Mecz USA z Australią spełnił oczekiwania. Amerykanie musieli się bardzo namęczyć, żeby pokonać (98:88) będących w znakomitej formie koszykarzy z Antypodów. Trener USA Mike Krzyzewski już przed kilkoma dniami ostrzegał, mówiąc, że obawia się o losy swojej drużyny. "Coach K" tłumaczył to tym, że przed meczem z Australią jego podopieczni rozegrali siedem meczów, w tym pięć sparingów, ale mierzyli się z outsiderami igrzysk reprezentacją Chin (3 razy), Wenezueli (2) i Nigerią. Z tej grupy drużyn tylko Argentyna, którą pokonali w meczu towarzyskim różnicą 37 punktów, ma realne szanse na medal w Rio de Janeiro.
- Dla tej grupy zawodników to był pierwszy prawdziwy mecz jaki rozegrali - powiedział po starciu z Australią.
Jak zwykle w składzie USA jest sporo nowych twarzy i koszykarzy, którzy nie grali ze sobą wcześniej. Ze składu, który zdobył przed czterema laty złoto w Londynie, w Rio są tylko Kevin Durant i Carmelo Anthony.
Krzyżewski, który po igrzyskach kończy trwającą od 11 lat pracę z kadrą, doceniał Australijczyków, doskonale podczas igrzysk prowadzonych przez trenera Andreja Lemanisa.
ZOBACZ WIDEO Smutny Radosław Kawęcki: Może to przez jedzenie? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Grają obecnie fantastyczną koszykówkę. Pięciu graczy na boisku tworzy całość. Dla nas było to więc niesamowite zwycięstwo, bo pokonaliśmy znakomitą drużynę. Zasłużyliśmy na tę wygraną.
Mało kto jednak spodziewał się porażki Amerykanów i tak niska przegrana z faworytem uchodzi powszechnie za małe zwycięstwo Australii. Krzyżewski w swoim stylu próbuje budować morale swoich koszykarzy, jednocześnie studząc nastroje i od lat podczas turniejów przypominając, że złoty medal to nic pewnego.
To jest już jednak 71 z rzędu zwycięstwo koszykarzy USA. W piątek ich rywalem będzie Serbia, a w niedzielę zakończą swoje występy w grupie "A" pojedynkiem z Francją.