Mamy nowego mistrza Polski. W tym roku PlusLigę wygrała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, mimo ogromnych kłopotów na koniec. W trzecim meczu finałowym kontuzji doznał jeden z filarów drużyny Norbert Huber. Środkowy będzie poza grą przez długie miesiące i przepadnie mu cały sezon reprezentacyjny.
Podopiecznym Gheorghe Cretu jednak to nie przeszkodziło, w sobotę pokonali Jastrzębski Węgiel 3:0 i zapewnili sobie mistrzowską koronę. Przed meczem w piękny sposób upamiętnili swojego kontuzjowanego kolegę. Wszyscy zawodnicy założyli koszulki z numerem 99 i nazwiskiem Hubera.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jak pozbieraliście się po tej kontuzji Norberta Hubera? Wydaje się, że wyrzuciliście ją z głowy i zaprezentowaliście się znakomicie w kluczowym meczu.
Łukasz Kaczmarek, atakujący Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle: Bardziej nas to wszystko zmotywowało, żeby w sobotę zagrać naszą najlepszą siatkówkę. Chcieliśmy, by w tym ciężkim dla niego momencie mógł zawiesić złoty medal na szyi. Bardzo się cieszymy.
Czy ta akcja z koszulkami przed meczem była niespodzianką dla niego?
Tak, to była niespodzianka. Jesteśmy razem z nim w tym ciężkim momencie. Gdyby nie Norbert, to my nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz. Mamy go cały czas w swoich serduchach. Wierzymy w niego, że wróci silniejszy.
Pan też przechodził podobną drogę, kiedy to przez kilka miesięcy nie był w stanie grać. Pomaga to zrozumieć?
Oczywiście. Rozumiem go w 100 procentach i wiem, co może czuć. Gdy po raz kolejny ktoś ci mówi "wrócisz silniejszy", to te słowa stają się ciężkie. Z tyłu głowy siedzi to wszystko, co się dzieje. Ma niesamowity talent, kapitalne serducho. To mu pomoże wrócić szybciej i odnosić sukcesy.
Norbert to dusza drużyny?
Tak, to zdecydowanie dusza naszej drużyny. Jest z nami cały czas, w środę czeka go zabieg, a w niedzielę będzie z nami w Lublanie. My zrobimy w Słowenii wszystko, by był taki sam rezultat, jak w sobotę.
Macie na swoim koncie podwójną koronę, niedługo może być potrójna. Jaka w tym rola trenera Gheorghe Cretu?
Myślę, że wielka, niesamowita. To w jaki sposób nas prowadzi, jaka tutaj jest znakomita atmosfera, jak kapitalnie trenujemy i to jak gramy, jest jego niesamowicie wielką zasługą.
Ma pan bardzo bliski związek z trenerem, w Cuprum Lubin to on przestawił pana na pozycję atakującego. Dużo się zmienił od czasu, gdy trenował drużynę z Dolnego Śląska?
Dalej jest, był i będzie tym niesamowitym człowiekiem, znakomitym psychologiem. To rewelacyjny trener, który zasłużył na te sukcesy, które odnosimy razem z ZAKSĄ.
Czuje pan, że w pewien sposób zawdzięcza mu pan swoją karierę?
Zdecydowanie tak. Wiele mu zawdzięczam. Spotkałem na swojej drodze jednak tyle osób, dzięki którym jestem w tym miejscu, w którym znajduje się teraz. Gianni Cretu jest zdecydowanie jedną z nich.
Już w niedzielę finał Ligi Mistrzów - w dokładnie takim samym składzie jak przed rokiem. Zmierzycie się z Itas Trentino.
Finał rządzi się własnymi prawami. Potrzebna będzie nasza najlepsza siatkówka, by powtórzyć sukces, jaki osiągnęliśmy przed rokiem. Wielokrotnie już jednak w tym sezonie pokazaliśmy, że taką siatkówkę potrafimy grać. Zrobimy wszystko, by to zaprezentować i zapisać się złotymi zgłoskami w historii polskiej siatkówki.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Nadchodzą spore zmiany w Projekcie Warszawa. Do zespołu trafi... Semeniuk?!
Kapitan nowodworzanek podjęła już decyzję. "Lepszego zakończenia nie mogłam sobie wymarzyć"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol jak z... gry komputerowej! Nie było czego zbierać