"Sami byliśmy zaskoczeni". Kapitan ZAKSY zdradza, jak przetrwali trudny moment

- Dziwnie się grało z Kamilem po drugiej stronie siatki. Wiele razy przyjmowałem jego zagrywki na treningach - mówi o grze przeciwko dawnemu koledze Aleksander Śliwka. To jednak jego Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jest bliżej finału LM.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Aleksander Śliwka WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Aleksander Śliwka
W środę Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przybliżyła się do swojego trzeciego z rzędu awansu do finału Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski ograli na własnym parkiecie Sir Safety Susa Perugia 3:1. Choć tak naprawdę mogło być jeszcze lepiej.

Przy stanie 24:23 dla Polaków w pierwszym secie Włosi przebili łatwo piłkę na naszą stronę. Jak na ironię Bartosz Bednorz, najlepszy zawodnik całego spotkania, tylko w tej jednej akcji się nie popisał. Zagrał piłkę w siatkę, a rozgrywający Marcin Janusz już jej nie uratował i minął się ze środkowym.

Set ostatecznie powędrował na konto Włochów, a taka zaprzepaszczona szansa mogłaby pogrzebać mentalnie wiele zespołów. Jednak z ZAKSĄ tak się nie stało.

- Sami byliśmy zaskoczeni, że ta piłka przeszła na naszą stronę za darmo, że mieliśmy szansę na kontrę. W tej chwili tamta akcja nie ma już znaczenia, zwyciężyliśmy za trzy punkty i tak naprawdę w tym formacie gry zwycięstwo 3:0 lub 3:1 ma identyczny skutek. Teraz musimy wygrać tylko dwa sety, aby awansować - ocenił kapitan Polaków Aleksander Śliwka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili argentyńscy piłkarze. Był tam też Messi

- Wygraliśmy ten pierwszy mecz, ale to nie oznacza jeszcze awansu. Trzeba wykonać drugi krok na wyjeździe, we Włoszech, gdzie rywale bardzo dobrze grają - dodał.

Po raz pierwszy od przejścia do Sir Safety Susa Perugia Kamil Semeniuk zagrał przeciwko zespołowi, w którym wyrósł na jednego z najlepszych siatkarzy świata. W poprzednim sezonie to właśnie on był najlepszym zawodnikiem finału Ligi Mistrzów.

- Dziwnie się grało z Kamilem po drugiej stronie siatki. Wiele razy przejmowałem jego zagrywki na treningach, tak jak i on moje. Został bardzo miło przyjęty przez kibiców, ale trochę nie podobało mi się to, że fani gwizdali przy jego zagrywce. Tak, to jest nasz przeciwnik, lecz zasługuje na większy szacunek. Rozumiem jednak też fanów, którzy stworzyli tutaj fantastyczną atmosferę i myślę, że mogli tutaj trochę zdeprymować gości. Liczymy na to, że przyjadą też z nami do Włoch - stwierdził.

Podchodzi jednak z rezerwą do rewanżu, mimo że Polacy mają komfortową sytuację. Potrzebują dwóch wygranych partii lub złotego seta, by wyeliminować włoską ekipę.

- To nie jest tak, że rywal odda cokolwiek za darmo. Jestem stonowanym optymistą, do rewanżu musimy podejść z ogromną koncentracją i zaangażowaniem, bo tam nic za darmo nie dostaniemy -  zakończył Aleksander Śliwka.

Czytaj więcej:
"Perugia jest straszna". Gwiazda ZAKSY zdradza kulisy wielkiego zwycięstwa w LM

Kto awansuje do finału Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×