Czy Biało-Czerwone były bliskie wygranej? Trudno powiedzieć. Rozpoczęły mecz z Turczynkami świetnie, bo od zwycięstwa w pierwszym secie 25:22. Dwie kolejne partie Polki przegrały do 23 i 22, ale w czwartej znów się przebudziły i triumfowały do 18. W tie-breaku lepsze już były rywalki 15:11.
- Na pewno są dobre rzeczy, ale każda z nas oczekuje czegoś więcej i nie będzie się cieszyć z porażki 2:3 z Turcją. My chcemy wygrywać mecze z najlepszymi na świecie. Myślę, że mogłyśmy dać z siebie indywidualnie więcej - przyznała po meczu Olivia Różański.
Były fragmenty, w których Polki potrafiły odrzucić zagrywką reprezentację Turcji. Poza tym ekipa Stefano Lavariniego okazała się lepsza w bloku. Zdobyła po tym elemencie 12 punktów, podczas gdy przeciwniczki - 9.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze
- Byłyśmy bardzo dobrze przygotowane taktycznie. Wiedziałyśmy, że mają dobry blok i trzeba grać z nimi cierpliwie oraz czekać na idealny moment, by zdobyć punkt. Cała nasza gra wygląda coraz lepiej, więc cieszymy się i jedziemy z podniesioną głową na kolejne mecze - powiedziała przyjmująca.
- Nie tylko ja, ale dziewczyny bardzo dobrze zagrywały i to się przekładało na inne elementy. Zabrakło w sumie niewiele, więc cieszymy się, że udało nam się postawić rywalkom i utrzymać ten poziom. Niemniej pozostaje wielki niedosyt, że przegrałyśmy ten mecz - dodała.
Budujące jest jednak to, że reprezentacja Polski nie rezygnowała i potrafiła się podnieść oraz doprowadzić do tie-breaka. Podczas jednej z wideoweryfikacji zespół zebrał się na środku boiska i zaczął skakać, by wyzwolić dodatkowe pokłady motywacji.
- Każda od siebie coś daje tej drużynie. Agnieszka Korneluk pobudza, Asia Wołosz też. Wszystkie dodają swoją iskierkę i pomysły, które powodują, że jest taka atmosfera. Cieszę się, że to robimy. Czujemy, że nasza drużyna się ukształtowała. Możemy na siebie liczyć. Każda, która wchodzi, wie jak pomóc i pomaga też sobie nawzajem. Utworzyłyśmy fantastyczną grupę. Mam nadzieję, że dzięki temu uda nam się jeszcze ograć najlepszych - przekonuje zawodniczka.
Na niedosyt po pierwszej fazie grupowej składa się też... brak szczęścia przy wideoweryfikacji. W tie-breaku po jednym z ataków Różański piłka poleciała w aut, co wykazał właśnie challenge. Tyle że w tej samej akcji okazało się, że piłka zahaczyła o blok. Jednak nie to było przedmiotem sprawdzania akcji na wideo i decyzja sędziów nie została zmieniona.
- Widocznie challenge nam nie służą. Tu chodzi o milimetry. Ale to na pewno nie wideoweryfikacja wygrywa mecz. Chyba najbardziej szkoda meczu z Dominikaną. Teraz też jest niedosyt, ale potrafiłyśmy wrócić i postawić się. Widać, że osiągnęłyśmy już pewien poziom i potrafimy go utrzymać. Nic nie jest przegrane. Walczymy dalej - mówi Różański.
Za Polkami pięć meczów mistrzostw świata. Kolejne cztery rozegrają w Łodzi 4, 5, 7 i 8 października. Ich rywalkami będą Niemki, Serbki, Amerykanki i Kanadyjki. Jeszcze nie wiadomo dokładnie, w jakiej kolejności.
- Mało mamy odpoczynku, ale teraz przez dwa dni nie gramy i każda ma chwilę wytchnienia. Jesteśmy profesjonalistkami, wiemy czego potrzebujemy. To są mistrzostwa świata, każdy zespół ma ciężko. Nie ma co o tym myśleć, trzeba skupiać się na kolejnym treningu - zakończyła Różański.
Ostatecznie w grupie B reprezentacja Polski zajęła czwarte miejsce. Mamy na koncie trzy zwycięstwa, czyli o jedno mniej niż pierwsza Turcja oraz druga Tajlandia, a także punkt mniej od trzeciej w tabeli Dominikany.
Z Gdańska - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Kolejna "piękna" porażka Polek. Oceny Biało-Czerwonych po meczu z Turcją
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)