Rajd Dakar. Problemy Rafała Sonika z roadbookiem. "Jesteśmy jak Apple i Microsoft - niekompatybilni"

Rafał Sonik zameldował się na mecie czwartego etapu Rajdu Dakar z szóstym czasem, przesuwając się w klasyfikacji generalnej na czwartą pozycję. Wpływ na gorszy wynik krakowianina miały problemy z roadbookiem.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Rafał Sonik Materiały prasowe / Na zdjęciu: Rafał Sonik
Na stratę czasową Rafała Sonika na czwartym etapie Rajdu Dakar złożyło się kilka elementów, ale tym najważniejszym był fakt, że Polak wciąż nie może "zaprzyjaźnić się" z roadbookiem przygotowywanym przez organizatora. Środowe ściganie na trasie z Neom do Al-Ula w kategorii quadów ponownie wygrał Ignacio Casale.

Sonik tym razem stracił do Chilijczyka niemal 25 minut, bo już od początku etapu musiał zmagać się niewielkimi problemami, które na mecie zsumowały się w większą stratę.

Czytaj także: Robert Kubica może uratować DTM

- Dość wcześnie wygiąłem felgę. Rant zaczął popuszczać powietrze i musiałem ją wyprostować kamieniem, żeby nie tracić ciśnienia w oponach. Zajęło mi to kilka minut, ale nie ta naprawa stanowiła najważniejszy problem. Mówiąc wprost nie zaprzyjaźniłem się jak dotąd z roadbookiem. Jesteśmy jak Apple i Microsoft - niekompatybilni. Jestem trochę inaczej zaprogramowany i muszę przyzwyczaić się do aktualizacji - śmiał się polski mistrz.

ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". O krok od dramatu na Rajdzie Dakar. "Dobrze, że jestem cały i z głową"

- W pierwszej części oesu kilka razy nie byłem w stanie utrzymać tempa nawigacji. Dwa razy zgubiłem w ten sposób dwie lub trzy minuty. Być może za szybko jechałem w miejscach, gdzie nawigacja stawała się bardziej skomplikowana. Straty oczywiście nie były wielkie, ale muszę ich unikać, jeśli chcę walczyć o miejsce na podium - dodał Sonik.

Krakowianin starał się doszukiwać pozytywów po środowym etapie. - Najważniejsze jest to, że utrzymałem się w czołówce. Simon Vitse i Giovanni Enrico odrobili straty z pierwszych etapów i będziemy teraz jechać bardzo ciasno. Kluczowe będzie więc bardzo uważne śledzenie roadbooka we wszystkich kolejnych dniach i unikanie błędów nawigacyjnych - stwierdził zwycięzca Dakaru z roku 2015.

Wspomniany Vitse, na trasie czwartego etapu był bliski pokonania Ignacio Casale, jednak stracił zbyt wiele czasu w ostatniej partii, gdzie wyprzedził go również drugi z Chilijczyków Giovanni Enrico. Rafał Sonik także powiększył tam straty, a powodem były doganiające go samochody.

- Wyprzedziło mnie kilka, a każdy z nich to dla mnie dodatkowa minuta. Muszę zwolnić, by nie rozbić się, jadąc w kurzu. To kolejny kamyczek, który sprawił, że dziś moje straty skumulowały się w niemal 25 minut, ale nie narzekam, bo takie są realia Dakaru. Walka kończy się na mecie - zakończył "SuperSonik".

Cała czwórka polskich quadowców dzielnie zmierza do mety. Kamil Wiśniewski utrzymuje siódmą lokatę w "generalce" mimo technicznych problemów z quadem i linki rozpiętej nad drogą, która we wtorek ściągnęła go na ziemię. Polak na szczęście wyszedł z tego incydentu jedynie z obtarciami szyi. Paweł Otwinowski jest 14., a Arkadiusz Lindner 17., zamykając kurczącą się z każdym dniem stawkę.

Czytaj także: Robert Kubica nie szuka tanich wymówek

Czwartek będzie przede wszystkim piaszczysty. Organizatorzy przygotowali 353 km ścigania po wydmach, gdzieniegdzie porośniętych kępami twardej, pustynnej trawy. Odcinek będzie wymagać od zawodników doskonałej techniki jazdy w opisanych warunkach.

Czy Rafał Sonik wygra Rajd Dakar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×