Kiedy latem 2007 roku Pierre Pujol podpisał 3-letni kontrakt z mistrzem Włoch, wszyscy zgodnie twierdzili, że francuski rozgrywający będzie godnym następcą Valerio Vermiglio – dotychczasowego „mózgu” zespołu, który po pięciu sezonach spędzonych w Treviso, przeniósł się do Maceraty.
23 - letni Pujol został wrzucony na głęboką wodę. Przyszło mu bronić barw najbardziej utytułowanego zespołu Serie A, a do tego, kierować grą takich osobowości, jak Alessandro Fei, Samuele Papi czy Alberto Cisolla. – Przychodząc do Sisleya nie czułem presji. Gra w siatkówkę sprawia mi wielką przyjemność i traktuję ją jako zabawę. Wiedziałem co mnie czeka w tej drużynie – jeżeli będę grał dobrze, mogę zostać tu następnych kilka lat, jeśli nie, podziękują mi po pierwszym sezonie. Nie zamierzam jednak stresować się tym, co ma sprawiać mi radość - mówił kilka tygodni temu Pierre Pujol.
Początki były trudne, ale wszyscy pomagali zawodnikowi, jak mogli. – On jest młodym siatkarzem, potrzebuje sporo czasu, by się zaaklimatyzować i zgrać z drużyną – tłumaczył francuskiego zawodnika drugi szkoleniowiec Sisleya, Tomaso Totolo. - Mam dobre relacje z wszystkimi siatkarzami. To, że gram z wielkimi sławami mobilizuje mnie do lepszej gry. Jasne, że czasem, po nieudanych akcjach, koledzy mają do mnie pretensje. Nigdy jednak nie dali mi odczuć, że nie chcą ze mną grać – przekonywał sam Pujol.
Pierwsze niepokojące sygnały na temat braku porozumienia na linii Pujol – „weterani” pojawiły się podczas finałowego turnieju o Puchar Włoch. Francuz grał słabo i musiał ustąpić miejsca młodszemu koledze. 21-letni Davide Saitta pokazał się z bardzo dobrej strony, a przede wszystkim poderwał zespół do gry. Podobny manewr trener Dal Zotto zastosował podczas dwumeczu z niemieckim VfB Friedrichshafen, którego stawką był awans do Final Four LM. Również tym razem Saitta odmienił obraz gry Sisleya, prowadząc drużynę do zwycięstwa. W niedawno zakończonym turnieju finałowym LM w Łodzi, Pujol po raz kolejny musiał ustąpić miejsca Saicie. Tym razem jednak Sisley nie zdołał wyjść z opałów obronną ręką. Zajął czwarte miejsce, a włoskie media głośno zaczęły mówić o problemach Pujola ze starszymi kolegami.
Wyraźnie brakuje „chemii” między nim a pozostałymi zawodnikami – piszą media, wskazując jednocześnie, że coś w tej kwestii zostało zaniedbane. Prasa broniąc Francuza podkreśla, że Pierre Pujol jest jednym z najbardziej utalentowanych rozgrywających młodego pokolenia i z pewnością wie na czym sztuka polega. Jest jednak jeden, zasadniczy problem – nie nazywa się Valerio Vermiglio. Odkładanie sprawy na bok i czekanie, aż sama się rozwiąże, nie służy dobrej atmosferze w zespole. W drugim secie spotkania o podium Final Four, Alessandro Fei, który na ogół jest powściągliwy w gestach i słowach, nie wytrzymał i demonstracyjnie wyraził swoje niezadowolenie z gry francuskiego rozgrywającego. Kiedy na boisku pojawił się Saitta, gra Sisleya uspokoiła się, a zawodnicy nabrali ochoty do walki.
Być może kolejna wpadka wielkiego Sisleya uświadomi sztabowi szkoleniowemu, że czas zacząć działać, żeby ostatni do zdobycia cel – Scudetto, również nie padł łupem rywali – zastanawiają się włoscy dziennikarze. - Mamy problem i jesteśmy go w pełni świadomi. Pozwólcie nam spokojnie popracować nad jego rozwiązaniem, bez niepotrzebnego zamieszania w mediach - odpowiadają przedstawiciele klubu z Treviso.