Biało-Czerwoni granie w Rio rozpoczęli od dwóch porażek - z Brazylią (32:34) i Niemcami (29:32). Los już na otwarcie rywalizacji przydzielił im rywali najtrudniejszych z możliwych: gospodarzy oraz mistrzów Europy. Ugięli się, ale teraz wracają do gry. Egipt, czyli jedna z rewelacji turnieju, nie miał w meczu z Polakami nic do powiedzenia.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa po raz pierwszy w turnieju objęli prowadzenie i później poszło już z górki. Bieg terenowy odblokował Michał Jurecki, bezbłędni byli skrzydłowi, a po dwóch przeciętnych meczach wreszcie wysokie procenty zaczęli wykręcać obrońcy do spółki ze Sławomirem Szmalem. Błędów technicznych wciąż było dużo - statystycy naliczyli ich czternaście - nie przeszkodziło to jednak naszej drużynie kontrolować meczu.
- W końcu udało nam się skutecznie bronić, co pozwoliło na łatwe bramki - podkreśla rozgrywający Michał Jurecki. - Właśnie ten element był naszym problemem we wcześniejszych meczach. To rywale trafiali wówczas po naszych błędach. Teraz było odwrotnie - mówi. A Kamil Syprzak dodaje: - Sławek Szmal zagrał kapitalne spotkanie.
Karol Bielecki podkreśla, że tym razem Polacy nie dali się rywalom zastraszyć. - Zagraliśmy spokojnie i popełnialiśmy mniej błędów. To Egipcjanie byli nerwowi, a my właśnie na to czekaliśmy - mówi. - W poprzednich meczach obrona nie była zła, ale kiedy robi się dziesięć błędów w ataku, to ciężko wygrywać. Teraz było ich mniej.
Za dwa dni Biało-Czerwoni zmierzą się ze Szwedami. Rywale przegrali w Rio oba mecze, czeka ich więc walka o życie. - W tym turnieju nie ma słabych zespołów, w każdym spotkaniu trzeba mocno walczyć i podchodzić do niego skoncentrowanym. - podkreśla Bielecki. - Przed nami same finały.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO Smutny Radosław Kawęcki: Może to przez jedzenie? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}