Choć krajowe mistrzostwa wchodzą w decydującą fazę, od tygodnia to Liga Mistrzów jest tematem numer jeden w polskiej siatkówce. Dwa kluby stanęły przed ogromną szansą finału Champions League. Jednym z nich był Jastrzębski Węgiel, który jak burza przeszedł przez fazę grupową, a w półfinale trafił na Halkbank Ankara.
W dwumeczu, pierwsze starcie na terenie rywali, wygrał w bardzo dobrym stylu i to 3:1. To sprawiło, że jeszcze przed środowym spotkaniem u siebie jastrzębianie byli o dwa sety od największego sukcesu w historii klubu.
Do rewanżu podeszli mocno skoncentrowani, ale nie zaczęli go zgodnie z planem. Mieli problemy z przyjęciem i wyprowadzeniem pierwszej skutecznej akcji (2:5). Swój rytm zaczęli łapać dopiero po chwili, a bezpośredni wkład w zbudowaniu przewagi miał Jurij Gladyr i jego potężne zagrywki (9:7). Od tamtej pory jastrzębianie nie mieli litości dla rywali. Tomasz Fornal grał bezbłędnie, a tureccy liderzy Nimira Abdel-Aziza i Nicolasa Bruno w kluczowych momentach byli blokowani (25:17).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
Drugi set rozpoczął się podobnie z tą różnicą, że Halkbank nie oddał prowadzenia. Błąd Stephena Boyera i as Abdel-Aziza pozwolił przyjezdnym odskoczyć na 5 "oczek" (10:5) co okazało się ogromną zaliczką. Trener Marcelo Mendez próbował rotować składem, wprowadzając Eemi Tervaporttiego i Jana Hadravę, ale ci nie odmienili losów seta.
Jastrzębianie przegrali wysoko 18:25, a swoich szans upatrywali w trzeciej partii. Tę znów zaczęli słabo (2:8) czym przypłacił Benjamin Toniutti miejscem na boisku, a ciągłe zagrywki w Fornala zaczęły wykluczać go z ofensywy.
Na pomoc polskiej ekipie przyszli sami rywale. Ich trzy błędy w ataku z rzędu dały dwupunktowy kontakt (9:11) i pobudziły trybuny. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Fornal oraz Boyer i po serii męskich ciosów tuż przed decydującą fazą wyrównali stan seta (20:20). W nerwowej końcówce lepszy okazał się Halkbank, a kluczowy okazał się blok Thomasa Jaeschke właśnie na Boyerze (23:21, 25:22).
Wtedy nie brakowało gorących dyskusji zawodników obu drużyn pod siatką, a trzyminutowa przerwa między setami nie zdołała ostudzić emocji. Polski zespół jedynie to napędziło, bowiem czwartą partię otworzył stanowczo, chcąc wywalczyć awans. Najpierw od zagrywek Gladyra (4:1), a później już było tylko lepiej. Trevor Clevenot męczył kiwkami, Boyer atakami na wysokiej piłce, a Fornal doskonałym wyczuciem w bloku (14:6). Zdominowali rywali i sprawili, że ci już w połowie seta pożegnali się z finałowymi marzeniami (11:19). W koncertowej końcówce punkt na miarę finału Ligi Mistrzów dał Jaeschke atakiem w aut (16:25).
Był to czwarty półfinał jastrzębian w Lidze Mistrzów i w końcu zakończony premią gry w wielkim finale. Choć tie-breaka przegrali, dwa wygrane sety dały im awans. Już teraz osiągnęli historyczny wynik, a może być tylko lepiej. Do wielkiego finału dojdzie 20 maja w Turynie, a rywalem jastrzębian mogą być... Polacy. Drugą parę półfinałową tworzy Grupa Azoty ZAKSA z Sir Safety Susa Perugia i to kędzierzynianie mimo tego, że mecz rewanżowy będą grać we Włoszech, są bliżej awansu. Polski finał Ligi Mistrzów może stać się faktem w czwartek wieczorem, początek kędzierzyńsko-włoskiego starcia już o godzinie 20:30.
2. półfinał Ligi Mistrzów:
Jastrzębski Węgiel - Halkbank Ankara 2:3 (25:17, 18:25, 22:25, 25:16, 12:15)
Jastrzębski Węgiel: Toniutti, Boyer, Gladyr, Fornal, Clevenot, M'Baye, Popiwczak (libero) oraz Hadrava, Tervaportti,
Halkbank Ankara: Matić, Jaeschke, Ma'a, Abdel-Aziz, Ulu, Ivgen i Done (libero) oraz Gulmezoglu, Eksi.
MVP: Tomasz Fornal
Awans: Jastrzębski Węgiel (3:1, 2:3)
Czytaj także: Serbska gwiazda mentorką dla polskich talentów. "Mam na sobie wielką odpowiedzialność"