Nie zablokujcie tego. Polska siatkówka zasługuje na splendor [OPINIA]

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Mecz ZAKSA - Jastrzębski w finale Pucharu Polski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Mecz ZAKSA - Jastrzębski w finale Pucharu Polski

To będzie wielki dzień w historii polskiego sportu. Dwa kluby z naszego kraju, Jastrzębski Węgiel oraz Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, zmierzą się ze sobą w finale Ligi Mistrzów. Jest ryzyko, że większość Polaków tego jednak nie zobaczy.

20 maja 2023 r. na zawsze zapisze się w historii polskiego sportu. Właśnie wtedy (najpewniej w Turynie, choć mówi się także o przeniesieniu meczu do Polski) odbędzie się finał tegorocznej siatkarskiej Ligi Mistrzów. A zmierzą się w nim dwie polskie drużyny.

W środę po pasjonującym starciu Jastrzębski Węgiel wyeliminował Halkbank Ankara. W tym meczu było wszystko, znakomite obrony, długie wymiany, dyskusje czy spięcia pod siatką. Posypały się nawet czerwone kartki.

Ekipa ze Śląska zrobiła jednak to, co od wielu lat wykonuje znakomicie. Udowodniła, że żaden europejski rywal jest niestraszny. Podopieczni Marcelo Mendeza wytrzymali presję i w najważniejszym momencie nie dali rywalom żadnych szans. W maju mogą napisać ponownie historię drużyny. Wygrywając Ligę Mistrzów po raz pierwszy w historii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: On się nic nie zmienia. Ronaldinho nadal czaruje

Rywalami Pomarańczowych będzie kolejny polski zespół. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle była skazywana na porażkę z niezawodnym przez niemal cały sezon Sir Safety Susa Perugia. Dwukrotni triumfatorzy rozgrywek pokazali jednak, że nie na darmo nazywa się ich siatkarskim Realem Madryt.

U siebie wygrali 3:1, a w czwartek dopełnili dzieła. Gwiazdy włoskiej ekipy, z Leonem i Semeniukiem na czele, mogli tylko bić brawo kędzierzyńskiej maszynie. To właśnie ona będzie stała przed szansą wygrania tych rozgrywek po raz trzeci z rzędu. A tego w XXI wieku dokonali tylko Zenit Kazań oraz Itas Trentino.

Można by się spodziewać, że w takiej sytuacji 20 maja będzie przebiegał w Polsce w atmosferze wielkiego sportowego święta. Że parę milionów ludzi zasiądzie przed telewizorami, by oglądać wydarzenie, które przez długi czas może się nie powtórzyć. Jednak dla wielu zobaczenie popisów polskich drużyn może być niemożliwe.

Wszystko dlatego, że od ostatnich kilku lat znakomite występy polskich klubów w europejskich pucharach mogą oglądać niemalże tylko ci, którzy za to zapłacą. I o ile w przypadku meczów grupowych ze słabymi drużynami może mieć to sens, to finał z pewnością przyciągnąłby wielkie rzesze widzów.

Polsat, mający prawa do tych rozgrywek, woli się jednak o tym nie przekonywać. I tak wcześniejsze dwa triumfy ZAKSY mogliśmy oglądać tylko w płatnych kanałach. A że się da transmitować finał Ligi Mistrzów w ogólnodostępnej stacji udowodnili Włosi. Ubiegłoroczny finał ZAKSA - Itas Trentino był dostępny za darmo, w państwowej telewizji Rai 2. Przykład z polskiego podwórka? Finał US Open z udziałem Igi Świątek był transmitowany na TVN-ie.

Jeśli władze Polsatu wskażą, że polski finał siatkarskiej LM nie przebije popularnością sobotniej wieczornej ramówki, to wydaje mi się, że są grubo w błędzie. Jednak nie muszą starcia pokazać na głównym kanale. Wystarczy, że udostępnią mecz na jednej z ogólnodostępnych stacji. Polsat ma ich kilka. A brak zysków z płatnej subskrypcji może się zwrócić zwiększonym zainteresowaniem ligą, pucharami i ogólnie siatkówką w kolejnych miesiącach.

A na koniec warto nadmienić, że ci zawodnicy po prostu zasługują, by było o nich głośno. Polskie kluby, w których gra wielu, reprezentantów, przynoszą chlubę naszemu krajowi. W świecie siatkówki mamy opinię volleylandu - państwa idealnego do organizacji zawodów. Udowodnijmy to. I pokażmy historyczny mecz wszystkim Polakom.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Mocny start Aluron CMC Warty Zawiercie w play-offach

Źródło artykułu: WP SportoweFakty