Za reprezentacją Kuby słodko-gorzkie rozpoczęcie siatkarskich mistrzostw świata. W meczu otwierającym ten turniej zmierzyli się oni z faworyzowaną Brazylią. Kubańczycy od samego początku prezentowali się bardzo dobrze i to oni wygrali pierwsze dwa sety, dzięki czemu zapewnili sobie przynajmniej jeden punkt do tabeli.
Ostatecznie faworyci doprowadzili do tie-breaka, w którym pierwsi piłkę meczową mieli siatkarze z Kuby. Brazylijczycy zdołali się jednak obronić i to oni wyszli z tej batalii zwycięsko.
Dobra gra Kubańczyków pozwala stawiać ich w roli faworyta do wyjścia z grupy. Z tego też powodu starcie z Katarem miało być dla nich łatwą przeprawą.
ZOBACZ WIDEO: ZACZĘLIŚMY MŚ! Zwycięstwo z Bułgarią i wielkie emocje w Spodku | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #16
W pierwszej części premierowej odsłony obie drużyny prezentowały wyrównany poziom. Później kontrolować grę zaczęli Kubańczycy, którzy odskoczyli na cztery "oczka" (18:14). Rywale jednak zdołali złapać kontakt po skończonej kontrze przez Youssefa Oughlafę (19:20). Faworyci nie dali sobie jednak odebrać prowadzenia, seta asem serwisowym zakończył Miguel Angel Lopez.
Podobnie rozpoczęła się druga partia tego pojedynku. Kuba odskoczyła dzięki zagrywkom Jesusa Herrery (8:5). Katarczycy mimo nawet czteropunktowej straty zdołali złapać kontakt, ale rywale ponownie uciekli, gdy w polu serwisowym pojawił się Robertlandy Simon (17:12). To właśnie środkowy zakończył rywalizację w drugim secie, który Kubańczycy zwyciężyli do 21.
Początek trzeciej odsłony meczu należał do Kubańczyków, jednak szybko stratę zniwelowali przeciwnicy. Gdy w polu serwisowym pojawił się Nikola Vasić, Katar odskoczył na trzy "oczka" (10:7). Przewaga ta powiększyła się nawet do pięciu punktów, ale jedną serią punktową Kuba złapała kontakt z rywalami. Jednak siatkarze z Ameryki Północnej zaczęli popełniać błędy i set ten zaczął im uciekać. Ostatecznie Katarczycy wygrali historyczną partię w mistrzostwach świata.
Ta porażka mocno podrażniła faworytów, którzy rozpoczęli kolejnego seta od solidnego uderzenia (7:3). Rywale byli w stanie zmniejszyć stratę do "dwóch" oczek, ale na nic więcej nie było ich stać. Po tym, jak w antenkę trafił Mubaraka Dahi Hammada Kubańczycy wrócili od prowadzenia z początku (21:17). Katarczycy kompletnie posypali się w końcówce, a spotkanie zakończył atakiem ze środka Simon.
Obecnie Kuba ma już na swoim koncie cztery punkty i we wtorek powalczy o bezpośrednie wyjście z grupy najprawdopodobniej z Japonią. Siatkarze z Azji niebawem zmierzą się z Brazylią.
Kuba - Katar 3:1 (25:21, 25:21, 22:25, 25:19)
Przeczytaj także:
Przekupstwa, gangsterzy i historyczne złoto. Tak się kojarzy następny rywal Polaków
Padło pytanie o Meksyk. Grbić przypomniał przykrą sytuację