Myślami jesteśmy przy trenerze Matlaku - rozmowa z Izabelą Bełcik, rozgrywającą reprezentacji Polski siatkarek

Po pokonaniu Rosjanek, polskie siatkarki mają dużą szansę na awans do czołowej "czwórki" Mistrzostw Starego Kontynentu. Aby tak się jednak stało, muszą wygrać z Bułgarią i liczyć na Holenderki, które zmierzą się z Rosją. Co o spotkaniu z Rosją i ostatnim dniu drugiej fazy mistrzostw sądzi rozgrywająca naszej reprezentacji - Izabela Bełcik?

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Ciesielski: Po porażce z Holandią wiele osób chyba nie wierzyło, że będziecie w stanie rozprawić się z Rosjankami?

Izabela Bełcik: - Pewnie tak, jednak my wierzyłyśmy i spodziewałyśmy się takiego obrotu sprawy. Z takim właśnie nastawieniem wyszłyśmy na parkiet. Chciałyśmy wygrać i wierzyłyśmy w zwycięstwo.

Co było kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu?

- Odrzuciłyśmy Rosję zagrywką od siatki. W decydujących momentach i tak grały one do Gamowej, ale dzięki odrzuceniu ich, miały one niedokładne rozegranie i Gamowa nie miała tak prostego zadania.

Praktycznie w każdym secie prowadziłyście zdecydowanie, jednak ten pierwszy zakończył się zwycięstwem Rosji.

- Faktycznie, zdarzały nam się przestoje i mimo prowadzenia w każdym secie różnicą kilku punktów, dochodziło do zaciętych końcówek, ale ważne, że to my wygrałyśmy je 3 razy.

Już przed meczem pod siatką miała Pani drobny incydent z przeciwniczką?

- To był przypadek. Jedna z zawodniczek, nawet nie pamiętam która, w ataku skoczyła mi na nogę. Nie wiedziałam przez moment, co się dzieje, czułam tylko ból ścięgna Achillesa, ale na szczęście wszystko jest w porządku. Może to nas dodatkowo zmobilizowało, bo widziałam, że dziewczyny były mocno nabuzowane (śmiech).

Czy była jakaś specjalna mobilizacja przed tym pojedynkiem?

- Nie trzeba się dodatkowo motywować przed takim meczem. Wiemy o co gramy i wiemy z kim gramy, więc to przyszło samo.

A czy trener Makowski ma jakieś sposoby na Was? W końcu dopiero po raz drugi wystąpił w roli pierwszego szkoleniowca?

- Przed meczem próbował nas rozweselać, jakoś rozluźnić atmosferę, ale i tak byłyśmy bardzo skoncentrowane i skupione.

Przed Wami pojedynek z Bułgarią, powinien on być zdecydowanie łatwiejszy niż mecz przeciwko Rosji?

- Prawdę powiedziawszy, to o Bułgarii jeszcze nie myślałyśmy. Tak naprawdę cały czas był przed oczami mecz z Rosją i dopiero teraz zajmiemy się kolejnym rywalem. Trener na pewno da nam konkretne instrukcje i obejrzymy przeciwniczki na wideo. Dopiero wtedy będę mogła powiedzieć o nich coś więcej.

W głowach pojawia się już chyba myśl o półfinale Mistrzostw Europy?

- Nie, o tym jeszcze nie myślimy. Aby się dostać do półfinału, to jeszcze kilka rzeczy musi być wykonanych i to nie tylko od nas zależy. Po pierwsze, oczywiście my musimy wygrać z Bułgarią, ale liczymy także, że Holenderki zagrają na maxa i rozprawią się z Rosjankami.

Nadal nie ma z Wami niestety trenera Matlaka.

- Cały czas myślimy o trenerze Matlaku i modlimy się, aby jego żona doszła do zdrowia. Nie mieliśmy możliwości się z nim spotkać, ponieważ jak wracamy z hali to jest po 23, do tego dochodzi odprawa wideo i inne obowiązki, ale myślami jesteśmy cały czas przy nim. Także sama gra jest również dla niego, aby miał spokojną głowę w tym względzie i mógł się zająć tylko żoną.

Źródło artykułu: