Jego wejście odmieniło grę Jastrzębskiego Węgla. "Mieliśmy słabsze momenty"

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Eemi Tervaportti
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Eemi Tervaportti

Jastrzębski Węgiel awansował do finału Ligi Mistrzów po wyeliminowaniu Halkbanku Ankara. Znakomitą zmianę dał Eemi Tervaportti, okrzyknięty przez wielu zawodnikiem meczu. - Mieliśmy słabsze momenty - przyznał Fin w rozmowie z Polsatem Sport.

W pierwszym spotkaniu, które odbyło się w Turcji, Jastrzębski Węgiel zwyciężył 3:1. Dzięki temu potrzebował wygrać jedynie dwa sety, by po raz pierwszy w historii zameldować się w finale Ligi Mistrzów.

Mimo że wicemistrz Polski przegrał pierwsze spotkanie w tej edycji rozgrywek, to awansował dalej, bo Halkbank Ankara wygrał po tie-breaku. Tym samym przy wyniku 2:2 jastrzębianie byli już pewni gry o tytuł.

- Bardzo się cieszymy, że udało nam się wyjść zwycięsko z tego czwartego seta. Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, bo nie bez powodu Halkbank awansował też do tego etapu rozgrywek. Mieliśmy słabsze momenty, ale najważniejsze jest to, że potrafiliśmy z nich wyjść zwycięsko i to na pewno wszystkich nas cieszy - przyznał rozgrywający Eemi Tervaportti w rozmowie z Polsatem Sport.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

To właśnie wejście Fina odmieniło grę Jastrzębskiego Węgla, który po wygranej premierowej odsłonie przegrał dwie kolejne. Mimo to wicemistrz Polski w czwartej partii zmiażdżył swojego rywala, zwyciężając 25:16.

- Ta pogoń w trzecim secie sprawiła, że wszyscy byliśmy jeszcze bardziej zmotywowani. Wszyscy na ławce byli też gotowi do wejścia, w końcu wiedzieliśmy o co toczy się gra i chcieliśmy jednak uniknąć tego złotego seta, bo jak wiadomo jest to w pewnym secie loteria. Więc ten aspekt mentalny na pewno miał znaczenie - stwierdził rezerwowy rozgrywający.

W finale Ligi Mistrzów może dojść do polskiego meczu. W drugim półfinale rywalizuje obrońca tytułu, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Mimo że rywalem jest piekielnie mocna w tym sezonie Sir Safety Susa Perugia, to mistrz Polski w pierwszym spotkaniu zwyciężył 3:1. Teraz jest w identycznej sytuacji jak Jastrzębski Węgiel, w rewanżu musi wygrać tylko dwa sety. To jednak będzie bardzo trudne zadanie.

- To oczywiście byłaby znakomita gratka dla kibiców. My będziemy czekać na to, kto zostanie naszym finałowym rywalem. Byłaby to też szansa na rewanż za poprzednią edycję - odpowiedział Tervaportti na pytanie o potencjalne starcie z ZAKSĄ w finale.

Przeczytaj także:
Jastrzębski Węgiel tego dokonał! Wielki finał Ligi Mistrzów z polskim klubem!

Komentarze (0)