Pojedynek pokonanych – zapowiedź spotkań Jastrzębski Węgiel – Mlekpol AZS Olsztyn

Jastrzębski Węgiel i Mlekpol AZS Olsztyn będą walczyć o najniższe podium rozgrywek Polskiej Ligi Siatkówki. Gospodarzem pierwszych dwóch spotkań są jastrzębianie, którzy podejmą gości z Olsztyna w hali lodowiska Jastor. W potyczce „przegranych” tego sezonu, decydującą rolę odegra z pewnością koncentracja i motywacja do walki o „zaledwie” ligowy brąz.

Siatkarzom włoskiego szkoleniowca, Roberto Santilliego w przedsezonowych prognozach nie wróżono miejsca w pierwszej czwórce. Tymczasem waleczny zespół ze Śląska, pod przywództwem kapitana i lidera Dawida Murka pokazał, że należy do ścisłej czołówki. Biorąc pod uwagę najuboższą chyba ławkę rezerwowych (nie licząc niezwykle pechowego Płomienia), nie kończące się problemy z halą, której nie ma oraz przetasowania w składzie w trakcie sezonu, jastrzębianie awansując do najlepszej czwórki, odnieśli wielki sukces. Gdyby Robert Prygiel i Dawid Murek mieli pełnowartościowych zmienników (albo raczej gdyby w ogóle ich mieli), zespół doszedłby pewnie jeszcze wyżej. Tymczasem w trakcie sezonu z drużyną rozstał się, będący w konflikcie z trenerem Santillim Paweł Siezieniewski, a praktycznie od początku rozgrywek kontuzjowany jest Michał Kamiński. Mateuszowi Gorzewskiemu włoski szkoleniowiec nie zaufał na tyle, by w kryzysowych momentach choć na chwilę odciążyć nim szóstkowych graczy. Hala w Szerokiej nie spełnia wymogów CEV i w play off-ach (podobnie jak w LM) Jastrzębie musiało skorzystać z gościnności lodowiska Jastor, tracąc atut własnego boiska. – To jest właściwie neutralny teren. Gramy jakby na wyjeździe – mówią zgodnie zawodnicy. Dodatkowo, od pierwszego treningu na lodowisku, siatkarze narzekają na twardą nawierzchnię, od której ciężko odbija się piłka oraz przenikający chłód.

Spotkania ćwierćfinałowe z ZAK S.A. Kędzierzyn Koźle rozgrywano jeszcze w Szerokiej. Zakończyły się one zwycięstwem jastrzębian 3:1. W półfinale Jastrzębski Węgiel uległ Wkręt-metowi Domex AZS Częstochowa, rozgrywając pięć meczów. - Częstochowa zagrała bardzo dobrze w najważniejszym spotkaniu. Bardzo dobrze zagrywali. Zasłużenie wygrali i awansowali do finału. Mój zespół pokazał maksimum umiejętności w tym sezonie – skomentował Roberto Santilli po ostatnim spotkaniu z Częstochową.

AZS Olsztyn przed sezonem był obstawiany w roli „murowanego” kandydata do złota. Konstelacja gwiazd, wśród których mieli brylować Paweł Zagumny i Niemiec Bjorn Andrae miała podbić polską ligę i wtargnąć przebojem na sam szczyt. O sile rażenia drużyny miał natomiast decydować Grzegorz Szymański. Niestety „Gelu” z różnych powodów (między innymi kontuzja pleców), przez większą część sezonu grał znacznie poniżej swoich możliwości. Szybko również się okazało, że zgromadzone w Olsztynie gwiazdy za bardzo „gwiazdorzą” i nawet słynący z niezwykle silnej ręki Ireneusz Mazur nie potrafił okiełznać ich temperamentu, podając się w lutym tego roku do dymisji. Jego miejsce zajął drugi szkoleniowiec AZS-u, Mariusz Sordyl, a w międzyczasie zespół pożegnał się z turniejem Challenge Cup. Zmiana trenera przyniosła chwilowy przebłysk formy u zawodników, ale ostatecznie ponieśli kolejną klęskę, tym razem w premiowanym występami w Lidze Mistrzów, Pucharze Polski. W składzie Mlekpolu aż roi się od siatkarskich osobowości, nie ma jednak tego, co najważniejsze – zespołu. Brakuje też, jak powiedział w jednym z wywiadów Wojciech Drzyzga, kogoś takiego jak Stephane Antiga – człowieka, który „trzymałby” olsztyńską defensywę.

Ćwierćfinałowe starcia olsztynian z Asseco Resovią Rzeszów, zakończone zwycięstwem Akademików 3:2, przejdą do historii jako jeden z największych dreszczowców w polskiej lidze. Później, w półfinale nie było już takich emocji. Skra Bełchatów odprawiła AZS w czterech meczach, pozbawiając ich, podobnie jak dwa lata temu szansy na walkę o najważniejsze trofeum. - Nie udało nam się wygrać, bo w końcówkach setów ogarnia nas jakiś dziwny paraliż, nie potrafimy ich rozstrzygać na swoją korzyść. W przekroju całego sezonu Skra była od nas lepsza i potwierdziła to w półfinale. Teraz musimy się skoncentrować na meczach o brązowy medal – ocenił Paweł Zagumny.

W najbliższy czwartek Jastrzębski Węgiel i Mlekpol AZS Olsztyn rozpoczną rywalizację o trzecie miejsce. Mimo rozczarowania, a być może nawet rozgoryczenia półfinałową porażką, wciąż jest o co walczyć. Medal z brązowego kruszcu na pewno nie przynosi wstydu, a jego zdobycie i zakończenie sezonu serią zwycięstw pozwoli z większym optymizmem spojrzeć na dobiegające powoli końca rozgrywki.

Jastrzębski Węgiel - Mlekpol AZS Olsztyn: 10. 04. godz. 18.00 i 11. 04. godz. 20.30 – Jastrzębie, hala lodowiska Jastor.

Źródło artykułu: