Jak Łotysze widzą Polaków? "Swoją postawą wobec rosyjskiej agresji zyskaliśmy w ich oczach"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Gogol
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Michał Gogol

- Łotysze w wielu aspektach myślą tak jak Polacy. Naszą postawą wobec napaści Rosji na Ukrainę zyskaliśmy w ich oczach duży szacunek - mówi Michał Mieszko Gogol, selekcjoner siatkarskiej kadry Łotwy.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć Gogol wciąż jest bardzo młodym trenerem (37 lat), ma już duże doświadczenie w pracy z drużynami narodowymi. Pracował jako statystyk z żeńską kadrą Polski za kadencji Marco Bonitty i z męską reprezentacją, gdy jej trenerem był Andrea Anastasi. Z kolei w latach 2018-2021 był asystentem Vitala Heynena i razem z nim poprowadził Biało-Czerwonych do mistrzostwa świata.

Po ubiegłorocznych mistrzostwach Europy uznał, że chce zrobić kolejny krok i poprowadzić kadrę jako pierwszy trener. Przyjął propozycję z Łotwy i od tego sezonu buduje reprezentację tego kraju. Jak sam przyznaje, od fundamentów.

Odważnie postawił na młodych

- Nie ma co ukrywać, że Łotwa to inny siatkarski świat. Na początku pracy musieliśmy z moim sztabem wprowadzać rzeczy, które w Polsce uważamy już za siatkarskie abecadło. A tutaj to są nowości, czasem postrzegane nawet jako luksusy. Przykłady? Kadra Łotwy po raz pierwszy korzysta z maszyny do zagrywania, pierwszy raz trenuje w narodowym centrum olimpijskim w Rydze i na dwóch siatkach - wymienia Gogol w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popis nowej gwiazdy Barcy. Tak się przywitał z fanami

Mistrz świata z 2018 roku wybrał odważną metodę budowy. Postanowił postawić na przyszłość, na młodych i niedoświadczonych graczy. I tak na przykład libero jego zespołu jest 18-letni Kaspars Kronbergs, który nigdy wcześniej nie grał w seniorskiej kadrze. W rozgrywkach "Złotej Ligi" Kronbergs zaprezentował się na tyle dobrze, że pytały o niego nawet kluby z PlusLigi.

- Postawimy na kolejnych takich, jak on - zapewnia polski selekcjoner Łotyszy. - Znaleźliśmy siatkarza, który grał w drużynie amerykańskiego uniwersytetu BYU. Miks Ramanis ma 20 lat, urodził się w USA, ale bardzo chce grać w kadrze Łotwy. Bardzo duży potencjał ma 22-letni atakujący Renars-Pauls Jansons, choć jeszcze go nie wykorzystuje. Potencjał to zresztą kluczowe słowo, jeśli chodzi o mój zespół. Jest go bardzo dużo. Choć pracy jest chyba jeszcze więcej - podsumowuje Gogol.

Głównym celem jego zespołu na ten rok jest wywalczenie awansu na mistrzostwa Europy 2023. - W środę zaczynamy kwalifikacje. Mamy trudną grupę, zmierzymy się z Finlandią i Austrią. Nie będzie łatwo, ale rzucimy wszystko, co mamy najlepszego. Daję nam 30 procent szans na awans.

Dzielą kraj z Rosjanami. "Polakom trudno to sobie wyobrazić"

Gdy pytamy, czym Łotwa zaskoczyła byłego trenera PGE Skry Bełchatów jako kraj, ten na pierwszym miejscu wymienia bardzo dużą liczbę mieszkających obok Łotyszy Rosjan. - Stanowią około 30 procent mieszkańców. Najwięcej z nich mieszka we wschodniej części, w regionie Latgalia czy w mieście Daugavpils, drugim największym na Łotwie. Myślę, że Polakom trudno jest sobie choćby wyobrazić, jakby to było mieszkać w kraju, w którym tak dużo jest Rosjan, zwłaszcza teraz, w czasie wojny w Ukrainie.

Dla Łotyszy współistnienie z obywatelami ich kraju uważającymi się za Rosjan przez lata było normalne i naturalne. Jednak po wybuchu wojny poziom napięcia pomiędzy tymi grupami jest bardzo wysoki - przyznaje Gogol.

Wysłali zażalenie, Kreml zakręcił gaz

Jako wydarzenie, które obrazuje to napięcie, polski trener wskazuje obchody rosyjskiego Dnia Zwycięstwa. - 9 maja rosyjska mniejszość zawsze organizowała w Rydze wielki festyn pod swoim Pomnikiem Zwycięstwa. W tym roku prezydent Łotwy Egils Levits ogłosił, że pomnik musi zostać wyremontowany. Ogrodzono go i zakazano demonstracji pod nim. Rosjanie uznali to za policzek, byli oburzeni. Mimo wszystko próbowali się dostać pod pomnik, ale bezskutecznie. Wysyłali do Rosji zażalenia, że są szykanowani.

- Kilka dni później około sześciu tysięcy Łotyszy z narodowymi flagami przemaszerowało spod swojego pomnika zwycięstwa na starym mieście pod ten "rosyjski". Zbierano tam podpisy pod petycją o usunięcie wszystkich pomników poradzieckich. Kilka dni temu parlament zdecydował, że 61 pomników zostanie usuniętych. I oczywiście mniejszość rosyjska, choć mniejszość to nie jest odpowiednie słowo, znów była oburzona. Zażalenia, które wysyłali na Kreml, zostały najwyraźniej wysłuchane, bo w sobotę Rosjanie zakręcili Łotyszom gaz. To był rewanż za te pomniki i za zablokowanie części rosyjskich towarów.

Mówią po rosyjsku, czują się Łotyszami

Również w siatkarskiej kadrze Łotwy Gogol pracuje z kilkoma graczami, którzy mają wiele wspólnego z Rosją i między sobą rozmawiają po rosyjsku. - Ale czują się Łotyszami, odcinają się od złych rzeczy, które płyną ze wschodu. Jeden z nich jest bardzo mocno związany ze wschodnią Łotwą, urodził się w Davgapils. Teraz powiedział, że ze względu na to, co się dzieje, nie chce tam być. Chce przebywać tylko w "łotewskiej" części kraju.

- Inny nasz gracz, Deniss Petrovs, w poprzednim sezonie grał w Rosji, w wojskowym klubie ASK Niżny Nowogród. Jak tylko zaczęła się wojna, poszedł do władz klubu i powiedział, że chce rozwiązać kontrakt. Poprosili go, żeby zagrał jeszcze jeden mecz, zagrał i zerwał umowę. Miał problem, żeby wyjechać i spędził tam jeszcze dwa miesiące. Na Łotwę wrócił na początku maja i powiedział, że do Rosji nie chce wracać. W przyszłym sezonie będzie grał we francuskim Cannes - opowiada selekcjoner łotewskiej drużyny narodowej.

Polacy zyskali w ich oczach

W sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę Łotysze, tak jak Polacy, jednoznacznie opowiedzieli się po stronie zaatakowanych. - Są małym państwem graniczącym z Rosją i doskonale zdają sobie sprawę ze swojego pochodzenia, ale nie zamierzają chować głowy w piasek. Na tyle, na ile ich poznałem, widzę, że są podobni do nas. To twardy, dumny naród, który będzie bronił swoich wartości - dodał.

Gogol odniósł też wrażenie, że od wybuchu wojny Łotysze odczuwają coraz silniejszą więź z Polakami. - Już wcześniej bardzo nas szanowali i czuli z nami solidarność, bo tak jak oni byliśmy częścią bloku wschodniego i tak jak oni się z niego wyrwaliśmy. A swoją postawą w obliczu napaści Rosji na Ukrainę jeszcze bardziej zyskaliśmy w ich oczach. Widać to było na przykład po ich reakcjach na czerwcową wizytę prezydenta Andrzeja Dudy. Łotysze cieszyli się, że odwiedziła ich głowa zaprzyjaźnionego kraju, kraju, który patrzy na wojnę tak samo, jak oni - stwierdził.

Kiedyś "Maybe", teraz "Czerwona kalina"

Jedną z najbardziej wyrazistych form wsparcia ukraińskiej sprawy, jaką Gogol zobaczył na Łotwie, był koncert zespołu Brainstorm, 20 lat temu znanego w całej Europie za sprawą utworu "Maybe".

- Na Łotwie ten zespół to fenomen. Jego muzycy są wielkimi gwiazdami. W niespełna dwumilionowym kraju na ich koncert w Iłgawie przyszło 30 tysięcy ludzi. Byłem tam. Wcześniej Brainstorm śpiewał po łotewsku i po rosyjsku, teraz już tylko po łotewsku. A w finałowym momencie koncertu zaśpiewali ukraińską "Czerwoną kalinę". To doskonale pokazuje, jak Łotysze patrzą teraz na świat i po której stronie się opowiadają.

Czytaj także:
Reprezentacja Włoch osłabiona! Gwiazda nie zagra w mistrzostwach świata
Co z biletami na mistrzostwa świata? Są oficjalne informacje