Kamila Witkowska wskazała, co reprezentacja Polski ma jeszcze do poprawy. "Musimy patrzeć na siebie"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Kamila Witkowska
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Kamila Witkowska

- Bałyśmy się trochę tej hali. Żadna z nas nie grała jeszcze w Spodku. Ale chyba nie jest tak straszna, jak się wydawało. Jest bardzo przyjemna - mówi Kamila Witkowska, środkowa reprezentacji Polski po sparingach z Bułgarią rozegranych w Katowicach.

W pierwszym ze spotkań rozgrywanym w piątek Polki pokonały Bułgarki we wszystkich czterech rozegranych setach. Dzień później Biało-Czerwone zwyciężyły 3:0, ale w dodatkowej partii uległy do 16. Co ciekawe, dla tych zawodniczek był to debiut w legendarnym Spodku.

- Bałyśmy się trochę tej hali. Żadna z nas nie grała jeszcze tutaj. Ale chyba nie jest tak straszna, jak się wydawało. Jest bardzo przyjemna, grało się świetnie. Szkoda, że nie mogłyśmy wystąpić w niej wcześniej. Nie miałyśmy też w niej okazji trenować. Fajnie też, że przyszło dużo ludzi na nasze mecze. Może mistrzostwa świata mężczyzn przykryły trochę te sparingi z Bułgarią, a jednak kibice dopisali. Liczymy, że dopiszą także na mistrzostwach świata - mówi nam Kamila Witkowska.

Środkowa reprezentacji Polski pokusiła się też o rzeczową analizę dwóch meczów kontrolnych z reprezentacją Bułgarii. Jej zdaniem to nadal nie jest jeszcze poziom, który kadra chce prezentować.

ZOBACZ WIDEO: Fachowa analiza, czyli ujawniamy "cichociemnych" reprezentacji | #PODSIATKĄ - VLOG Z KADRY #22

- Cieszą przede wszystkim zwycięstwa, ale musimy patrzeć na swoją stronę boiska i patrzeć na to, co my możemy poprawić w naszej grze. A tych elementów jest sporo. Dużo jest fajnych rzeczy, które wyciągnęłyśmy z jednego czy drugiego spotkania, ale jest też parę mankamentów, których musimy się wyzbyć. Szczególnie dograń do siatki łatwiejszych piłek i wyprowadzania z tego kontrataków, bo niektóre piłki nam powpadały - uważa zawodniczka.

Polki przygotowują się do mundialu w Szczyrku, ale sparingi rozgrywają raczej za granicą. Zespół Stefano Lavariniego grał już z Niemkami na wyjeździe, a za kilka dni czeka go jeszcze turniej w Bolonii. Polski kibic zdąży zatęsknić za żeńską kadrą.

- Myślę, że kibic zawsze jest dodatkowym zawodnikiem i motywatorem. Zresztą w Polsce siatkówka stoi na świetnym poziomie, także pod kątem atmosfery. Mamy nadzieję, że zarówno my będziemy mogły być częścią tego widowiska, jak i oni częścią naszego. Słyszałam, że w Gdańsku bilety się sprzedają a to jest bardzo miła informacja. To cieszy, że ludzie chcą nam pomóc - mówi Witkowska.

Gdzie reprezentacja Polski zajdzie na wrześniowo-październikowych mistrzostwach świata? To pytanie raczej do jasnowidza, ale drużyna na pewno ma swój cel.

- Życzymy sobie, byśmy cieszyły oko kibiców, ale wiadomo, że wyniki są najważniejsze. Życzę sobie i nam, żebyśmy zaszły jak najdalej, ale nie chcę wyrokować ani czarować. Mam nadzieję, że nasza forma będzie rosła. Z Niemkami te mecze wyglądały trochę gorzej. Widać, że to idzie ku dobremu. Liczymy, że na mistrzostwach świata będziemy w optymalnej formie, a za tym przyjdą rezultaty. Trzymajcie za to kciuki - apeluje siatkarka.

Mistrzostwa świata reprezentacja Polski siatkarek rozpocznie meczem z Chorwacją 23 września w holenderskim Arnhem. Później resztę spotkań pierwszej rundy Polki rozegrają w Ergo Arenie w Gdańsku. Ich rywalkami będą kolejno Tajlandia, Korea Południowa, Dominikana i Turcja.

Z Katowic - Krzysztof Sędzicki, WP SPortoweFakty

Czytaj też: Magdalena Stysiak wróciła po groźnej kontuzji. "Moje kolano jest jak u sześćdziesięciolatki"

Komentarze (0)