DTM jest serią mocno niedocenianą. W ostatnich latach trafiło do niej wielu utalentowanych kierowców, którzy z różnych względów nie byli w stanie przebić się chociażby do świata Formuły 1. Dlatego w niemieckiej kategorii wyścigowej możemy oglądać wiele ciekawych akcji. Nie ma to odzwierciedlenia w słupkach z oglądalnością.
Od roku 2011 oglądalność DTM w Niemczech spada. Wtedy bowiem średnio wyścigi oglądało 1,43 mln osób. To i tak mało względem boomu, jaki obserwowano w roku 2005. Wówczas odbiorniki w trakcie wyścigów tej kategorii włączało niespełna 2 mln fanów.
Czytaj także: Williams zaprezentował nowego kierowcę
Warto pamiętać, że na przestrzeni lat zmienił się sposób docierania do klienta, bo tak należy nazwać przeciętnego kibica DTM. Obecnie może on obejrzeć rywalizację najlepszych kierowców nie tylko w telewizji, ale też na YouTube czy w serwisach streamingowych. Tego dane z Niemiec nie obejmują.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar nie wybacza błędów. Jakub Przygoński jest kierowcą kompletnym
Mylące jest też zestawienie oglądalności z roku 2005, bo wtedy Niemcy żyły motorsportem. Michael Schumacher reprezentował wówczas Ferrari w F1 i choć znajdował się u schyłku swojej kariery, to lata jego sukcesów sprawiły, że miliony rodaków oglądały nie tylko królową motorsportu, ale też DTM.
Po erze Schumachera zanotowano spadki. F1 w roku ubiegłym obserwowało w niemieckiej telewizji średnio ok. 7 mln osób, w sezonie 2005 - 12 mln.
- Kibic nie dba o to z jakiego materiału wykonane są korbowody, jakie procesy spalania zachodzą w silniku, jak dokładnie działa aerodynamika. Niektórzy nie potrafią nawet odróżnić samochodów. Przeciętny fan chce zobaczyć dobre show, pojedynki wielkich kierowców koło w koło - powiedział "Speedweekowi" Gerhard Berger, szef DTM.
Takim wielkim nazwiskiem jest Robert Kubica. Polak w styczniu powinien dołączyć do BMW i spędzić sezon 2020 właśnie w niemieckiej serii wyścigowej. Jego obecność na polach startowych powinna zagwarantować większe emocje.
Sam Kubica jednak nie wystarczy, by podbić słupki oglądalności. Przydałoby się jeszcze kilku kierowców z F1, którzy zapewniliby rozgłos DTM. Nieprzypadkowo Berger kilka miesięcy temu mówił o tym, że bardzo chętnie pewnego dnia na polach startowych zobaczyłby Fernando Alonso czy Sebastiana Vettela.
Swój pomysł na DTM mają też przedstawiciele stacji Sat.1, która od roku 2018 pokazuje wyścigi tej serii. Chcą oni wyjść do młodego widza. Prezentować więcej materiałów zza kulis, pokazywać codzienne życie kierowców, wzorując się niejako na serialu Netfliksa o F1 "Drive to survive". Został on uznany za jedną z lepszych produkcji dokumentalnych 2019 roku i przyciągnął nowych kibiców do F1.
- Moglibyśmy też połączyć wyścigi z show, zaprosić czasem wielką gwiazdę jak PINK, robić większy hałas w social mediach. Słowem, zrobić coś dla młodych - skomentowała w "Speedweek" Andrea Kaiser, która w Sat.1 odpowiada za DTM. To też pomysł zaczerpnięty z F1. Wybranym wyścigom królowej motorsportu od pewnego czasu towarzyszą koncerty gwiazd muzyki.
Czytaj także: Williams znalazł zastępstwo dla Orlenu
W przypadku Polski, nadal czekamy na oficjalne wyjaśnienia kwestii Kubicy. Wtedy stanie się jasne, która ze stacji telewizyjnych będzie prezentować DTM na swoich antenach w roku 2020. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w grze znajdują się TVP oraz Canal+.
Oglądalność DTM w Niemczech:
2005: 1,94 mln
2006: 1,66 mln
2007: 1,44 mln
2008: 1,35 mln
2009: 1,39 mln
2010: 1,23 mln
2011: 1,43 mln
2012: 1,35 mln
2013: 1,20 mln
2014: 1,09 mln
2015: 1,01 mln (po raz pierwszy dwa wyścigi w weekend)
2016: 0,94 mln
2017: 0,89 mln
2018: 0,595 mln*
2019: 0,616 mln*
* - transmisje trafiły do kodowanego Sat.1, wcześniej były prezentowane w ogólnodostępnym ARD