W Polsce i Słowenii trwają mistrzostwa świata w siatkówce. Turniej miał się odbyć w Rosji, ale po rozpoczęciu przez ten kraj wojny w Ukrainie, FIVB postanowiło zmienić decyzję w ramach sankcji nałożonych na państwo-agresora. Spotkania fazy grupowej były rozgrywane m.in. w katowickim "Spodku". I tutaj doszło do przestępstwa.
W tym obiekcie występowali m.in. siatkarze reprezentacji Polski. Jak wiemy, awansowali do 1/8 finału turnieju. Tam zagrają z Tunezją, w niedzielę - 4 września - o godzinie 21. Jednak zamieszanie i kontrowersje dotyczą innej ekipy - reprezentacji Bułgarii.
Okazuje się, że na koszulkach siatkarzy z Bułgarii widniało logo firmy bukmacherskiej, która nie ma licencji w Polsce. A przepisy są nieubłagane: reklamować mogą się tylko podmioty licencjonowane. Świadkami złamania ustawy hazardowej było nie tylko kilkanaście tysięcy widzów w samym "Spodku", ale miliony przed telewizorami.
Zdarzały się już imprezy sportowe, podczas których zagraniczni zawodnicy zasłaniali loga firm bukmacherskich taśmami, aby nie złamać polskiej ustawy. W przypadku Bułgarów tak się jednak nie stało.
Czy i kto poniesie konsekwencje? Sprawa jest świeża, zapewne dojdzie do dochodzenia i próby ustalenia winnego. Problem jest taki, że Bułgarzy z mistrzostw już odpadli. Fachowcy zajmujący się środowiskiem bukmacherskim w naszym kraju mają wątpliwości czy uda się doprowadzić sprawę do końca i wyegzekwować karę.
Czytaj także: "Został umieszczony w izolatce". Problemy podczas mistrzostw świata w siatkówce >>
Czytaj także: Siatkarze "zaczepili" Lewandowskiego. "Czy to będzie w porządku?" >>
ZOBACZ WIDEO: Kulisy meczu Polska - USA! Spodek odleciał! | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #20