Ola Piskorska: Jak oceniasz szanse reprezentacji Serbii w mistrzostwach świata?
Nikola Grbić (trener Sir Safety Perugia): W dzisiejszych czasach nie da się już nic przewidzieć. Poziom zespołów jest teraz bardzo wyrównany i o awansie do kolejnych rund mogą decydować pojedyncze sety, a nawet punkty. Dlatego trudno jest cokolwiek prognozować. Mam nadzieję, ze Serbowie zagrają na swoim najwyższym poziomie.
[ad=rectangle]
Po twoim odejściu reprezentacja miała spory problem na pozycji rozgrywającego, a teraz macie trzech młodych, dobrych i bardzo perspektywicznych zawodników do dyspozycji (Aleksa Brdovic, Mihajlo Mitic i Nikola Jovovic - przyp. red.). Któryś z nich podoba ci się wyjątkowo?
- Oni wszyscy są na początku swojej kariery. Są bardzo utalentowani i przed nimi jest przyszłość, ale tylko pod warunkiem, że włożą jeszcze wiele ciężkiej pracy i nastawią się na poprawianie swojej gry każdego dnia. Nie znam ich za dobrze osobiście, ale ludzie, którzy z nimi pracują na co dzień, twierdzą, że wszyscy trzej mają odpowiedni potencjał mentalny i chcą ciężko pracować. Talent i codzienna harówka, to najlepsza podstawa do zostania wybitnym zawodnikiem, ale jak się rozwiną, to zobaczymy dopiero za kilka lat. Na razie jeszcze nie wiadomo, który z nich będzie najlepszy.
Jesteś jednym z najwybitniejszych rozgrywających na świecie. Pomagasz im trochę, dajesz jakieś rady?
- Spędziłem ostatnio trochę czasu z reprezentacją Serbii, ale oczywiście nie biegam za nimi i nie namawiam, żeby posłuchali moich mądrości (śmiech). Jak przychodzą i proszą o radę, to zawsze im pomagam jak mogę. Wiedzą, że zawsze jestem do ich dyspozycji i odpowiem na każde pytanie. Ale powiem ci, że jak patrzę na współczesną młodzież, to mam poczucie, że oni są zupełnie inni i wyznają zupełnie inny system wartości. I nie mam tu na myśli siatkówki. Może to mówię, bo jestem już stary (śmiech). Dla nas siatkówka to był cały świat, któremu gotowi byliśmy poświęcić wszystko, w tych młodych tego nie widzę. Ale mają talent i chcą pracować, to najważniejsze, a my, starzy, musimy znaleźć właściwą drogę, żeby do nich dotrzeć i ich zmotywować.
W tym sezonie znienacka z rozgrywającego zostałeś trenerem, zastępując Slobodana Kovaca w zespole Sir Safety Perugia. Co cię do tego skłoniło? Tak nagle ci się znudziło?
- Jak najbardziej chciałem jeszcze grać jako rozgrywający, rok przynajmniej, ale niestety nie otrzymałem żadnej ciekawej propozycji na ten sezon. Nie chciałem grać byle gdzie, tylko w dobrym klubie walczącym o najwyższe cele. Ja chcę grać o zwycięstwo, a nie o przetrwanie. Jestem przyzwyczajony do tego, że na boisku otaczają mnie zawodnicy, którzy chcą wygrywać tak samo, jak ja i tak samo dają z siebie wszystko i podejrzewam, że byłoby mi trudno zaakceptować inną sytuację. Wolę być trenerem w dobrym klubie niż rozgrywającym w złym.
A dlaczego wybrałeś akurat Perugię na swój trenerski debiut? Czy to dlatego, że powstała tam taka mała serbska kolonia?
- Nie, zresztą teraz już zostanie tylko dwóch Serbów w klubie. Notabene przez całą swoją karierę w żadnym klubie nie spotkałem się z żadnym Serbem, wiesz? To będzie dla mnie pierwszy raz (śmiech). A odpowiedź na twoje pytanie jest bardzo prosta: bo to oni zadzwonili do mnie z taką propozycją. Byłem bardzo zdziwiony i odpowiedziałem: chyba oszaleliście, ja jeszcze będę grał, zadzwońcie za rok (śmiech). Ale jak popatrzyłem na rynek, to przemyślałem sprawę i jednak do nich oddzwoniłem.
Co jest dla ciebie najważniejsze w twojej nowej roli?
- Dla mnie jest najważniejsze, żebym umiał dotrzeć do zawodników ze swoimi pomysłami i wizją i żebym umiał wyciągnąć z nich to co najlepsze.
Masz jakieś wzory trenerskie? Może spośród tych, z którymi pracowałeś?
- Nauczyłem się wiele od każdego ze swoich trenerów. Jeżeli chcesz się uczyć, to od każdego można coś dostać nowego. Spotkałem kilku, których filozofia trenerska jest mi bardzo bliska, myślę tu przede wszystkim o Velasco i Montalim. Miałem szczęście pracować z nimi i korzystam z tego do dzisiaj.
Nowe transfery Perugii - De Cecco, Fromm - to twoje pomysły?
- Częściowo. Oczywiście, jako trener muszę dostosować swoje pomysły do budżetu klubu i transfery są pewnym kompromisem między wizją a możliwościami. Ale De Cecco był pomysłem prezesa naszego klubu i podpisał umowę, jeszcze zanim ja podpisałem swoją.
Po transferach w swojej prawdopodobnej pierwszej szóstce masz samych reprezentantów, poza Berettą, którzy będą do końca września na mistrzostwach świata. To nie jest problem?
- To jest akurat świetnie mieć reprezentantów. Ja latami przyjeżdżałem do swojego klubu tydzień przed rozpoczęciem ligi i nie widzę w tym żadnego problemu. Poza tym ważne mecze i rozgrywki zaczynają się od stycznia, będzie sporo czasu na ich dojście do formy. Nawet jak przegramy jakieś mecze na początku, to sezon jest naprawdę długi.
Jaki masz cel na swój debiutancki sezon? Jak Miguel Falasca, prosto z boiska na ławkę i od razu mistrzostwo kraju?
- To by było idealnie, bardzo bym tak chciał (śmiech)! A poważnie, to moim celem jest, żebyśmy grali najlepszą siatkówkę, jaką jesteśmy w stanie. Nie mogę powiedzieć od razu, że chcę wszystko wygrać. Ale jeżeli zagramy na maksimum naszych możliwości, to rezultaty na pewno przyjdą.
Ale po zeszłorocznych sukcesach klubu (finał mistrzostw kraju, finał Pucharu Włoch - przyp. red.) będzie duża presja wyniku, masz tego świadomość?
- Oczywiście, że mam! Perugia miała fantastyczny sezon i osiągnęli o wiele więcej, niż ktokolwiek się spodziewał. Ale wiesz, ja już przeżyłem wiele takich sytuacji, presja zupełnie nie jest mi obca i wiem, jak sobie z nią radzić. Będę się starał, żeby wpływała ona mobilizująco na mój zespół, a nie zjadała ich. Zobaczymy czy mi się to uda.
Rozmawiała Ola Piskorska