołów tracą zdecydowanie więcej czasu.
ZOBACZ WIDEO: Kulisy rozstanie Woźniaka ze Stalą. Takie słowa włodarze przekazali zawodnikowi
- To był jeden z najpiękniejszych odcinków specjalnych w moim życiu. Wydaje mi się, że rodzaj nawierzchni nie był dla nas istotny, bo po prostu fruwaliśmy nad trasą. Dałem z siebie wszystko, samochód to wytrzymał i obejmujemy prowadzenie. Jednak rajd się jeszcze nie kończy i do samego końca będziemy naciskać - powiedział zwycięzca etapu, Eryk Goczał.
- Wydaje mi się, że to był idealny odcinek na odwagę dla Eryka. Pięknie pojechał. Maciek dzisiaj kapitalnie nawigował, wszędzie byliśmy w idealnym miejscu. Straciliśmy trochę na wydmach. To był trudny fragment, bo wszystko zlewało się w jedną całość i nie było widać gdzie wydma się kończy. Straciliśmy tam nieco tempa i dogonił nas Mitch Guthrie, ale później go wyprzedziliśmy i pojechaliśmy do mety swoim tempem - dodał Marek Goczał.
- Pozytyw z tego etapu jest przede wszystkim taki, że jesteśmy na mecie. Koło 40 kilometra w coś uderzyliśmy i do samego końca miałem problemy z układem kierowniczym. Jeszcze przed tankowaniem przebiliśmy dwa koła. W drugiej części odcinka zaczęliśmy odrabiać straty i wciąż jesteśmy w walce. Jesteśmy z całym zespołem na podium, do końca dwa dni - zabawa trwa - zakończył Michał Goczał.
Okolice miasta Bouarfa będą bazą rajdu w trakcie kolejnych dwóch dni rywalizacji. W czwartek na zawodników czeka etap o długości 377 kilometrów. Tym razem będzie dużo ścigania, bo 315 kilometrów i krótka dojazdówka, czyli układ, który zawodnicy lubią najbardziej.