Po morderczej fazie zasadniczej PlusLigi, która została powiększona do 16 drużyn, przyszedł czas na fazę play-off. A tam zastosowano niewidziany od dawna system.
Mordercza dawka meczów
Rywalizacja odbywa się do trzech zwycięstw i wymyślono, by siatkarze rozgrywali dwa mecze dzień po dniu w weekend, mieli tydzień przerwy i później grali kolejne dwa starcia. Prawdziwy problem pojawia się jednak wtedy, gdy do wyłonienia lepszego zespołu potrzebny jest piąty mecz.
A tak dzieje się w wypadku Aluron CMC Warty Zawiercie. Ci awansowali do półfinału po pasjonującej rywalizacji z Indykpol AZS-em Olsztyn. Ale swój sukces okupią ogromnym zmęczeniem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo
W poprzednią sobotę i niedzielę rozgrywali dwa mecze w Olsztynie. W środę czekał ich mecz o być albo nie być w Zawierciu. A już w sobotę i niedzielę wystąpią w półfinale z Jastrzębskim Węglem. Pięć meczów w dziewięć dni to dawka, która może grozić urazami wśród zawodników.
- Nasi fizjoterapeuci będą mieli masę roboty. Po meczu będziemy się regenerować, czekają nas zimne kąpiele. Nie ma za dużo czasu, mamy rytm meczowy. Będziemy musieli wyjść naładowani pozytywną energią, ale jak na razie będziemy skupiać się tylko na pierwszym meczu - przyznał zawodnik Aluronu CMC Dawid Konarski.
Na pewno te play-offy miałyby mniej destrukcyjny wpływ na zdrowie zawodników, gdyby faza zasadnicza była krótsza. Siatkarze musieli jednak rozegrać 30 spotkań w lidze, a Aluron CMC musiał doliczyć do tego jeszcze osiem starć w Lidze Mistrzów i dwa w Pucharze Polski. Rekordziści - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - mieli 12 starć w LM, trzy w Pucharze Polski i do tego jeszcze Superpuchar.
Sędzia zdominował widowisko
W decydującym meczu rywalizacji ćwierćfinałowej, wielkie emocje wywołała decyzja sędziowska pod koniec trzeciego seta. Aluron CMC Warta prowadziła 29:28, a Konarski popisał się blokiem na Karlitzku. Olsztynianie poprosili jednak o challenge, bo ich zdaniem środkowy zawiercian Michał Szalacha przeszkadzał w rozegraniu Karolowi Jankiewiczowi.
I faktycznie z powtórek można było odnieść wrażenie, że był błąd środkowego gospodarzy. Sędzia jednak przyznał im punkt, przez co ważny set powędrował na ich konto. Ta decyzja wywołała spore oburzenie w środowisku.
- Udało się zablokować Moritza Karlitzka. Przez cały mecz przechodził przez mój blok, zawsze gdzieś byłem blisko rękoma. W kluczowym momencie udało się go jednak zatrzymać. Dobrze, że Michał Szalacha nie zrobił błędu i to jest najważniejsze. Challenge to wszystko wykazał - mówił z uśmiechem Dawid Konarski.
- Tak poważnie mówiąc, to nic to jednak nie zmieniło. Na czwartego seta olsztynianie wyszli z wiarą, prowadzili nawet 23:20. Wisiało nad nami widmo tie-breaka. Udało się to jednak zamknąć - dodał siatkarz.
W poczynaniach obu drużyn podczas meczu można było zobaczyć sporo nerwowości. Aluron CMC Warta w drugiej partii wypuściła prowadzenie 24:20. W czwartym secie Indykpol AZS wygrywał 23:20, ale ostatecznie set i cały mecz powędrował na konto gospodarzy.
- Pierwszy set był nerwowy z obu stron, bo to tylko jeden zespół mógł awansować. Na nas ciążyła jeszcze presja faworyta, bo w przypadku wygranej Olsztyna wszyscy by się cieszyli z niespodzianki. U nas byłaby rozpacz i nie wiem czy zebralibyśmy się do meczu o piąte miejsce - wyjaśnił atakujący.
- Na pewno to doświadczenie pomogło. Graliśmy mnóstwo spotkań. To doświadczenie pomaga wejść w następnego seta bez wielkiej paniki. Mogliśmy to wszystko odrzucić na bok i zacząć grać od początku. Zdarzyły się trzy asy serwisowe rywali, ale wracaliśmy punkt po punkcie i jakoś tego seta wygraliśmy. Za tego drugiego seta oddaliśmy w czwartym - zakończył Dawid Konarski.
Pierwszy mecz półfinału PlusLigi Aluron CMC Warta Zawiercie - Jastrzębski Węgiel odbędzie się już w sobotę, 22 kwietnia o godz. 20:30. Transmisja w Polsacie Sport, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Znamy pierwszego rywala reprezentacji Polski w sezonie. To będzie wyjątkowy mecz