Rio 2016: Kolejny thriller Polaków! Na szczęście tym razem zakończony zwycięstwem

PAP/EPA
PAP/EPA

Po niezwykle emocjonującym meczu reprezentacja Polski wygrała spotkanie czwartej kolejki ze Szwedami 25:24. Znów fenomenalne spotkanie zagrał Karol Bielecki.

Szwedzi Polaków niczym nie zaskoczyli, ale ci i tak długimi momentami sprawiali wrażenie, jakby nie potrafili odnaleźć się na boisku. W defensywie Biało-Czerwoni zostawiali Skandynawom za dużo miejsca i pozwalali rozpędzić się rozgrywającym, dla których spłaszczona obrona naszych była jak prezenty pod choinką. W ataku nasi zawodnicy obijali natomiast Mattiasa Anderssona i robili wszystko, by pomóc mu się dobrze rozgrzać.

Efekt był taki, że szwedzki golkiper po trzydziestu minutach gry miał prawie pięćdziesiąt procent skutecznych obron - z dwudziestu jeden piłek posłanych w swoim kierunku wyjął aż dziesięć. Na szczęście dla Polaków dobrze sprawdził się zabieg Tałanta Dujszebajewa z wystawieniem w pierwszym składzie Piotra Wyszomirskiego. 28-latek bardzo dobrze wprowadził się w mecz, kilka razy uratował swoich kolegów i zdobył nawet jedną bramkę.

Niewykorzystane sytuacje Biało-Czerwonych znalazły swoje odzwierciedlenie w wyniku. Przy skuteczności na poziomie czterdziesty ośmiu procent w trakcie pierwszej połowy Polacy zdobyli dwanaście bramek, o jedną mniej niż Szwedzi i przegrywali 12:13.

Wydawało się, że wszystko wróciło na odpowiednie tory już na początku drugiej części meczu - po akcjach Karola Bieleckiego i Mateusza Jachlewskiego reprezentanci Polski bardzo szybko wyszli na prowadzenie 15:13. Znów jednak w ich szeregach zapanowało jakieś dziwne rozluźnienie, zaczęli mieć ogromne problemy z wypracowaniem sytuacji rzutowych, a gdy już im się to udawało, popełniali proste błędy - jak przejścia linii szóstego metra czy obijanie słupków i poprzeczek.

Przez większość tej części meczu Skandynawowie spokojnie utrzymywali dwie bramki przewagi. Biało-Czerwoni kilkukrotnie zmniejszali dystans do jednego trafienia, ale nie potrafili złamać przeciwników i chociaż doprowadzić do remisu. Udało się to dopiero na osiem minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego - po bramce niezastąpionego Karola Bieleckiego.

Wojnę nerwów w końcówce wygrali Biało-Czerwoni. Na pięć minut przed syreną po indywidualnej akcji Przemysława Krajewskiego Polacy wyszli na prowadzenie 23:22, a chwilę później bardzo dobrze zachowali się w obronie i znów mieli piłkę w swoich rękach. Nie wykorzystali jednak szansy na powiększenie prowadzenia, ale pomylili się też Szwedzi.

Najpierw Jurkiewicz, a później Lijewski trafili do pustej bramki i na półtorej minuty przed końcem gracze Dujszebajewa prowadzili 25:22. Po czasie dla szwedzkiego duetu Olsson-Lindgren Skandynawowie zdołali jednak odrobić dwa oczka i znów pojawiły się ogromne emocje. Błyskawicznie zareagował jednak szkoleniowiec reprezentacji Polski, a po przerwie na jego żądanie, Biało-Czerwoni nie popełnili błędu, utrzymali się przy piłce i wygrali 25:24.

Szwecja - Polska 24:25 (13:12)

Szwecja: Andersson - Gottfridsson, Andersson K. 4, Tollbring 6, Nilsson L. 2, Stenbacken , Karlsson, Jakobsson 2, Petersen, Stenmalm 8, Zachrisson 1, Nilsson A., Nielsen 1. 
Karne: 1/1
Kary: 16 min.

Polska: Wyszomirski 1, Szmal - Lijewski 6, Jachlewski, Krajewski 3, Bielecki 8, Wiśniewski, Jurecki B., Jurkiewicz 2, Syprzak 2, Daszek 3, Kus, Szyba. 
Karne: 4/5
Kary: 6 min.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna strona cudownego miasta (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: