ME siatkarek: Dreszczowiec dla biało-czerwonych - relacja ze spotkania Polska - Hiszpania

Polki rozpoczęły udział w mistrzostwach Europy od zwycięstwa, jednak nie było ono przekonujące. Po ogromnych męczarniach biało-czerwone pokonały teoretycznie najsłabszą w grupie Hiszpanię. Mimo prowadzenia 2:0 w setach, nasza reprezentacja zmuszona była do rozegrania pięciu partii. Już w sobotę kadrowiczki rozegrają kolejne spotkanie. Tym razem z Chorwacją.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska - Hiszpania 3:2 (25:15, 25:20, 19:25, 23:25, 15:11)

Polska: Aleksandra Jagieło, Anna Barańska, Katarzyna Gajgał, Agnieszka Bednarek-Kasza, Milena Sadurek-Mikołajczyk, Joanna Kaczor, Mariola Zenik (libero) oraz Paulina Maj, Anna Woźniakowska-Witczak, Dorota Pykosz, Izabela Bełcik

Hiszpania: Elena Garcia, Romina Lamas, Amaranta Fernandez, Yasmina Hernandez, Diana Sanchez, Sara Gonzalez, Ana Ramirez (libero) oraz Arkía El-Ammari, Ana Correa, Lucia Paraja, Mireya Delgado

Na ten dzień czekali wszyscy kibice siatkówki w Polsce. Nadszedł moment inauguracji historycznej, największej siatkarskiej imprezy w Polsce. Po trumfie męskiej kadry biało-czerwonych oczekiwania wobec siatkarek są równie wysokie. Kibice liczą na medal, a po cichu mówi się o trzeciej o mistrzowskiej koronie. Pierwszym krokiem do awansu do kolejnej rundy miało być spotkanie z najsłabszą w grupie Hiszpanią, 43. ekipą światowego rankingu.

Początek pojedynku lepiej ułożył się dla gospodyń europejskiego czempionatu. Pierwsze akcje były niemalże bezbłędne w wykonaniu naszego zespołu. Poza dobrą grą Polek mogliśmy oglądać wiele błędów rywalek, które znacznie pomagały naszym reprezentantkom zdobywać kolejne "oczka". Podopieczne Jerzego Matlaka grały płynnie i nie dawały swoim rywalkom szansy na zmniejszenie przewagi, a nawet wprost przeciwnie. W tej fazie spotkania bardzo dobrze radziła sobie Anna Barańska. Kapitan reprezentacji razem z koleżankami pewnie doprowadziła do końcówki seta, która była tylko formalnością. Pierwsza odsłona padła łupem reprezentacji Polski, a jej ostateczny wynik to 25:15.

Niesione dopingiem 13. tys. widzów zgromadzonych w łódzkiej Atlas Arenie Polki kontynuowały dobrą grę w kolejnym secie. Już na pierwszej przerwie technicznej biało-czerwone miały trzy punkty więcej od swoich rywalek. Jednak wszystko nie wyglądało już tak dobrze jak w partii poprzedniej. Hiszpanki oswoiły się z liczną publiką i poczynały sobie coraz śmielej. Gospodynie mogły być spokojne o wynik jedynie do drugiej przerwy technicznej. Po niej zdobywanie punktów przychodziło coraz trudniej. Nagle ze stanu 19:15 zrobiło się 20:20. Na szczęście naszym kadrowiczkom ręce nie zadrżały w decydującym momencie. Pięć kolejnych akcji zakończyło się sukcesem i to Polki mogły się cieszyć z drugiej wygranej partii.

Końcówka drugiej odsłony zwiastowała, że w dalszej części meczu może być ciężej niż wszyscy to sobie wyobrażali. Tak też się stało. Po pierwszych akcjach wynik oscylował w granicach remisu, jednak im dłużej trwała partia, tym wyraźniejszą przewagę uzyskiwały siatkarki z półwyspu Iberyjskiego. Wiązało się to z słabszą postawą naszych zawodniczek, które straciły polot i koncepcję gry. Nie pomagały przerwy brane przez trenera Matlaka, ani kolejne zmiany. Polki były jedynie tłem dla dobrze zorganizowanych i walecznych Hiszpanek. Ostatecznie atak Yasminy Hernandez zakończył seta, a na trybunach można było usłyszeć pierwsze głosy niedowierzania w to, co zdarzyło się przed momentem.

Niestety, kibice byli świadkami jeszcze gorszych scen. Czwarta odsłona rozpoczęła się bardzo niedobrze dla reprezentacji Polski. Kompletny bałagan, brak pomysłu na prowadzenie gry i nieskończone ataki. Tak wyglądała gra naszego zespołu, który już po chwili przegrywał 0:4. Nic nie wskazywało, że obraz widowiska może ulec zmianie. Brakowało tak dobrych zbić jak na samym początku meczu. Nie było liderki do której rozgrywająca mogła posłać piłkę i być pewna powodzenia akcji. Przewaga Hiszpanek wzrosła do siedmiu "oczek", kiedy to Joanna Kaczor "nadziała się" na szczelny blok rywalek. Było 13:20 i mało kto wierzył, że uda się uniknąć piątej partii. Jednak w zespole wiara nadal była. Udało się zmniejszyć straty do zaledwie jednego punktu, ale przy stanie 23:24 pewny atak hiszpańskiego zespołu zabrał wszelkie nadzieje na zakończenie pojedynku w czterech setach.

Nikt nie wiedział, czego spodziewać się po ostatniej części spotkania. Polskiego zespołu z początku meczu, któremu wychodziło niemal wszystko, czy może zagubionej ekipy, niewierzącej we własne umiejętności. Tie-break był bardzo dziwny. Polki potrafiły wprowadzić w ekstazę publiczność, prowadząc dwoma-trzema punktami, by po chwili ciężko wypracowaną przewagę roztrwonić. Po kilku takich metamorfozach ostatecznie oglądaliśmy dobrą, skuteczną końcówkę w wykonaniu biało-czerwonych, które dzielnie prowadziła Joanna Kaczor, kluczowa zawodniczka w ostatnich akcjach. Autowy atak Hernandez zakończył mecz przy wyniku 15:11 dla Polek.

Końcowy gwizdek wprowadził publiczność w szał radości, która mogłaby sugerować, że reprezentacja wygrała z ekipą silniejszą i bardziej utytułowaną. Tak się jednak nie stało. Nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. Tego dnia wystarczyła na nie najsilniejszą Hiszpanię, ale w kolejnych meczach biało-czerwone muszą być skoncentrowane od pierwszej do ostatniej piłki. Już w sobotę obie ekipy zagrają swoje drugie mecze na tych mistrzostwach. Polki o 17.30 zmierzą się z Chorwacją, a Hiszpania zagra z Holandią.

Źródło artykułu: