Christoph Harting ustawiał dziennikarzy. "Nie wiem, jak to zrobiłem"

Mistrz olimpijski w rzucie dyskiem Christoph Harting niezbyt chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy po wywalczeniu złota.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Christoph Harting i Piotr Małachowski po zakończeniu konkursu rzutu dyskiem WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Christoph Harting i Piotr Małachowski po zakończeniu konkursu rzutu dyskiem

Niemiec był w stosunku do żurnalistów opryskliwy, a kiedy jeden z nich nazwał go omyłkowo Robertem powiedział, że może nie kończyć swojego pytania.

Dla młodszego z braci Hartingów sobotni konkurs na Stadionie Olimpijskim w Rio był spełnieniem marzeń. 26-letni Niemiec do ostatniej próby wyraźnie przegrywał z Piotrem Małachowskim. W szóstej kolejce oddał jednak rzut swojego życia. Dysk poszybował na 68 metr i 37 centymetr, Polak nie zdołał odpowiedzieć i to Christoph Harting zgarnął złoto.

Mierzący aż 207 centymetrów dyskobol na pytania dziennikarzy odpowiadał niechętnie. W strefie mieszanej przy nikim się nie zatrzymał, poszedł prosto na ceremonię wręczenia medali. Na oficjalnej konferencji prasowej z miejsca zaznaczył, że nienawidzi odpowiadać na pytania.

- Jestem lekkoatletą, a nie PR-owcem, moim miejscem jest stadion. Harting to już znane w sporcie nazwisko, ludzie mnie obserwują, mówią o tobie, szukają informacji. Niektórzy są ekstrawertyczni i im to pasuje, ja jestem jednak introwertykiem. Nie potrzebuję robić show i myśleć o tym, co o mnie napiszecie. Jestem mistrzem olimpijskim, chcę to świętować ze swoimi bliskimi i przyjaciółmi.

Jeden z niemieckich żurnalistów zapytał, jak Hartingowi udało się oddać tak fantastyczny rzut w ostatniej kolejce. 68,37 to nowy rekord życiowy 25-latka urodzonego w Chociebużu.

- Mówiąc szczerze, nie mam zielonego pojęcia. Są takie momenty, gdy jesteś całkowicie skupiony. Pomyślałem sobie: "to jest moja scena, mój stadion i nikt nie odbierze mi złota" - odparł nowy mistrz olimpijski.

Inny przedstawiciel niemieckich mediów chciał wiedzieć, dlaczego sprawiał na podium wrażenie, jakby miał problemy z utrzymaniem równowagi i upuścił pewien przedmiot. Odpowiedź dyskobola była dość oryginalna. - Upuściłem znaczek igrzysk w Rio. Rozbił się, ale mam już nowy. A co działo się na podium? Ja potrzebuję rytmu, muzyki. Ciężko się tańczy, gdy grają nasz narodowy hymn.

Na koniec konferencji pytanie chciał zadać jeden z polskich dziennikarzy, ale przejęzyczył się i powiedział, że kieruje je do Roberta Hartinga. W tym momencie Christoph zaśmiał się wrogo i stwierdził, że żurnalista może już sobie darować zadawanie pytania.

Temat starszego brata w przypadku złotego medalisty w rzucie dyskiem musi być drażliwy, bo gdy padło pytanie o to, czy Christoph czuje teraz, że wyszedł z cienia Roberta, pogromca Małachowskiego uznał, że to pytanie bez pytania, a niemiecki dziennikarz, który je zadał, sam udzielił odpowiedzi.

Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna strona cudownego miasta (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×