Decyzja o starcie w wyborach na szefa Związku Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP) wzbudzała wielkie kontrowersje na długo przed tym, zanim została ogłoszona. Jeszcze kilka miesięcy temu Bogdan Wenta potwierdził swoje poparcie w wyborach dla… Sławomira Szmala. Wystarczyło raptem kilka tygodni, a ze stronnika stał się jego najgroźniejszym rywalem. 63-latek odniósł się do żalów swojego byłego podopiecznego i legendarnego bramkarza naszej reprezentacji.
- Przed konferencją poinformowałem Sławomira Szmala o swojej decyzji. Mam wrażenie, że obaj chcemy tego samego, czyli dobra polskiej piłki ręcznej. Na początku września podczas Superpucharu Polski w Łodzi mieliśmy okazję porozmawiać i już wtedy dałem mu znać, że rozważam swój start. Żadnego zgrzytu bym się nie doszukiwał, a przynajmniej ja go nie widzę. Życzyliśmy sobie powodzenia, atmosfera tych rozmów była normalna - przyznał Wenta.
Problem jednak jest, bo choćby inny znakomity kiedyś zawodnik Grzegorz Tkaczyk mówił oficjalnie, że po tym wszystkim, co się stało, ewentualny start Wenty w wyborach będzie potraktowany co najmniej jako nieelegancki. Takie słowa byłego kapitana reprezentacji trudno traktować inaczej niż jak jawny afront wobec kandydatury byłego trenera kadry.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
- Grzesiek jest przyjacielem Sławka Szmala i ma prawo mówić, co chce. Ja jestem dorosły i mam prawo podejmować własne decyzje, które mogą się komuś nie podobać. Naprawdę nie boję się tego, że moi byli podopieczni mogą stanąć po stronie Szmala. Każdy ma prawo do własnych decyzji - stwierdził były trener.
63-latek wytłumaczył także, skąd wzięło się zamieszanie z poparciem kandydatury Szmala na prezesa ZPRP i późniejsza zmiana decyzji. Co ciekawe, szkoleniowiec miał nawet pojawić się na konferencji prasowej, podczas której Szmal ogłaszał swoją kandydaturę. Ostatecznie na przeszkodzie stanęły inne obowiązki.
- Byłem wtedy przekonany, że to ma być jakaś debata o sporcie. Powiedziałem mu wtedy, że może powiedzieć, że go popieram. Zresztą do dziś go popieram i życzę mu powodzenia. Naprawdę jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie planowałem kandydowania. Sam pomysł pojawił się dopiero niedawno pod wpływem wielu telefonów i rozmów z ludźmi ze środowiska. Kliknąłem w systemie opcję przedłużenia licencji trenerskiej, a później wiele spraw zaczęło się dziać samo. Początkowo chciałem zobaczyć, co się wydarzy, i faktycznie reakcja była natychmiastowa - dodał po chwili.
Na samej konferencji zabrakło konkretów odnośnie planów. Sam Wenta odcinał się od obecnego zarządu ZPRP i kilkukrotnie podkreślał, że w ostatnich latach nie był zaangażowany w działania federacji. Jako swoje atuty wymieniał doświadczenia na stanowiskach menedżerskich i w polityce. Wenta przez jedną kadencję był bowiem europosłem wybranym z listy Platformy Obywatelskiej.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty