Piła zwycięża BKS i awansuje do finału MIstrzostw Polski- relacja z meczu BKS Aluprof Bielsko-Biała - PTPS Farmutil Piła

W decydującym spotkaniu o wszystko pilanki pokonały na wyjeździe BKS i awansowały do wielkiego finału, gdzie od niedzieli czeka na nie Muszynianka Muszyna. Przy pełnej hali i gromkim dopingu dla obu ekip zawodniczki stworzyły ciekawe widowisko nie raz przyprawiając swoich fanów o szybsze bicie serca. Teraz przed Piłą najważniejsze mecze sezonu, a niesiona tą wygraną i niedawnym zwycięstwem w Pucharze Polski wcale nie stoi na straconej pozycji z powodu krótszego czasu na odpoczynek niż mineralne.

BKS Aluprof Bielsko-Biała – PTPS Farmutil Piła 1:3 (20:25, 25:13, 21:25, 22:25)

BKS: Sadurek, Studzienna, Staniucha-Szczurek, Gajgał, Bamber, Ciaszkiewicz, Maj (l) + Strządała, Jaszewska, Kucharska

Trener: Wiktor Krebok

Farmutil: Skorupa, Kosmatka, Kaczorowska, Shelukhina, Bednarek, Teixeira, Kuehn-Jarek (l) + Chojnacka, Sieradzan

Trener: Jerzy Matlak

Widzów: 1300 (komplet)

Tłum kibiców zjawił się w bielskiej hali licząc na świętowanie awansu do finału Mistrzostw Polski. Oczywiście wszyscy mieli najpierw nadzieje na emocjonujące widowisko, stojące na znakomitym poziomie. Obie ekipy wiedziały o co grają więc mobilizacja i adrenalina musiała wyzwolić w zawodniczkach dodatkowe siły, mocno już nadwątlone szalonym terminarzem play offów. Pilanki miały dodatkową motywację gdyż w dniu spotkania swoje imieniny świętował trener Jerzy Matlak i chciały mu sprawić prezent.

W pierwszej odsłonie kibice miejscowych przecierali oczy ze zdumienia, bo za żadne skarby nie mogli rozpoznać w bielskich zawodniczkach tej walecznej ekipy z niedzielnego meczu w Pile, gdzie do upadłego broniły każdej piłki. Wyszły na parkiet kompletnie rozkojarzone i zestresowane. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywały co prawda tylko 4:8 ale pilanki zwietrzyły swoją szansę i systematycznie powiększały przewagę. Drużynie gospodyń nie udawało się nic, ataki odbijały się od pilskiego bloku jak od ściany, serwisy lądowały na aucie a obrony były albo bardzo niedokładne albo wręcz w ogóle ich nie było. Wystarczy tylko przytoczyć wyniki jakie świeciły się na tablicy w tym secie 4:11, 9:21, 16:24. Bielszczanki wzięły się za odrabianie strat broniąc trzech piłek meczowych jednak było już za późno na gonienie przyjezdnych i Teixeira postawiła kropkę nad i kiwając tuż za bielski blok, tym samym seta wygrał Farmutil 20:25.

Partia druga była lustrzanym odbiciem pierwszej. BKS podrażniony łatwym zwycięstwem pilanek od samego początku wziął się ostro do pracy. Prowadziły od samego początku wyraźnie i niepodważalnie. Na pierwszej przerwie technicznej było 8:2. Pilanki chyba rozluźniły się po poprzedniej odsłonie bo popełniały mnóstwo niewymuszonych błędów, a bielszczanki przypomniały sobie o bloku, który nie jednej już zawodniczce potrafił odebrać chęć do atakowania, szczególnie skuteczna w tym elemencie gry była Jolanta Studzienna. Przyjezdnym nie pomogły nawet zmiany dokonywane przez trenera i Aluprof w tej partii zdeklasował rywalki 25:13.

Po takim przebiegu dwóch pierwszych setów można było liczyć na zaciętą rywalizację w dalszej części meczu. Oba zespoły miały już za sobą wzajemne badanie sił, chwile efektownej gry jak i kompletnego oddania pola rywalkom. Wydawało się, że teraz dopiero zacznie się prawdziwe granie. Niestety dla jakości widowiska, bielszczanki chyba sparaliżowała stawka meczu bo nie były tą samą drużyną, która w sezonie zasadniczym ogrywała wszystkich. Grały spięte, popełniały proste błędy, a przyjęcie było tym co szwankowało najbardziej. Do stanu 16:16 gra była w miarę wyrównana, pilanki prowadziły tylko punktem, jednak później włączyły piąty bieg i odjechały miejscowym nie dając im żadnych szans na dogonienie wyniku. Partia zakończyła się błędem gospodyń, które dotknęły siatki przy próbie bloku.

Set czwarty od samego początku przebiegał pod dyktando ekipy trenera Matlaka. Prowadziły od pierwszej akcji w której skutecznie blokowały Agnieszki: Kosmatka i Bednarek. Nawet jeśli bielszczanki wyrównywały stan punktowy, pilanki znów raz po raz odjeżdżały im na co najmniej dwa oczka. W ostatniej fazie meczu ciężar gry wzięła na siebie Michela Teixeira i to ona poprowadziła pilską ekipę do tryumfu za co została wyróżniona tytułem MVP.

Teraz przed pilankami mecze decydujące o tym, kto zostanie mistrzem sezonu 2007/2008. Pierwsze mecze, zarówno te o złoto jak i brąz już w najbliższy weekend. Farmutil ma dużą szanse zakończyć sezon w podwójnej koronie, bielszczankom przypadnie tylko udział w meczach o medal z brązu, co przed sezonem nawet nie było brane pod uwagę. A po nich czas na podsumowania i wyciągnięcie odpowiednich wniosków.

Komentarze (0)