- Zupełnie jakbym jechał "Maluchem". Też przyjemnie, ale brakuje mocy pod ręką. Są miejsca, w których byłaby możliwość przycisnąć, ale nie ma z czego - skomentował Rafał Sonik po trzecim etapie Rajdu Dakar.
- Nigdy nie miałem tak słabego silnika. Dokręcam gaz do końca, a quad jakby się buntował i nie chce przyspieszać. Rywale wyprzedzają mnie na prostych, bo nie jestem w stanie więcej wycisnąć. Moja maksymalna prędkość to 122 km/godz - dodał.
Przed kolejnym odcinkiem specjalnym załoga "SuperSonika" będzie musiała poradzić sobie z innym technicznym problemem. - Coś jest nie tak, bo od czasu do czasu wybija mi biegi, a to oznacza jakiś problem ze skrzynią lub silnikiem, który musimy szybko rozwiązać. Mam nadzieję, że wytrzyma do końca rajdu - dodał krakowianin, który uplasował się na 8. miejscu i awansował w klasyfikacji rajdu na 6. lokatę.
We wtorek dakarowców czeka kolejna pętla, tym razem w okolicach miejscowości San Juan de Marcona. Odcinek specjalny będzie jeszcze dłuższy niż dwa ostatnie - liczyć będzie 330 km i rozpocznie się na plaży
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Robert Lewandowski dałby radę na Dakarze. Chętnie zdradzę mu wszystkie rajdowe tajemnice