O awansie do finału decydowała dogrywka. Doprowadził do niej Michał Daszek. Skrzydłowy kilka sekund przed końcem drugiej połowy popisał się kapitalnym rzutem z dziewiątego metra, po którym piłka wpadła w okienko.
- To nas uskrzydliło, poczuliśmy wiarę. Pierwszych pięć minut dogrywki jednak przegraliśmy, rywale odskoczyli nam na trzy bramki. W drugiej mieliśmy jeszcze swoje szanse, ale się nie udało - relacjonuje obrotowy Bartosz Jurecki.
Polakom nie pomógł nawet świetnie dysponowany Piotr Wyszomirski, który bronił tego dnia z 48-procentową skutecznością. - Niestety, dużo odbitych piłek wracało do Duńczyków, nie udawało nam się ich przechwytywać - wyjaśnia Jurecki. - To była chyba największa bolączka, choć i w ataku nie mogliśmy sobie poradzić.
- Przegraliśmy jedną bramką i to boli najbardziej - przyznaje kapitan Sławomir Szmal. - Było widać, ile sił chłopaki zostawili na boisku. Jakie były emocje już po meczu, jaka była w nich złość.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Gierak: każdy dał wszystko, co miał
{"id":"","title":""}
Wyszomirski podkreśla, że zespół nawet przez moment nie stracił wiary w sukces. - Zostawiliśmy na boisku całe serce - mówi. - Niestety, taki jest sport na wysokim poziomie. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Teraz przed nami ciężka noc. Musimy dobrze przygotować się do spotkania z Niemcami, bo wciąż mamy szansę na medal.
- To już historia. Musimy jak najszybciej wyrzucić ten mecz z głów - dodaje zdecydowanie rozgrywający Przemysław Krajewski. - Byliśmy blisko, a jednak daleko. Zabrakło nam jednej bramki. Czas jednak iść do przodu. Nie pozostało nam nic innego, jak podnieść rękawicę i zagrać najlepiej, jak potrafimy.
Z kolegą zgadza się Daszek. - Przed nami jeszcze jeden mecz. Dla wielu będzie on najważniejszy w karierze - mówi. - Niemcy mogą mieć w głowie trochę za dużo luzu, bo pokonali nas w grupie. Stoimy na straconej pozycji i to nasza przewaga. Wyjdziemy na parkiet podwójnie zmobilizowani. Chcemy wygrać ten medal dla Polski. Nie mamy nic do stracenia.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro