ME siatkarek: Do półfinałów pierwszy krok - zapowiedź meczu Polska - Holandia oraz pozostałych spotkań

Już przed rozpoczęciem turnieju wiadome było, że mecz Polski z Holandią zadecyduje o pierwszym miejscu w grupie A. Nie wykluczone także, że to spotkanie wyłoni jednego z półfinalistów, bowiem rywalki, które dołączą do Polski i Holandii w kolejnej fazie turnieju (nie licząc Rosji) prezentują dużo niższy poziom. Można więc przypuszczać, że mimo pewnego awansu żadna z drużyn nie odpuści ani na moment, aby z odpowiednią zaliczką przystąpić do drugiej części rywalizacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski z pewnością nie dzierży roli faworyta w tym pojedynku. Tym bardziej, że w starciu z Hiszpanią i Chorwacją biało-czerwone nie zachwyciły. Zupełnie inaczej zaprezentowały się Holenderki, które zarówno w starciu z podopiecznymi trenera Gido Vermeulena, jak i Miroslava Aksentijevića nie pozostawiły złudzeń swoim przeciwniczkom. Czy równie bezlitosne okażą się w konfrontacji z naszym zespołem? Miejmy nadzieję, że nie i w przeciwieństwie do meczu z World Grand Prix tym razem podopieczne Jerzego Matlaka znajdą sposób na rywalki.

Wyciągnąć wnioski z Kielc

Z zespołem Holandii biało-czerwone spotkały się 1 sierpnia w Kielcach. Wówczas nasza drużyna podjęła walkę, jednak nie udało jej się ugrać nawet seta. Po tym meczu zarówno kapitan zespołu Dorota Świeniewicz jak i trener Jerzy Matlak zgodnie twierdzili, że problemem polskiej drużyny jest brak czasu i presja. - Gramy ze sobą dwa miesiące. Inne drużyny trenują w tych samych składach przez lata i to widać. Poza tym nie pomaga nam presja. Rozumiemy to jednak i staramy robić swoje - mówił po porażce selekcjoner naszej reprezentacji. Od tamtego meczu niewiele się jednak zmieniło, bynajmniej na korzyść biało-czerwonych. Polki podobnie jak w turnieju Grand Prix zagrają przed własną publicznością, a presja po sukcesie siatkarzy w Izmirze jest jeszcze większa. Pozostaje więc nadzieja, że udało się poprawić elementy czysto sportowe, które nie pozwoliły na zwycięstwo w Kielcach, oraz zmusiły nasz zespół do wysiłku w starciu z Hiszpanią.

Siłą naszych niedzielnych rywalek jest z pewnością silny i równy skład. Ingrid Wiesser środkowa reprezentacji Holandii od początku turnieju prezentuje się znakomicie. Bardzo dobrze w ataku grają Chaine Staelens i Mannon Flier. Ta ostatnia zresztą była główną autorką wygranej Oranje na turnieju w Kielcach. W drużynie polskiej natomiast tylko Joanna Kaczor prezentuje równy, wysoki poziom. W starciu z Chorwacją solidne wsparcie dla liderki naszego zespołu stanowiły zarówno Anna Barańska jak i Aleksandra Jagiełło. W tym momencie warto jednak zauważyć, że spotkanie z zespołem z Bałkanów było na tyle dobre w wykonaniu naszego zespołu, że trener Matlak nie zdecydował się na żadną zmianę. To z pewnością może cieszyć, bowiem równa gra całej szóstki może okazać się kluczem do wygranej.

Mocna zagrywka i dobre przyjęcie receptą na sukces

Mocny serwis i dobrze przyjęcie to niemal dla każdego zespołu podstawa sukcesu. Niestety w porównaniu z rywalkami nasze siatkarki jak na razie w obu tych elementach nie prezentują się najlepiej. Brakuje w szczególności dobrej zagrywki Anna Barańskiej, która w polskiej lidze sieje postrach swoim serwisem, jednak w zespole narodowym traci skuteczność. W starciu z Chorwacją bardzo dobrze w tym elemencie zaprezentowała się nasza rozgrywająca Milena Sadurek, która pięciokrotnie zaskakiwała swoje przeciwniczki zagrywką. Również nieźle w tym elemencie zagrała Aleksandra Jagiełło trzykrotnie punktując. Pozostałe nasze siatkarki nie zaimponowały pod tym względem. Jeżeli Polki marzą o pokonaniu Holandii to z pewnością agresywna i odpowiednio ukierunkowana zagrywka musi być bezbłędnie zrealizowana. Bez tego trudno będzie myśleć o skutecznym powstrzymaniu atakujących Oranje. Atutem drużyny Jerzego Matlaka może okazać się para naszych środkowych Agnieszka Bednarek i Katarzyna Gajgał. Właśnie tych dwóch zawodniczek najbardziej obawiają się Holenderki. - Środkowe są bardzo silnym punktem polskiego zespołu. Musimy znaleźć sposób, aby je powstrzymać. W przeciwnym razie możemy mieć kłopot z odniesieniem zwycięstwa - mówi przed meczem z Polską Ingrid Wiesser.

Czyim atutem okaże się hala?

Presja towarzysząca ostatniemu meczowi Polski i Holandii w grupie A jest ogromna. Zarówno kibice jak i całe siatkarskie środowisko po cichu liczy, że siatkarkom uda się powtórzyć sukces kolegów z Izmiru i zdobyć złoty medal. Po pojedynku z Hiszpanią Katarzyna Gajgał przyznała, że atmosfera wokół mistrzostw paradoksalnie czasami bywa powodem słabszej gry. Tak było podczas pierwszego meczu mistrzostw. - Atmosfera w hali kompletnie nas zaskoczyła. Nie spodziewałyśmy się takiej ilości kibiców i tak żywiołowego dopingu. Byłyśmy tym bardzo zaskoczone. Wygląda jednak na to, że biało-czerwone szybko oswoiły się z warunkami panującymi w hali, bowiem w spotkaniu z Chorwacją nie było widać po nich nawet śladu tremy. Wręcz przeciwnie, od początku do końca grały skoncentrowane co chwila radując kibiców kolejnymi akcjami. Czy podobnie będzie w starciu z Holandią? Atut gospodarza imprezy tym razem może nie stanowić wielkiej przewagi bowiem podopieczne Selinera Avitala nie ukrywają, że bardzo podoba im się atmosfera w hali. Co więcej zawodniczki przyznają, że wolą wielkie imprezy rozgrywać poza ojczyzną, gdyż wówczas presja jest znacznie mniejsza. - Zapowiada się bardzo ciekawy mecz. Z pewnością hala po raz kolejny wypełni się po brzegi, ale my lubimy grać w takich warunkach. Czasami lepiej wszystko wychodzi, kiedy nie ma na trybunach rodziny czy znajomych. Wówczas ciśnienie jest mniejsze niż kiedy gra się we własnym kraju. To z pewnością pomaga lepiej się skoncentrować - mówi Chaine Staelens. Czy słowa reprezentantki Holandii potwierdzą się w niedzielne popołudnie przekonamy się już niebawem. Z pewnością publiczność będzie siódmym zawodnikiem polskiego zespołu. Pozostaje tylko pytanie, czy to wystarczy na pokonanie Oranje, dla których awans do finału Mistrzostw Europy jest głównym celem na ten rok. Dla Polek natomiast wygrana byłaby miłym akcentem na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek, oraz pierwszym krokiem w kierunku półfinałów, a to pozwoliłoby na większym luzie przystąpić do decydujących meczów drugiej rundy.

W pozostałych spotkaniach:

Grupa A

Chorwacja - Hiszpania, godz. 20:00

Ostatni mecz grupy A zadecyduje o tym, która z drużyn awansuje do kolejnej rundy, a która zakończy rywalizacje bez zwycięstwa. Obie ekipy znajdują się daleko w rankingu FIVB, dlatego sam awans do dalszej fazy jest dla nich sporym sukcesem. Minimalnie więcej szans na trzecie miejsce w grupie daje się Hiszpanii i to podopieczne Gido Vermeulena powinny pozostać w kraju nad Wisłą na kilka kolejnych dni. Wydaje się, że ktokolwiek wyjdzie z tej rywalizacji zwycięsko to będą to i tak ostatnie dwa punkty tego zespołu na turnieju, bowiem w kolejnej rundzie rywale będą już dużo mocniejsi.

Grupa B

Francja - Włochy, godz. 15:00

Włoszki, które do tej pory były poza zasięgiem rywalek nie powinny mieć najmniejszych kłopotów z dużo słabszą Francją. Trójkolorowe przegrały jak dotąd z Turcja i Niemcami ugrywając w tych meczach zaledwie seta. Jeżeli podopieczne Massimo Barbolliniego podejdą do meczu w pełni skoncentrowane, to powinny uporać się z przeciwniczkami w trzech setach. Turniej jest jednak dość długi i nie wykluczone, że szkoleniowiec da odpocząć kilku podstawowym zawodniczkom. Mimo to niespodzianka jest raczej wykluczona i Francuzki będą mogły być zadowolone, jeżeli uda im się ugrać kolejnego seta na turnieju.

Niemcy - Turcja, godz. 17:30

Niemki bardzo dobrze zaprezentowały się tegorocznej edycji World Grand Prix i dlatego wielu widziało w nich godnego rywala dla Włoszech w walce o pierwsze miejsce w grupie B. Tymczasem zespół Giovaniego Guidettiego uległ Italii 0:3. Co więcej Niemki straciły seta w starciu ze słabą Francja. Czy w potyczce z Turcją pokażą lwi pazur? Z pewnością muszą wygrać, jeżeli liczą na awans do półfinału. Po udziale w turnieju Final Six World Grand Prix oczekiwania u naszych zachodnich sąsiadów są spore. Turczynki jednak wielokrotnie pokazały, że lubią grać na Mistrzostwach Europy i mecz z reprezentacją Niemiec powinien to potwierdzić, a wówczas droga do półfinału znacznie się przybliży.

Grupa C

Bułgaria - Białoruś, godz. 17:30

Reprezentacja Białorusi prowadzona przez Wladimira Karpola mimo dwóch porażek na koncie ma jeszcze teoretyczne szanse na awans do drugiej rundy. Dla tak renomowanego szkoleniowca zakończenie turnieju z trzema porażkami na koncie to z pewnością byłby spory policzek. Czy jednak jego zespół jest w stanie pokonać o wiele bardziej doświadczone Bułgarki? To zadanie przerosło nawet Belgijki, które prezentują się na turnieju bardzo dobrze. Wydaje się więc, że siatkarki ze wschodu stoją na straconej pozycji. Nie można jednak wykluczyć niespodzianki. Tym bardziej, ze Elena Hendzel i jej koleżanki pokazały w starciu z Belgią, że potrafią walczyć. Bułgaria natomiast może odczuwać skutki ciężkiego boju stoczonego w sobotni wieczór z podopiecznymi trenera vande Broeka. Jeżeli Białorusinki wykorzystają ten fakt, to możemy mieć pierwszą wielka niespodziankę na tych mistrzostwach. Taką niewątpliwie byłoby wyeliminowanie Bułgarii już na początku rywalizacji.

Rosja - Belgia, godz. 20:00

Reprezentacja Belgii do czołówki europejskiej z pewnością nie należy, ale ta młoda drużyna w ostatnim czasie poczyniła spore postępy. Świadczyć mogą o tym wyniki uzyskiwane w tym roku. Przed dwoma miesiącami o sile tego zespołu przekonała się Polska, która w eliminacjach do Mistrzostw Świata pokonała podopieczne trenera Gert vande Broeka dopiero po tiebreaku. Na Mistrzostwach Europy siatkarki Belgii pokonały Białoruś, a w spotkaniu z Bułgarią uległy dopiero po tiebreaku. Można tylko żałować, że nie udało im się rozstrzygnąć tego meczu na swoją korzyść, bowiem sensacyjnie na zakończenie rywalizacji w grupie C mielibyśmy mecz o 1 miejsce! W tej sytuacji raczej pozostanie nam obejrzenie jednostronnego widowiska, bowiem Rosja na czele ze znakomitą Ekateriną Gamową raczej nie pozwoli sobie na potknięcie.

Grupa D

Serbia - Słowacja, godz. 15:00

Serbia prowadzona przez Zorana Terzica jak narazie spisuje się znakomicie i nie powinna mieć kłopotów ze Słowacją. Drużyna, która przed turniejem skazywana była na pożarcie dwukrotnie toczyła decydujący bój w tiebreaku. Bilans jest jednak remisowy. Wygrana z Czeszkami, oraz porażka z Azerbejdżanem. Trzecie spotkanie powinno trwać zdecydowanie krócej. Niewiele osób chyba wierzy w to, że Słowaczki będą w stanie przeciwstawić się niepokonanemu zespołowi Serbii, który na dodatek nie stracił jeszcze seta na turnieju. Emocji zatem będzie jak na lekarstwo, ale już sam awans do kolejnej rundy, jest dla podopiecznych Miroslawa Cady sporym sukcesem.

Czechy - Azerbejdżan, godz. 17:30

To spotkanie dla Azerbejdżanu jest meczem o wszystko. Przegrana może bowiem wyrzucić za burtę podopieczne Faiga Garayewa. Podobnie sytuacja wygląda w [przypadku Czeszek, które aby myśleć o awansie muszą osiągnąć korzystny rezultat. O to będzie jednak bardzo trudno. Swoją sytuację nasze południowe sąsiadki znacznie skomplikowały już w pierwszej kolejce, kiedy przegrały ze Słowacją 2:3. Nie da się ukryć, że właśnie te drużyny miały rozstrzygnąć między sobą losy awansu z trzeciego miejsca. Aktualnie zespół trener Tani Krempaski zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dwoma punktami na koncie i raczej ciężko mu będzie się wygrzebać. Tym bardziej, że Azerki do grona słabeuszy nie należą i powinny sobie poradzić w niedzielnym meczu. Tym bardziej, że w kolejnej rundzie rywalki będą znacznie mocniejsze i o kolejny sukces będzie bardzo trudno. Nikt chyba jednak w tym kraju nie liczył na więcej niż tylko awans do drugiej rundy rozgrywek.

Źródło artykułu: