W ramach poniedziałkowej rywalizacji, kierowcy mieli do przejechania odcinek
specjalny o długości 280,35 km. Na trasie panował silny wiatr, który opóźnił start zawodników. Pierwszy oes potwierdził, że specyfika terenu w Rajdzie Kazachstanu różni się od pozostałych zawodów w kalendarzu, umożliwiając bardzo szybką jazdę.
Załoga Orlen Team dobrze odnalazła
się w tych warunkach, osiągając trzeci czas. - Z powodu silnego wiatru, który panował, nie mogły latać helikoptery bezpieczeństwa, dlatego start został opóźniony. Pierwsza część odcinka była techniczna, druga z kolei - bardzo szybka - powiedział Jakub Przygoński z Orlen Team.
Czytaj także: Kubica zaskoczony strategią Williamsa
- W pewnym momencie jechaliśmy po pustyni 200 km/h, a nasza średnia wynosiła 140 km/h. Dziś dużo wyprzedzaliśmy. Na początku minęliśmy Zapletala, później ten Brinke i Peterhansela. Przed nami najdłuższy odcinek - ponad 400 km. Musimy przyzwyczaić się do tego terenu. Są tu miejsca tak szybkie, że czasem niemal lecimy po pustyni, wśród traw. Często nie widać dokładnie, po czym jedziemy, ale trzeba po prostu trzymać gaz - dodał Przygoński.
ZOBACZ WIDEO Co z przyszłością Krzysztofa Piątka? "Ma zbyt słabą pozycję, żeby już stawiać wymagania"
W pierwszym etapie najlepszy okazał się Nasser Al Attiyah (Toyota Hillux), drugi był natomiast Yazeed Al-Rajhi (również Toyota Hillux). Załoga Orlen Team, która na Rajd Kazachstanu wróciła do Mini John Cooper Works Rally z napędem 4x4, traci do lidera 3 minuty.
Czytaj także: Russell skorzystał z szansy. Kubica w ogóle jej nie dostał
Podczas drugiego dnia zmagań zawodnicy przejadą łącznie 430,47 km, w tym 414,22 km odcinka specjalnego.