Ukraiński sport nie zniknął mimo wojny. "On daje ludziom pozytywną energię"

- Niepokój wciąż jest, ale już nie tak duży, jak na początku wojny. Kiedy słyszymy syreny, po prostu spokojnie idziemy do schronów - mówi nam Ivan Lystopad, członek sztabu szkoleniowego mistrza Ukrainy w siatkówce.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Volleyball club Epicentr-Podolyany, Ivan Lystopad (pierwszy z prawej na dole) Facebook / Volleyball club Epicentr-Podolyany / Na zdjęciu: Volleyball club Epicentr-Podolyany, Ivan Lystopad (pierwszy z prawej na dole)
Epicentr Podolany Gródek, dla którego pracuje Lystopad, otrzymał tytuł mistrzowski za sezon 2021/2022, przerwany przez rosyjską agresję. Kiedy w lutym armia Putina rozpoczęła "specjalną operację wojskową", wydawało się, że sport na Ukrainie zniknie na długo.

Nie zniknął. W sierpniu nowy sezon zaczęła piłkarska liga Ukrainy, miesiąc później w jej ślady poszła liga siatkarska. Obecnie działa w trybie turniejowym, a wszystkie mecze rozgrywek, zarówno męskich jak i żeńskich, są rozgrywane w Czerniowcach, niedaleko granicy z Rumunią.

- Sport jest teraz dla nas bardzo ważny. Kiedy ludzie widzą, że grają nasze ligi, piłkarska czy siatkarska, rozumieją, że mimo wszystko Ukraina trwa, że idzie do przodu. I to jest super, to daje społeczeństwu pozytywną energię - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ivan Lystopad, współpracownik polskiego trenera Epicentra-Podolany Mariusza Sordyla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

Ostatnie tygodnie drużyna z Gródka spędziła poza Ukrainą. Najpierw przez kilkanaście dni była w Polsce, w podwarszawskich Błoniach zagrała mecz Pucharu Challenge ze słoweńskim Merkurem Maribor. Wygrała 3:0. Kilka dni temu na Słowenii doszło do rewanżu i w nim również lepszy był ukraiński zespół. Zwyciężył po pięciosetowym spotkaniu i awansował do kolejnej rundy, w której jego przeciwnikiem będzie hiszpańska Melilla.

- Cieszymy się, że dzięki szefom naszego klubu możemy grać w europejskich pucharach. Możemy pojechać na mecze do Polski czy na Słowenię - podkreśla Lystopad. - Niestety większość ukraińskich zespołów przez wojnę nie ma takiej możliwości.

Członek sztabu Epicentra-Podolany przyznaje, że choć w miejscach takich jak Gródek życiu codziennemu Ukraińców wciąż towarzyszy niepokój, nie jest on już tak duży, jak na początku wojny.

- Wszyscy już są przyzwyczajeni do tego, że trwa wojna, że słychać alarmy przeciwlotnicze. Kiedy słyszymy syreny, po prostu spokojnie idziemy do schronów. Wierzymy, że nasi żołnierze pokonają "kacapów", że wyprą ich z Ukrainy. Na Telegramie czytamy o tym, jak świetnie walczą. Idą do przodu, nie oddają ani centymetra naszej ziemi. Takie wiadomości sprawiają, że robi się ciepło na sercu.

O tym, jakie jest nastawienie Ukraińców do wojny po dziewięciu miesiącach od jej rozpoczęcia, Lystopad mówi tak: - Nie oddamy żadnego kawałka naszej ziemi, nawet centymetra. Jesteśmy pewni, że Ukraina zwycięży, że wygnamy Moskali. Proszę mi wierzyć, że żołnierzy nam nie zabraknie. Natomiast potrzeba nam więcej sprzętu, broni. Im więcej będziemy jej mieli, tym szybciej pokonamy Rosję. Bo że pokonamy to jest jasne.

Czytaj także:
Powrót mistrzyń. Wybrano datę i miejsce Superpucharu Polski
Wielki talent i stali bywalcy. Zobacz drużynę marzeń 4. kolejki PlusLigi

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×