Począwszy od listopada 2006 r., kiedy to AZS Białystok rozpoczął występy w siatkarskiej ekstraklasie, zespół z Podlasia prowadziło aż siedmiu szkoleniowców. Aż trzem z nim nie było dane prowadzić zespołu w czasie żadnego ligowego meczu. Tak stało się z Czesławem Tobolskim, któremu podziękowano za współpracę po słabych występach w Pucharze Polski. Jego miejsce zajął Marian Kardas, ale już kilka miesięcy później, w marcu, zdecydowano, że dołączy do niego właśnie Tobolski.
Duet Tobolski-Kardas prowadził drużynę tylko do końca sezonu 2006/2007, po czym rolę szkoleniowca w Białymstoku zaoferowano Brazylijczykowi Osmarowi Pohl. Po licznych zaniedbaniach w czasie sezonu przygotowawczego, jeszcze przed startem ligi podziękowano mu za współpracę, a na ławkę AZS Białystok to raz kolejny wrócił Czesław Tobolski, ale tylko na cztery miesiące.
Jego następcą został Dariusz Luks, który w Białymstoku pracował (aż) półtora roku. Po pożegnaniu z Luksem zakontraktowano pochodzącego z Podlasia Albina Mojsę, który przez wiele lat pracował na Bałkanach. Jednak także i jemu podziękowano za współpracę jeszcze przed startem sezonu ligowego.
Teraz, na kilkanaście dni przed startem PlusLigi, działacze z Białegostoku gorączkowo szukają jego następcy. Najpoważniejszym kandydatem na trenera AZS wydaje się Wiesław Czaja, który jest już w Białymstoku, a w piątek przeprowadzi decydujące rozmowy z działaczami zespołu. Czaja, gdyby podpisał kontrakt, nie uda się jeszcze z siatkarkami na weekendowe sparingi do Mielca, gdyż musi wrócić do Bełchatowa. Do zespołu dołączyłby na początku przyszłego tygodnia. Patrząc jednak na działania białostockich działaczy w ciągu ostatnich kilku lat, trudno powiedzieć jak długo zagrzeje on miejsce na Podlasiu.