Tomasz Buczkowski: Czy przygotowania do nowego sezonu przebiegają zgodnie z planem?
Rafał Błaszczyk: Wszystko przebiega zgodnie z planami. Plan przygotowań był ciekawie ułożony, mieliśmy okazję być na dwóch zgrupowaniach. Pierwsze zgrupowanie w Bystrej, tam pracowaliśmy głównie nad motoryką, drugie zgrupowanie w Twardogórze, zakończone udziałem w II międzynarodowym turnieju o Puchar Burmistrza Twardogóry. Po tym turnieju mieliśmy kolejny wyjazd, to był turniej w Niemczech w miejscowości Liechtenstein, wystąpiliśmy tam obok trzech zespołów z ligi niemieckiej. Przed nami kolejny turniej w Niemczech, jedziemy pod Drezno do miejscowości Dippoldiswalde i w kolejnym tygodniu mamy ostatni z zaplanowanych turniejów, będzie to już turniej w obsadzie polskiej w Jarocinie.
Skąd wziął się pomysł na rozgrywanie turniejów w Niemczech?
- Wrocław jest tak fajnie położony, że mamy dużo możliwości. Jest blisko do Czech i do Niemiec, akurat w Czechach liga nie prezentuje zbyt wysokiego poziomu, dlatego znacznie bardziej atrakcyjniejsza jest dla nas taka forma kontaktu z ligą niemiecką. Siatkówka kobiet w Niemczech stoi na bardzo wysokim poziomie, co widać po występach reprezentacji. Warto powiedzieć, że reprezentacja Niemiec zdobyła niedawno mistrzostwo świata juniorek i w kategoriach szkolenia młodzieży jest to kraj liczący się nie tylko w Europie, ale i na świecie.
Jest Pan zadowolony z obecnej dyspozycji zespołu?
- Ja bym powiedział, że jest naprawdę bardzo dobrze, nie zapeszając oczywiście. Wynika to z kilku rzeczy, przede wszystkim z tego, że dziewczyny potrafiły od samego początku przygotowań, a przecież jest to nowy zespół, są nowe dziewczyny, stworzyć fajny kolektyw, znakomicie rozumiejący się poza boiskiem i coraz lepiej rozumiejący się na boisku. To są rzeczy, które wzajemnie się uzupełniają i to będzie przynosiło kolejne efekty. Oczywiście mamy określone problemy kadrowe i ten zespół nie jest spełniony w sensie kadrowym, przydałby nam się ktoś jeszcze na pozycji przyjmującej.
Czy w związku z tym są jeszcze jakieś plany zakupowe?
- Te plany najprawdopodobniej będziemy musieli zweryfikować, bo nas po prostu mocno ograniczają finanse. Ja bym bardzo chciał i będę oczywiście występował do zarządu i do sponsorów o to, ale zdaję sobie sprawę z tego że nie będzie to łatwe. Jestem blisko spraw finansowych i wiem, że nie można ryzykować stałości budżetu podejmując jakiekolwiek decyzje kadrowe, trzeba jednak uwzględnić płynność finansową i możliwości takie jakie mamy. Prawda jest taka, że miasto nas w jakiś istotny sposób nie wspiera. Wspiera nas dając nam Halę Orbita, która tak naprawdę nie jest halą naszą i jest bardzo trudno dostępna dla nas, a do trenowania się nie nadaje ze względu na zbyt twardą podłogę. Do gry nadaje się, bo powiedzmy że jeden mecz w tygodniu można zagrać, ale odbywa się tam tyle imprez, że my jesteśmy gdzieś na szarym końcu tej kolejki i możemy wchodzić tylko wtedy, kiedy hala jest wolna. To jest taki trochę kuriozalny układ i z mojego punktu widzenia absolutnie nie do przyjęcia.
Czy na tym etapie można mówić w jakim stopniu nowe zawodniczki będą wzmocnieniem zespołu?
- Ja nie wiem czy możemy mówić o wzmocnieniu, mieliśmy na pozycji rozgrywających bardzo solidne dziewczyny. Była Marta Haładyn, nasza wychowanka, która w ostatnim sezonie zrobiła kolejny krok w rozwoju swojej kariery zaliczając naprawdę bardzo dobry sezon zwieńczony bardzo fajnym występem na uniwersjadzie. Obok Marty była bardzo doświadczona i bardzo sumienna Gosia Kupisz, przynajmniej do momentu kiedy zaszła w ciążę. Później bardzo udanie zastępowała ją Ewa Wajda, nie mniej doświadczona zawodniczka i do wszystkich tych trzech dziewczyn miałem duży sentyment i zaufanie. Teraz mamy zupełnie nowe rozdanie, jest Ola Owczynnikowa z ogromnym doświadczeniem i bagażem medali, włącznie z medalami mistrzostw Polski i jest młodziutka Asia Wołosz. Myślę, że to jest taki duet który podtrzyma tę dobrą tradycję dużej jakości i wysokiego poziomu na tej pozycji w naszym zespole.
Czy w zespole są zawodniczki które narzekają na jakieś urazy?
- To nigdy nie jest tak żeby wszystko było ok. Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą, ale myślę że, odpukać, poważniejszych urazów nie ma. Jest Artur Hnida, to także nowe rozdanie w zespole od tego sezonu, który robi bardzo dużo i to w dużej mierze jego zasługa, że w tym momencie nie mamy większych problemów. Wiem też z doświadczenia, że nie trzeba o tym specjalnie dużo mówić, bo wtedy zaraz los nas karze i sprowadza nas do ziemi. W tej chwili jest ok, są drobne dolegliwości, nad którymi panujemy.
Artur Hnida to jest człowiek który wcześniej był masażystą w koszykarskim Śląsku Wrocław.
- Tak, przez 11 lat.
Z jakimi nadziejami Gwardia przystąpi do rozgrywek w pucharze CEV?
- Cztery sezony temu mieliśmy debiut w europejskich rozgrywkach, wtedy graliśmy w pucharze Top Teams. Grały wtedy w Gwardii takie dziewczyny jak Aśka Kaczor, Natalia Bamber czy Ania Barańska, wtedy jeszcze nastolatki, ale już grające w podstawowym składzie. Wtedy zaszliśmy bardzo daleko, w zasadzie tylko małymi punktami nie weszliśmy do Final Four. W tym roku trudno mi powiedzieć, tak naprawdę nie mam jeszcze takiego rozeznania. Rywal z Azerbejdżanu jest dosyć dla nas niewygodny.
Ciężko zdobyć informacje o rywalkach?
- W zasadzie już mam takie informacje, bo jednak posiadamy kontakty, także na pewno będziemy mogli przygotować się do tego meczu dobrze od strony taktycznej. Natomiast nie wiem tak naprawdę jaki poziom ten zespół będzie reprezentował. Wiemy że grają tam nie tylko dziewczyny z Azerbejdżanu, mają między innymi dwie Bułgarki. Na pewno liga dla nas jest w tym roku bardzo istotna, natomiast chcielibyśmy jakoś zaznaczyć nasz udział w europejskich pucharach. Jest to fajna forma promocji, myślałem że miasto będzie tutaj jakoś bardziej tym zainteresowane.
Wiem że są duże problemy z halą w terminie meczu...
- Problemy mamy ogromne jeśli chodzi o ten termin, dlatego, że w tym czasie w hali będzie rewia na lodzie i tego na pewno nie przeskoczymy. Hala Stulecia też w tym terminie jest zajęta. Sugerowaliśmy zamianę terminu gospodarza na co zespół z Baku się absolutnie nie zgadza, zresztą ma takie prawo. To jest problem, z którym my musimy sobie poradzić i sobie jakoś poradzimy, ale prawdopodobnie będzie się to wiązało z koniecznością rozegrania tego meczu poza Wrocławiem, co w moim przekonaniu nie jest dobrym rozwiązaniem. Gramy dla kibiców, gramy dla osób, które we Wrocławiu interesują się siatkówką, które chcą ją oglądać i przeżywać razem z nami i chcą nas w jakiś sposób wspierać. Było by to kolejne święto siatkówki w naszym mieście i szkoda że nam się wymyka.