Mistrz świata jest w życiowej formie. Wyjawia, czy wróci do kadry

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Damian Wojtaszek (w środku) obok Wilfredo Leon i Fabian Drzyzga (ceremonia dekoracji ME 2021)
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Damian Wojtaszek (w środku) obok Wilfredo Leon i Fabian Drzyzga (ceremonia dekoracji ME 2021)

Damian Wojtaszek jest w życiowej formie. Czy mistrz świata z 2018 roku wróci do reprezentacji Polski? - Miałem dużo telefonów, znajomi, rodzina się pytali - mówi WP SportoweFakty libero Projektu. Zdradza także, co myśli o systemie w PlusLidze.

W tym roku Damian Wojtaszek gra prawdopodobnie najlepiej w karierze. W PlusLidze bronił kapitalnie, a dla wielu jest obecnie jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, Polakiem na tej pozycji. Normalnie byłby murowanym kandydatem do reprezentacji Polski.

Pojawia się jednak problem. W 2022 roku zawodnik ogłosił zakończenie swojej gry w Biało-Czerwonych barwach. Jak sam przyznaje na łamach WP, miał dużo telefonów. Czy zdecydował się zmienić swoją decyzję?

Arkadiusz Dudziak WP SportoweFakty: Czy czuje się pan w życiowej formie?

Damian Wojtaszek, libero Projektu Warszawa, mistrz świata z 2018 roku: Czuję się bardzo dobrze w całym sezonie. W Warszawie mam wszystko, czego mi potrzeba sportowo, ale także moja rodzina tu mieszka. Klub jest profesjonalny i walczy o najwyższe cele. Mogę się skupić na grze, co pozwala mi podnosić swoje umiejętności. Bardzo mi zależało na tym, by wygrać z ZAKSĄ play-off, ale niestety się nie udało.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Ze względu na rezygnację z reprezentacji miał pan poprzedniego lata po raz pierwszy od dawna chwilę odpoczynku. To pomogło nie tylko przy formie fizycznej, ale też mentalnie?

Sytuacja się mocno zmieniła. Miałem chwilę odpoczynku, nie tydzień-dwa, ale dwa czy trzy miesiące. To pozwoliło na to, by się zregenerować i nabrać chęci do siatkówki. Miałem czas, by spędzić chwilę z najbliższymi i przemyśleć sobie wszystko, a później wrócić świeżym do ligi. To było dla mnie coś nowego, czuję, że to pomaga. Teraz znam drugą stronę medalu.

Po znakomitej drugiej części sezonu duża część kibiców, ale także siatkarzy, dziennikarzy, chciałaby powrotu Damiana Wojtaszka do kadry.

Miałem dużo telefonów, znajomi, rodzina pytali się czy moja przygoda jest definitywnie skończona. Ja im wytłumaczyłem, że po pierwsze zakończyłem karierę w zeszłym roku i jak podejmuję decyzję, to już ona zostaje. Ja sobie nie zaprzątam głowy kadrą. Temat jest zamknięty.

Tylko na ten sezon czy już w ogóle pana w kadrze nie zobaczymy, przynajmniej w tej roli?

Na pewno w roli libero nie. W zeszłym sezonie nie dostałem powołania i zakończyłem mają przygodę z kadrą. Dla mnie najważniejsze były igrzyska olimpijskie. Robiłem wszystko, by na nie pojechać, ale niestety się nie udało. Zamknąłem ten temat. Są zawodnicy, którzy będą walczyć o to i teraz będę im kibicował, by pojechali do Paryża.

A trener Grbić dzwonił i prosił o przemyślenie swojej decyzji?

Nie było kontaktu ze strony selekcjonera. A nawet jakby zadzwonił to odpowiedź byłaby krótka. Damiana w reprezentacji już nie będzie.

A jak dużą role w rezygnacji z kadry odegrała możliwość spędzania czasu z żoną i dziećmi?

To jeden z czynników, ale na pewno nie jest on jedyny. Główną moją motywacją był występ na igrzyskach, co mi się nie udało. Doszedłem do takiego wniosku, że mamy innych dobrych libero, którzy będą walczyć o powołanie na Paryż. Na tej pozycji na IO jedzie tylko jeden zawodnik. Jestem przekonany, że inni libero prezentują taki poziom, który pozwoli reprezentacji walczyć o medale.

Rywalizacja Projektu z ZAKSĄ w ćwierćfinale PlusLigi była znakomita. W drugim meczu wygrywaliście 2:1 i 20:14 w czwartym secie, a i tak kędzierzynianie zdołali ten mecz odwrócić na swoją korzyść. To był decydujący moment?

Po tym meczu byłem strasznie zły na siebie, rozgoryczony, że przegraliśmy. Miałem nadzieję, że to starcie nie zadecyduje o tym, że nie awansujemy do półfinału. Dopóki trwała walka, to tego nie rozpamiętywałem. Jednak gdy analizuję to teraz, to wiem, że drugie spotkanie miało ogromne znaczenie. Sytuacja byłaby kompletnie inna.

Prezentowaliśmy bardzo wysoki poziom. Rywalizowaliśmy z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na tyle, na ile mogliśmy, lecz by ich wyeliminować, trzeba grać ponad swoje możliwości. Czasem nam się to udawało, a czasem nie. Mecze stały na wysokim poziomie i robiliśmy wszystko, co w naszej mocy.

W czwartym meczu poważnego urazu barku doznał Piotr Nowakowski, ale nie tylko on miał problemy zdrowotne. Doświadczyło ich kilku siatkarzy z Projektu i ZAKSY. Z czego to wynika? Może ta formuła fazy play-off, gdy gracie mecze dwa dni z rzędu, jest dla was zbyt wymagająca?

Każdy z nas borykał się z drobnymi urazami. Ten sezon był długi i wyczerpujący, a ZAKSA przecież grała jeszcze w Lidze Mistrzów i Pucharze Polski. Spotkań jest sporo i ja już powtarzałem wielokrotnie, że nie jesteśmy robotami, ale ludźmi. Organizmy prędzej czy później będą odmawiać posłuszeństwa. Nie wspominając już o tym, że część siatkarzy wróci do kadry i będzie musiała grać kolejne miesiące na wysokim poziomie.

16 drużyn w PlusLidze to zbyt dużo?

To bardzo duża liczba meczów. Nie będę jednak się rozwijał, by nie otrzymywać maili i wiadomości od władz PlusLigi, że powiedziałem coś źle.

A jeśli chodzi o formułę play-off to lepsza jest ta ze zmianą gospodarza i meczami co trzy dni czy ta, która występuje teraz: z tygodniem przerwy, ale dwoma meczami dzień po dniu w weekend?

Ja bym zmienił liczbę drużyn w PlusLidze i to by pozwoliło na grę na dobrym poziomie, z dobrymi drużynami. Te ustalenia dotyczące formuły fazy play-off to już tylko kosmetyka.

Tego sezonu Projekt Warszawa nie zaczął najlepiej, przez długi czas biliście się o miejsce w czołowej ósemce. A później wygraliście aż 13 meczów z rzędu. Co było powodem takiej diametralnej odmiany?

W głównej mierze zadecydowała o tym zmiana trenera. Piotr Graban wpasował się w drużynę, w sztab i dźwignął ten ciężar jako pierwszy szkoleniowiec. Kiedy trzeba było to był trenerem, a kiedy trzeba było to przyjacielem. Chwała mu za to, że dzięki jego przyjściu zmieniło się nasze oblicze.

A jak panu, doświadczonemu zawodnikowi, współpracuje się z takim młodym trenerem jak Piotr Graban?

Nie patrzę na wiek, lecz na to, jakim kto jest człowiekiem i czy się zna na siatkówce. Treningi i drużyna wyglądały znakomicie. To jest dla mnie najważniejsze i tak powinno się robić. Wystarczyło mi to, by złapać formę życia dzięki Piotrkowi, całemu sztabowi szkoleniowemu czy drużynie, która grała po prostu bardzo dobrze. Można było się skupić na dawaniu radości sobie i drużynie.

Czytaj więcej:
Zaskakujące informacje ws. kariery Michała Kubiaka

Komentarze (0)