W drugim sobotnim spotkaniu grupy C spotkali się dobrzy znajomi ze strefy NORCECA, która obejmuje Amerykę Północną, Środkową oraz Karaiby. Faworytem potyczki pomiędzy Kanadą, a Meksykiem byli podopieczni Glenna Hoaga. - Z reprezentacją Meksyku spotykamy się na parkiecie dość często. W końcu jesteśmy z tego samego regionu. Znamy się nawzajem bardzo dobrze więc nie możemy myśleć, że wygramy szybko, łatwo i przyjemnie - mówił przed tym meczem rozgrywający reprezentacji Kanady, Dustin Schneider. [ad=rectangle]
Kanadyjczycy rozpoczęli spotkanie z Meksykiem w mocno odmienionym składzie w porównaniu do wcześniejszych meczów. Na boisku pojawili się między innymi rezerwowy atakujący Dallas Soonias, środkowy Rudy Verhoeff oraz przyjmujący Toontje van Lankvelt. 30-letni skrzydłowy bardzo dobrze wprowadził się na boisko i nie miał problemów z kończeniem ataków. Od pierwszych piłek było widać, że nominalni zmiennicy chcą maksymalnie wykorzystać szansę daną im przez trenera Hoaga i "przycisnęli" rywali z Meksyku. Na drugiej przerwie technicznej przewaga Kanadyjczyków wynosiła aż siedem punktów. Meksykanom sygnał do odrabiania strat dał Jorge Barajas, który swoimi mocnymi serwisami spowodował sporo zamieszania po kanadyjskiej stronie siatki. Jednak sam Barajas w pojedynkę nie mógł wiele zdziałać przeciwko dobrze spisującym się siatkarzom z Ameryki Północnej. Podopieczni Glenna Hoaga spokojnie wygrali inauguracyjną odsłonę 25:17.
Meksyk, który w potyczce z Rosjanami pokazał się z bardzo dobrej strony, w sobotę nie prezentował już tak dobrej dyspozycji. Kapitan Carlos Guerra oraz Daniel Vargas, którzy powinni być liderami zespołu z Ameryki Łacińskiej, przeciwko Kanadzie mieli problemy z kończeniem ataków ze skrzydeł. Zresztą w większości z elementów siatkarskiego rzemiosła Meksykanie nie nawiązywali wyrównanej walki na boisku. Siatkarze z Kraju Klonowego Liścia od początku drugiego seta budowali przewagę punktową. Na drugiej przerwie technicznej Kanadyjczycy wyszli na prowadzenie 16:10. W drugiej części partii podopieczni trenera Hoaga nie mieli zamiaru zwalniać tempa. Soonias bardzo umiejętnie dobierał kierunki ataków, uniemożliwiając przeciwnikom z Meksyku wykonanie jakiejkolwiek reakcji w obronie. Ostatecznie Meksykanie zdołali ugrać zaledwie jeden punkt więcej niż w pierwszej partii spotkania.
Dziesięciominutowa przerwa nie wybiła z rytmu Kanadyjczyków. Trzecią partię otworzył podwójny blok ustawiony przez podopiecznych Glenna Hoaga. Na pierwszej przerwie technicznej Meksykanie przegrywali dwoma "oczkami" jednak po chwili zdołali odrobić straty. Wyrównana gra nie trwała długo. Kanadyjczycy, którzy chcieli jak najszybciej skończyć sobotni mecz, przy wyniku 10:10 włączyli wyższy bieg i ponownie objęli kilku punktowe prowadzenie. Wiele korzyści przyniosła Kanadyjczykom zagrywka Grahama Vigrassa, która odrzucała od siatki rywali z Meksyku. Trzecia odsłona spotkania była bardziej wyrównana od dwóch poprzednich, ale zwycięstwo Kanadyjczyków nie było nawet przez chwilę zagrożone. Glenn Hoag nie mógł narzekać na postawę nominalnie rezerwowych, którzy bez problemów zdobyli komplet punktów dla reprezentacji Kanady. Set, a zarazem mecz zakończył się po potrójnym bloku ustawionym na prawym skrzydle przez siatkarzy z Ameryki Północnej.
Meksyk - Kanada 0:3 (17:25, 18:25, 19:25)
Meksyk: Vargas, Quinones, Guerra, Rangel P., Cordova, Aguilera, Rangel J. (libero) oraz Barajas, Petris, Herrera, Orellana
Kanada: Sanders, Verhoeff, Soonias, Van Lankvelt, Vigrass, Winters, Lewis (libero)